Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Sprawiał wrażenie człowieka wszystkowiedzącego; jego argumenty zawsze były argumentami fachowca. W pewnym momencie Antek poruszył sprawę antysemityzmu — wśród Żydów był to częsty temat rozmów. Uważałem, że wiele względów mogłoby usprawiedliwić antysemityzm. — Kiedy widzę, jak ci bogaci Żydzi i ich żony zachowują się publicznie, jak obnoszą się ze swym bogactwem, klejnotami, futrami, jak się na każdym kroku przepychają, mogę zrozumieć oburzenie nie-Żydów. — Zapomina pan chyba — odpowiedział miękko doktor Goldflam — że ci Żydzi, o których pan mówi, to jedynie znikoma mniejszość. Pańska krytyka nie może odnosić się do całego narodu żydowskiego. Niewykluczone, że lata spędzone pośród surowych protestantów i dystyngowanych katolików wywarły pewien wpływ na moje poglądy. — Zgoda, doktorze, zgoda — dowodziłem gorąco — ale co znajdujemy po drugiej stronie? Getto? Te masy potulnych ludzików z brodami i pejsami żyjących w strachu przed wszystkim i przed wszystkimi? Dlaczego nie wykorzystują swych wrodzonych talentów i inteligencji na coś pożyteczniejszego niż kupno i sprzedaż starzyzny? Do wściekłości doprowadza mnie, gdy antysemici szka-*UJ3 nas, nazywając nas, Żydów, lichwiarzami i złodziejami. Wiem, że na szczęście mamy również elitę o wysokiej kulturze, 1 byłbym skłonny głosować na pana, doktorze, jako na jej prezesa, pe ta elita jest zbyt mała i nie potrafi zrównoważyć złego oddziałania całej reszty. Doktor posmutniał i spoważniał, a po chwili odezwał się stłu-^^ym głosem: "~~ Z przykrością słucham pańskiej pesymistycznej oceny naszego c/°du/ W tym, co pan mówi, jest wiele trafnych spostrzeżeń, ale stvi ^rÓD0wał pan kiedy zastanowić się nad przyczynami tych wszy-zjawisk, które pan tak surowo ocenia? byłem przyznać, że zdaję sobie sprawę jedynie ze musi mi pan przyrzec, że przeczyta pan uważnie kilka 423 książek, które panu prześlę. Odniesie mi je pan po przeczytaniu a wtedy dokończymy dyskusji. — Nade wszystko uwielbiam dobre książki, doktorze, obiecują więc przeczytać je i troskliwie je szanować. W drodze do domu żałowałem, że tak się uniosłem w rozmówię z człowiekiem, dla którego poczułem tyle szacunku i podziwu. Doktor przysłał mi cztery tomy Historii Żydów Heinricha Graet-za w języku niemieckim. Cały tydzień, a może i więcej spędziłem na czytaniu ich, głównie w łóżku. Pochodzenie naszego narodu i okres biblijny nie były dla mnie niczym nowym: orientowałem się w tym zupełnie nieźle, główne święta żydowskie zawsze służyły upamiętnianiu najważniejszych wydarzeń historycznych, a ponadto zapamiętałem treść moich berlińskich lekcji religii. Ale kiedy przeczytałem opis straszliwej wojny przeciwko Rzymianom za panowania cesarza Tytusa, bohaterskiej obrony Żydów, zburzenia Drugiej Świątyni i początków Diaspory, moje zainteresowanie rosło z rozdziału na rozdział, aż przerodziło się w gorączkową niecierpliwość dowiedzenia się czegoś więcej. Niechętnie odkładałem książkę. Kiedy wreszcie doczytałem cztery tomy do końca, w moich zapatrywaniach na kwestię żydowską zaszła ogromna zmiana: uświadomiłem sobie jasno, że dumny jestem z tego, iż urodziłem się Żydem. Nigdy nie potrafię wyrazić wdzięczności, jaką winien jestem doktorowi Goldflamowi za to, że otworzył mi oczy na prawdziwy, fundamentalny charakter Żydów. Żyjąc na wygnaniu dwa tysiące lat, Żydzi bohatersko zachowali narodową i religijną odrębność. Ostracyzm, prześladowania, inkwizycja, tortury, mordy, wygnania — nic nie było w stanie złamać ich oporu i wiary we własne przeznaczenie. Zwróciłem książki doktorowi Goldflamowi. Zajęty był pacjentami, ale tego samego wieczora zaprosił mnie na kolację. TyiB razem nasza rozmowa przekształciła się w swobodną wymianę my* śli i spostrzeżeń. — Cechą charakterystyczną antysemitów na całym świecie powiedział dr Goldflam — jest gotowość tolerowania Żydów teg< pokroju, jakich pan poprzednio krytykował — tych nawet lub> Bogaci Żydzi imponują im: pieniądz to ogromna potęga. PotonaKt wie najznakomitszych i najznaczniejszych rodzin chrześcijańsk często żenią się z córkami bogatych Żydów. Nie przeszkadzają ] nawet tak zwani lichwiarze, bankierzy, którzy pożyczają im PJ niądze; ci są im potrzebni. Jeśli zaś idzie o pozostałych, o Zy z getta, to uważają ich za pośledniejszy gatunek ludzki; antyse skłonni są traktować ich łagodnie i opiekuńczo, tak jak się trak służbę czy niewolników. 424 A więc jeśli bliżej się temu przyjrzeć — powiedziałem — nienawiść wymierzona jest przeciwko Żydom o naj- Pra gzych standardach etycznych, przeciwko inteligencji i uzdolnie- ! przeciwko tym, którzy ilekroć dopuszczani są do współza- nl dnictwa, wybijają się we wszystkich możliwych dziedzinach, kich jak nauka, sztuka czy ekonomia. Nienawidzi się ich za to, są oddani rodzinie, za rozwagę, za miłosierdzie