Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Ale we mgle stracił orientację. Znalazłszy się w pobliżu jakiejś niewyraźnej masy żołnierskiej, kazał puścić na nich chmarę strzał z łuków. Było to skrzydło ludzi markiza Montague, którzy walczyli w centrum z Clarence’em. Po obu stronach rozległy się krzyki: – Zdrada! Jesteśmy zdradzeni! I ludzie Oxforda i Montague’a, jedni i drudzy myśleli, że ci, z którymi właśnie walczą, zdezerterowali do przeciwnika. Edward podchwycił ten moment, by rzucić do walki przeciw nieprzyjacielskim siłom w centrum ostatnią rezerwę rycerzy konnych. Centrum się załamało – a z tą chwilą Warwick przegrał bitwę. Oxford zebrał tylu ludzi, ilu zdołał, i uciekł na zachód. Exeter przerwał walkę i uciekł na wschód. Edward posłał całą swoją jazdę w pościg. – Zabijajcie! Nie obciążajcie się jeńcami. Ci, którzy dzisiaj wzniecili rebelię, jeśli im się pozwoli żyć, będą tylko cierniami w naszym boku na przyszłość. Zaczyna się zwykła po bitwie rzeź. W sumie około cztery tysiące trupów, stronników Lancasterów zostało na polach hrabstwa Hertford. Yorkiści stracili poniżej tysiąca ludzi. Gdy Ryszard przyłączył się do zwycięskiego brata, król patrzył na dwóch rycerzy w zbrój ach leżących na ziemi u jego stóp. Z jednego zdjęto hełm, odsłaniając martwą twarz markiza Montague. Drugi leży na brzuchu, ramię jeszcze wyciągnięte w stronę konia, którego chciał dosiąść, gdy mu zadano śmiertelny cios. Jego zbroja jest pogięta i zabłocona. Ręce ma nagie – rękawice ściągnął mu żołnierz, który go zabił, szukając pierścieni. Ryszard przyklęka i odwraca zwłoki. Przyłbica pogięta, odwrócona, odsłania twarz. – Ty albo ja – mówi Edward do leżącego ciała. – Tak być musiało. Nie było w Anglii miejsca dla nas obu. Ryszard Neville hrabia Warwick nie wprowadzi już na tron ani nie zdetronizuje żadnego króla. Dopiero Clarence wprowadza fałszywą nutę brutalnej bufonady. Trąca zwłoki końcem buta i mówi szyderczo: – Nisko spadł pan hrabia. Nie wyglądasz teraz tak wspaniale, mój panie teściu! Gloucester zwraca na Clarence’a płonący gniewem wzrok. Warwick, niegdyś opiekun Ryszarda na zamku Middleham, był zdrajcą, ale: – Był też, czym ty nigdy nie będziesz, mój bracie! Mężczyzną. A teraz zabieraj się stąd i biegnij się bawić gdzie indziej! Ręka znieważonego sięga po miecz. Ryszard patrzy na niego, poruszając sztyletem w pochwie. Clarence odwraca się i odchodzi. – Lordzie Konetablu – mówi Edward. – Miłościwy panie...? – Każ zedrzeć im szaty, ciała obnażyć, załadować na wóz i powieźć do Londynu. Niechaj przez dwa dni będą wystawione na widok publiczny w katedrze Świętego Pawła. I niech Henryka z Tower przyprowadzą, by się im przyjrzał także. Później można będzie zwłoki oddać hrabinie Warwick, niech je pogrzebie, kiedy i jak zechce. Dwaj żołnierze zaczynają zdzierać zbroję z najsławniejszego barona-rozbójnika. Gdy dokończyli roboty, Ryszard podchodzi do nich. Sięga do swego ramienia, odpina klamry z klejnotami, przytrzymujące jego płaszcz: złociste lamparty są podarte, poszarpane cięciami miecza. Przez chwilę trzyma w ręku dwa płaty jedwabiu. I upuszcza je – po jednym, by przykryć nagość każdego ciała. – Requiescat in pace – mruczy. Warwick nie żyje, ale żyje jeszcze Małgorzata Andegaweńska – i zanim dotrze do Londynu, Edward otrzymuje wiadomość o jej wylądowaniu wraz z synem w Weymouth na południowym wybrzeżu tego samego dnia, kiedy rozegrała się bitwa pod Barnet. Nieustraszona niewiasta maszeruje z wojskiem na północ wzdłuż zachodniego wybrzeża, z pomocą księcia Somerset – tego, który zabił ojca Edwarda i Ryszarda – oraz hrabiego Devonu. W Walii znajduje się również groźny stronnik Lancasterów, Jasper Tudor. – Małgorzata przybywa za późno – mówi Edward. – Gdyby zdążyła na bitwę pod Barnet, jej siły mogłyby przeważyć szalę zwycięstwa. Lord Konetabl – który zarządził wysłanie zwłok Neville’ów do Londynu – wraca do brata. Widywał go już poprzednio nazbyt ufnym we własne siły. Teraz nalega: – Źle czynisz, nie doceniając Małgorzaty. Może nam jeszcze niemało kłopotów przysporzyć. Maszerujmy bez zwłoki, pokonajmy ją, zanim ściągną do niej niedobitki wojsk Warwicka. – Nasi ludzie są pomęczeni – oponuje król. – Muszą odpocząć pod Londynem. Potem pomaszerujemy na spotkanie z Małgorzatą i zwyciężymy ją tak jak Warwicka. Edward chciałby wrócić do swego synka – i do objęć kochanicy, Jane Shore. – Zaklinam cię, bracie, w imię twego królestwa, posłuchaj mnie! – upiera się Ryszard. – Dopóki Małgorzata dopiero zbiera siły, łatwo ją pokonać. Lancasterowie zostaną ostatecznie zgładzeni z powierzchni ziemi. Ale Małgorzata z wojskiem zorganizowanym, przygotowanym – to nie będzie prosta rzecz! Król nie jest w stu procentach przekonany. – Trudno mi się sprzeciwiać temu, który wygrał bitwę pod Barnet. Kiedy byś chciał, żebyśmy wyruszyli? – Natychmiast. Na zachód. I z całym pośpiechem. Yorkiści wyruszają w pochód, by zwyciężyć „serce tygrysie w ciele kobiety”