Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Musiałem jednak, i jest to zrozu- miałe, rozpat ywać ten wybór z punktu widzeniajego skutków dla Polski, dla naszej polityki. Nie miałem wątpliwości, że nastąpi wzmożenie religij- ności i aktywności sił opozycyjriych. Kardynał Wojtyła w ciągu swych kra- kowskich lat nie okazywał zainteresowania kontaktami z lokalną władzą, a przedjego wyborem wyraźnie sympatyzował z opozycją, spotykał się zjej przedstawicielami. Nie dziwiłem się temu, zachodziła wówczas specyfczna dyferencja w postawie dostojników Kościoła. Pojawiły się publicznie głoszone hasła sprzeczne z porozumieniem państwo-Kościół. Wybór Polaka na papieża spotkał się z powszechnym zadowoleniem w naszym społeczeństwie, nie tylko wśród ludzi wierzących, było to bowiem swoistym uznaniem dla Polski i spełnieniem naszych narodowych ambicji. Na wybór Polaka-papieża zareagowaliśmy natychmiast pozytywnie. W depeszy podpisanej przez kierownicze gremium Polski, w tym przywódców ZSL i SD, wyraziliśmy zadowolenie społeczeństwa i władz z tego faktu. Czekaliśmy jednak na skrystalizowanie się polityki nowego papieża, nie wątpiąc w to, że postawa arcybiskupa Krakowa to jedno, a papieża, głowy światowego Kościoła, to drugie. Miałem pełną świado- mość, że będziemy działać w trudniejszych warunkach, że do istniejących już trudności dojdą nowe. Do polityki papieża-Polaka władze jego ojczyzny odnosić się muszą w innej konwencji niż do jego poprzedników, a i on osobiście zajmie w życiu społecznym Polski miejsce szczególne. Istotnym wydarzeniem była zapowiedź złożenia przez papieża wizyty w rodzinnym kraju. Wyrażenie zgody na taką wizytę było kwestią bezsporną. Nie można było zająć innego stanowiska i nie było nikogo w kierownictwie państwa i partii, kto miałby odmienne zdanie. Pa- pież-Polak miał pełne prawo do odwiedzenia swej ojczyzny, a społeczeńs- two do satysfakcji, że pierwszą swą wizytę za granicami Włoch papież poświęca swojej ojczystej ziemi. Stało się jednak niedobrze, iż zaproszenie do tej wizyty wystosował Episkopat, bez wiedzy władz państwowych. Papieżjest przecież nie tylko głową Kościoła, lecz także głową suwerennego państwa watykańskiego. Ogłoszenie zaproszenia zaniepokoiło radzieckie kierownictwo. Już na- stępnego dnia telefonował do mnie Breżniew i pytał o nasze stanowisko w tej sprawie. Odpowiedziałem, że przyjmiemy papieża godnie, bo taka jest wola społeczeństwa. Breżniew namawiał mnie do zmiany stanowiska, używając argumentów typu: "Będziecie mieli wielkie kłopoty". W toku kilkunastominutowej telefonicznej dyskusji, którą przytoczyłem w "Prze- rwanej dekadzie", Breżniew oświadczył: ,;Powiedzcie papieżowi, on mądry człowiek, żeby publicznie oświadczył, że nie może przyjechać, bo zachorował". Do dziś nie wiem, czy to stanowisko Breżniewa było wynikiem daleko posuniętej choroby, czy niewyobrażalnego wprost skostnienia i oderwa- nia od rzeczywistości radzieckiego kierownictwa politycznego w ogóle, lub jednego i drugiego razem. Rozmowę zakończyłem stwierdzeniem, że godnie przyjmiemy papieża w jego ojczystej ziemi. Kolejną rozmowę miałem z kardynałem St. Wyszyńskim na jego prośbę. Chodziło głównie o termin wizyty. Episkopat i Watykan proponowały, by wizyta miała miejsce w maju w czasie obchodów dziewięćsetnej rocznicy śmierci Stanisława Szczepanowskiego. Wiedzieli- śmy, że osoba świętego ijego kult bliskijest sercu papieża. Dawał on tego liczne dowody ja,ko arcybiskup Krakowa. Równocześnie było jasne, że wizyta papieska w tym terminie nie będzie służyć konsolidacji narodowej, lecz odwrotnie, przepojona będzie kontrowersyjnymi i polemicznymi treściami. Przedstawiłem ten pogląd kardynałowi, wskazując, że obchody rocznicy śmierci świętego, który zginął z rąk króla, a więc przypomnienie tego historycznego epizodu najbardziej gwałtownego i dramatycznego spięcia między władzą państwową i kościelną, nie są naszym zdaniem dla obu stron najlepszą okazją do tej wizyty i zaproponowałem zmianę jej terminu z maja na czerwiec. Po wysłuchaniu mojej argumentacji kardynał zapewnił, że obchody rocznicy śmierci świętego Stanisława Szczepanowskiego będą miały wyłącznie charakter kościelny. Wtedy powiedziałem wprost: mam zaufa- nie do kardynała, ale czy może on, jako głowa Kościoła w Polsce , zapewnić, że z całą pewnością ustrzeżemy się szkodliwej dla obu stron prowokacji. Wyszyński był wybitnym mężem stanu, dobrz :- nczuwał naszą wolę i dążenie by papieska wizyta przyniosła jak najlepsze efekty, rozumiał też nasze wewnętrzne rozterki i obawy o wzrost napięcia społecznego. W kraju wyraźniejuż narastały trudności