Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Mieszczanin ten, szukając sobie miejsca pod tąż ścianą, spojrzał z góry na Kundrata, jak gdyby go lekceważył, i chciał się od niego odwrócić; ale kiedy Kundrat także spojrzał na niego i zrobił mu z uszanowaniem miejsce koło siebie, zatrzymał się i rzekł: – A waść się śmiejesz, jak gdyby to było twoje własne wesele. Natenczas Kundrat przybrał minę poważną i odpowiedział mu: – Cóż, panie Sztecher, człowiek i ze złych rzeczy się śmieje, kiedy nie może ich zmienić. Już to rycerstwo tak w pychę urosło, że nas nie ma ani za Boże stworzenie. Borykałem ja się z nimi, ile sił mi starczyło, ale widząc, żem jest sam jeden i że nie dam im rady, dałem im pokój – a teraz się śmieję z tych, co ich jeszcze proszą, aby im kołki ciosali na głowie. 220 – Tyś się z nimi borykał? – rzekł Sztecher – nie wiem zaprawdę o co, chyba że o jaką podwikę – a i to jeszcze kwestia, czy ta podwika była warta tych guzów, coś je za nią otrzymał. Aleś się o prawa tego stanu, do którego należysz. z nikim nie borykał, bobym był przecie o tym coś wiedział... – Już jak tam bądź – przerwał mu Kundrat, trochę skonfundowany – wzięli nas za łeb i koniec, a teraz już tak dokazują, że człowieka śmiech zbiera z samego żalu. A na to Sztecher: – Za łeb nas wzięli, to prawda. Ale kto temu winien? Oto tacy ludzie, jak ty i ci, którym służyłeś i jeszcze służysz. Wasza to wina, żeście tak nisko upadli, że kto tylko nogę podniesie, ten, choćby nie chciał, musi wam na kark nastąpić. Nie mówię o dawnych czasach, kiedy to miasta używały wielkiego znaczenia, kiedy miały swe armie i floty i nikt nie śmiał nastąpić na ich swobody i prawa, bo ich walecznie broniły na lądzie i na morzu. Aleć jeszcze za mojej pamięci byliśmy czymś w tym Polskim Królestwie. Kiedy królowa Jadwiga zabrała Lwów po raz wtóry i przyłączyła do Polski, to Władysław Jagiełło prawie jak równy z równym z nami traktował. Potwierdził miastom dawne ich przywileje, jeszcze i nowych im dodał, hojnie opatrzył kościoły, szkoły, szpitale, bursy i kolegiaty, mieszczan miał sobie na równi ze szlachtą i sam obydwiema rękami pomagał, ażeby miasta się podnosiły w bogactwach, a utrzymywały w swych prawach. Tak samo było jeszcze za jego starszego syna i jakiś czas za Kazimierza – a dlaczego? Oto, bo mieszczanie strzegli pilnie praw swoich, trzymając wiernie z koroną, służyli jej za hamulec przeciwko wybujaniu rycerstwa, a swoją nauką, pracą, bogactwem i godnością swych obyczajów zasługiwali na poszanowanie. Wolno im było wtedy razem ze szlachtą zasiadać na konwokacjach103 i zjazdach, radzili wspólnie o dobru tego królestwa i podpisywali traktaty z sąsiednimi mocarstwy i nikt by im nie bronił, gdyby się byli w tym pilnowali, stawać viritim na sejmikach i wysyłać swoich delegatów na sejmy. A jakeście wy się w tym pilnowali? Oto zamiast pozostać tym, czym byli wasi ojcowie i czym sami jesteście, i zamiast bronić praw waszych mieszczańskich, usunęliście się z tej areny, na której mogliście być samymi sobą, a natomiast ugięliście się przed przewagą rycerstwa i zaczęliście się wpraszać pod ich sztandary i znaki, woląc być ostatnimi pod ich rozkazami niżeli pierwszymi pomiędzy sobą. Każdy stan w społeczności takiego zażywa losu, jaki sam sobie zgotował i na jaki zasłużył. Cóż się więc stało? Oto, kiedyście sami się wykluczyli z konwokacyj i sejmów, teraz oni was wykluczyli od biskupstw, od koronnych i ziemskich urzędów, a nawet już od własności dóbr ziemskich. A za to, że im stopy jak psy liżecie, macie też swoje nagrody: który sobie u nich wyżebrze szlachectwo, tego w pierwszej wojnie poszła na zgubę, ażeby go poganie powiesili na palu – a któremu się zachce ze szlachcianką ożenić, to mu ją dadzą, ale taką, co już wszyscy diabli się z nią żenili i której też sam diabeł nie upilnuje. I waść byś zrobił daleko lepiej, gdybyś swojej żony pilnował, zamiast puszczać bąki pod nos poczciwym ludziom, jako się ze szlachtą o prawa mieszczańskie borykasz! Kundrat bardzo nisko opuścił nosa na takie surowe kazanie, lecz rad, że może rozmowę odwrócić do innego przedmiotu, zawołał wesoło: – Już tam co do pilnowania żony, to Kundrat niegłupi. Mojej żonie, dopóki była wdową, zazdrośnie sąsiadki czasem jaką łatkę przypięty, ale odkąd jest moją, jest mało nie lepiej jak święta, krokiem się z domu beze mnie nie ruszy, bo też, pomiędzy nami mówiąc, i ja jej ani na chwilę z oka nie spuszczam. Tu stary Sztecher spojrzał na niego z wyraźną pogardą i rzekł: – A toś się już chyba na te tańce rycerskie tak zagapił, żeś oślepł. Bo kiedym tu szedł po schodach – a jest już temu dobre dwie godziny – tom widział na własne oczy, jako imć pani Pachna ramię w ramię z tym francuskim rycerzem, co zabił Frąca, właśnie zbiegała ze schodów i z nim gdzieś zniknęła na rynku. 103 konwokacja (łac.) – sejm podczas bezkrólewia, zwoływany przez prymasa dla załatwienia spraw pilnych 221 – Moja żona? – zawołał Kundrat, rumieniąc się jak burak – anoż dopiero co tańcowała w drugiej komnacie. – Może jeszcze i teraz tańcuje, jeno nie tutaj w ratuszu – rzekł Sztecher i odwrócił się do niego plecyma. Kundrat skoczył pomiędzy tańcujących, ażeby żony poszukać, bo przecież Sztecherowi nie wierzył. Ale w głębi swojego serca i Pachnie nie wierzył – i niezmiernie się tym zniepokoił