Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Proces ten umocnił rozwój tracę italienne — wspomnianego w poprzednim rozdziale skomplikowanego systemu fortyfikacji miejskich i bastionów. Obsadzenie takiego systemu obronnego — a także obleganie go — wymagało dużej liczby żołnierzy. Rzecz jasna, w poważniejszych kampaniach wodzowie dobrze zorganizowanych armii posługiwali się też znacznymi siłami jazdy i artylerii — te dwa rodzaje broni nie były jednak tak wszechobecne jak piechota. W istocie więc nie redukowano jazdy, lecz tylko wyraźnie zwiększono udział piechoty. Ponieważ jej wyposażenie i wyżywienie były mniej kosztowne, można było przeprowadzać werbunek na większą skalę, zwłaszcza że rosła liczba ludności Europy. Wszystko to naturalnie stwarzało rządom •ogromne problemy organizacyjne, ale nie były one aż tak wielkie, by aparat urzędniczy „nowych monarchii" Zachodu nie mógł sobie z nimi poradzić. Poważne zwiększenie rozmiarów armii nie stawiało też nierozwiązalnych zadań generałom — pod warunkiem że mieli oni właściwą strukturę dowodzenia, a wojska były odpowiednio wyszkolone. Najlepszym chyba przykładem działania „rewolucji wojskowej" jest armia imperium hiszpańskiego. Jak odnotowali historycy francusko-hiszpańskich walk o Włochy, toczonych przed 1529 r.: „nie ma żadnych dowodów, że którakolwiek ze stron wprowadziła do walki więcej niż 30 000 ludzi", ale „w latach 1536—1537 cesarz Karol V zmobilizował w samej tylko Lombardii — do obrony niedawno zdobytego Mediolanu i do inwazji na francuską Prowansję — 60 000 ludzi. W 1552 r. atakowany jednocześnie na wszystkich frontach — we Włoszech, Niemczech, Niderlandach, Hiszpanii oraz na Atlantyku i Morzu Śródziemnym — Karol V zwerbował 109 000 ludzi w Niemczech i Niderlandach, 24 000 dodatkowo w Lombardii, a ponadto pewną liczbę na Sycylii, w Neapolu i w Hiszpanii. Cesarz musiał mieć w tym okresie pod swym dowództwem, a więc i na swym utrzymaniu, około 150 000 ludzi. Ta tendencja wzrostowa utrzymywała się; w 1574 r. sama tylko Armia Flandryjska liczyła 86 000 ludzi; a zaledwie pół wieku później, w 1625 r., Filip IV mógł z dumą ogłosić, że stojące do jego dyspozycji siły zbrojne liczą co najmniej 300 000 ludzi. We wszystkich tych armiach głównie wzrastała liczebność piechoty, zwłaszcza pikinierów" 22. Podobny proces przebiegał też w marynarce. Rozwój handlu morskiego-(zwłaszcza transoceanicznego), rywalizacja konkurujących ze sobą potęg morskich w kanale La Manche, na Oceanie Indyjskim i w rejonie Morza Karaibskiego, zagrożenie ze strony korsarzy berberyjskich i flotylli galer osmańskich — wszystko to wespół z nowymi osiągnięciami technicznymi budownictwa okrętowego sprawiło, że okręty stały się dużo większe i były dużo lepiej uzbrojone. W owych czasach nie było jeszcze wyraźnego podziału na okręty wojenne i statki handlowe. Praktycznie biorąc, wszystkie większe statki handlowe uzbrojone były w działa dla obrony przed piratami i innymi napastnikami. Występowała jednak tendencja do organizowania marynarki królewskiej, tak by monarcha posiadał przynajmniej pewną liczbę regularnych okrętów wojennych stanowiących podstawę, na której można by w okresie wojny stworzyć wielką flotę uzbrojonych statków handlowych, galeas i barkasów. Henryk VIII Tudor udzielił znacznego poparcia takiemu właśnie programowi, natomiast Karol V starał się raczej podporządkować sobie prywatne galeony i galery z obszaru swych posiadłości hiszpańskich i włoskich, niż budować własną flotę. Filip II, atakowany dużo silniej niż Karol V zarówno na Morzu Śródziemnym, jak i na Atlantyku, nie mógł sobie jednak pozwolić na luksus kontynuacji polityki swego ojca. Musiał zorganizować i sfinansować wielki program budowy galer w Barcelonie, Neapolu i na Sycylii. W 1574 r. utrzymywał już 146 takich okrętów — niemal trzykrotnie więcej niż kilkanaście lat wcześniej2S. Prawdziwa eksplozja konfliktów na Atlantyku w następnym dziesięcioleciu wywołała konieczność podjęcia jeszcze większych wysiłków w rejonie tego oceanu: posiadanie transoceanicznych okrętów wojennych było konieczne do osłony szlaków do Indii Zachodnich i — po wchłonięciu Portugalii w 1580 r. — do Indii Wschodnich, do obrony wybrzeży Hiszpanii przed atakami Anglików i — wreszcie — do przewiezienia wojsk inwazyjnych na Wyspy Brytyjskie. Po zawarciu w 1604 r