Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Dla urzeczywistnienia morskiej ekspansji o wiele większe znaczenie miały natomiast środki techniczne. Można przecież chcieć coś zrobić (np. poznać kosmos, czy strukturę komórki), a nie mieć możliwości, z powodu braku odpowiednich "narzędzi", praktycznej realizacji takiego zamiaru. To uwarunkowanie dotyczy każdego przedsięwzięcia człowieka. W naszym przypadku, istotnie, technika wspierała zamiary. Wspomnijmy tylko, że w XV wieku w konstrukcji statków portugalskich, czy szerzej - śródziemnomorskich, pojawia się udoskonalony ster, pod rufą, zwany zawiasowym (stosowany już wcześniej na Północy, na Bałtyku). Zrewolucjonizował on technikę nawigacji. Statek był mniej niż poprzednio - przy sterze wiosłowym - narażony na utratę sterowności, stał się bardziej zwrotny. W powszechne użycie wchodzi busola z igłą magnetyczną, astrolabium (przyrząd pozwalający na podstawie kątowego położenia ciał niebieskich określić położenie statku), log (urządzenie do mierzenia prędkości statku względem wody, po której płynie). Zaczęto używać dokładniejszych tablic astronomicznych. Miejsce płaskodennych galer zajmują w ciągu XV wieku nowe konstrukcje, zwłaszcza portugalskie, a pośród nich coraz częściej karawela, wysoka, bezpieczniejsza, szybsza i zwrotniejsza. Stała się ona symbolem nowożytnej techniki w nawigacji. Konstrukcja kilowa, trzymasztowa, z dużą powierzchnią licznych i różnych żagli, rejowych prostokątnych i łacińskich - skośnych, pozwalała karaweli posuwać się naprzód nawet przy przeciwnym wietrze. Liczyło się i to, że ich załoga mogła być stosunkowo nieliczna, natomiast ładownie były bardzo przestronne. Uzbrojenie w rzędy armat czyniło z nich okręt towarowo-wojenny, świetnie nadający się do dalekich, śmiałych i niebezpiecznych wypraw. Równocześnie wybitnie polepszała się znajomość przestrzeni morskich wokół Europy, coraz dokładniejsze były mapy morskie. Żeglarze mogli "oderwać się" od linii brzegowej i ruszyć na dalekie wody. Ewolucję przechodzi wiedza o świecie. Wraz z rozwijającą się myślą humanistyczną, z renesansowym światopoglądem (zob. rozdział o epoce odrodzenia), uwaga ludzka kieruje się w większym stopniu ku sprawom prawdziwie ziemskim. Jeżeli uznaje się, że życie doczesne jest wartością samą w sobie, rodzi się chęć lepszego poznania świata, w którym się żyje. Odkrywało się, że jest on bardzo słabo znany. Trzeba było odejść od średniowiecznej koncepcji obraz ziemi, a wkrótce i od obowiązującego dotąd geocentryzmu. Pamiętamy być może z ilustracji, wyobrażenie ziemi jako płaskiego okrągłego placka, który - zależnie od tradycji kulturowej - mógł spoczywać na żółwiach lub słoniach, którego centrum jest Ziemia Święta z Jerozolimą, na którym jest dużo więcej lądów niż mórz; na skraju tego "świata" zakonnik rozdziera powłokę niebieską spoza której widać "wszechświat" - niebo i gwiazdy. Za pośrednictwem Arabów wracają teraz starożytne greckie koncepcje, przede wszystkim Ptolemeusza, o kulistości ziemi. Przyjęcie takiego obrazu świata musiało mieć kapitalne znaczenie dla idei wypraw geograficznych. Wynikał z niego zupełnie podstawowy wniosek: jeżeli ziemia jest kulą, jeżeli jest okrągła, to do bogactw Wschodu można dostać się drogą na zachód. Imperatyw takich podróży był tym silniejszy, że - zgodnie z wiedzą starożytną - kulę ziemską miano za mniejszą (Toscanelli), niżeli okazała się ona później w rzeczywistości. U progu wypraw odkrywczych znajomość świata przez Europejczyków była nikła i w gruncie rzeczy nie odbiegała od wiedzy starożytnej. Znany był przede wszystkim świat śródziemnomorski, włącznie z północną Afryką. I wyprawy krzyżowe i handel przyczyniły się do dobrego "rozpoznania" tej części ziemi. Wenecjanie i genueńczycy zapuszczali się na Morze Czarne. Reszta Europy, zwłaszcza północna i wschodnia, była już słabiej znana. Jeszcze mniej wiedziano o przeważających połaciach Afryki i Azji. Kupcy znali lądowy szlak azjatycki wiodący przez świat arabski do Indii. Władcy europejscy wysyłali misje polityczne (szukając wsparcia przeciw Turcji) do Mongolii. Popularny był traktat kupca weneckiego Marca Polo (Opisanie świata), który w XIII wieku wiele lat spędził w Chinach i innych krajach Wschodu. Niemniej trzeba stwierdzić, że punkt wyjścia epoki wypraw i odkryć geograficznych nie był imponujący. Ówczesny stan wiedzy o świecie ilustruje świetnie globus Martina Beheima, niemieckiego kosmografa i żeglarza, sporządzony w Norymberdze w znamiennym dla odkryć geograficznych roku 1492. Wschodnia Azja sąsiaduje na nim przez morze z Europą, a centrum ziemi stanowi świat śródziemnomorski. To spojrzenie na mapę w końcu XV wieku, a więc jakby zatrzymanie procesu historycznego, by "zrobić mu fotografię" w pewnym stanie rzeczy, jest nam potrzebne, by móc następnie ocenić, mieć prawo to zrobić, tempo poznawania świata. Mówiliśmy już o tym przy omawianiu procesów społeczno-gospodarczych, że dopiero wtedy można uznać, że "coś" przebiegało w dziejach w odniesieniu do określonego punktu wyjścia szybko lub wolno, (a może znalazło się w stagnacji lub w regresie). To jedna z zasad oceny procesów w historii. Pierwsze wielkie wyprawy geograficzne. Faza portugalsko-hiszpańska. Można by się zastanawiać wedle jakich kryteriów należy wybrać i omówić najważniejsze wyprawy odkrywcze człowieka, zwłaszcza jeśli mają nam służyć tylko do wyciągnięcia konkluzji generalizujących, dotyczących konsekwencji tej fazy odkrywania świata przez człowieka. Za szczegółowe byłoby zarówno ujęcie chronologiczne (wszystkie wyprawy?, a jakie pominąć i dlaczego?), jak i "według krajów" wysyłających żeglarzy. Podobne problemy stwarza układ "według kierunków ekspansji". A przecież trzeba dokonać selekcji. Kwestia jest ogólniejszej natury, bo sprowadza się do podobnego pytania wobec innych zagadnień w dziejach, np