Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
- Może jeszcze mnie samemu każesz, abym pobiegł do was na dodatek? Myślisz, że mam na głowie tylko wasz Sybir? Potrzebni mi są ludzie na chana i na Litwę. Bierz, co daję, a w powrotnej drodze czyń zaciąg ochotników. Dosyć nynie wszelakiej gołoty w kraju. Miast żeby mi doskuczać cięgiem i prosić o chleb, niech idą siedlić się na nowych ziemiach! I do archijereja wołogodzkiego napisaliśmy, aby odrządził wam dziesięciu popów do odprawiania obiedni i wszelakich posług duchownych. • - I za to dziękujemy twojej carskiej miłości! - odpowiedział Kolco, powtórnie się kłaniając. - Dobra to wspomogą, ale nie zabądź takoż, wielki gosudrze, prócz popów dać nam broni, ile tylko można, i ziela ogniostrzelnego jak najwięcej! - I tego wam nie zabraknie. Wydałem odpowiedni ukaz Bołchow- skiemu. - A i ubranie nam się znosiło do reszty - zauważył Kolco, przypochlebnie uśmiechając;?! ę i wzruszając ramionami. - Czyliż nie ma kogo w Sybirze obdzierać na drogach? - powiedział Iwan, niezadowolony z natarczywości atamana. - Widzę, że niczego nie pomijasz względem waszych potrzeb, aleć ja już zamyśliłem wszystko słabym rozumem swoim. Odzieży dostarczą wam Strogonowowie; wyznaczyłem też od siebie żołd dla dowódców i szeregowych. A iżbyś ty, panie pośle, także nie został bez ubrania, daruję ci szubę z własnych ramion! Na znak cara dwaj stolnicy, przynieśli kosztowne futro, pokryte złotogłowiem, i przyodziali w nie Kozaka. - Język masz, widzę, ostry - rzekł Iwan - a maszże równie ostrą szablę? - Miałem nie najgorszą, wielki gosudarze, tylko że się mało wiele stępiła na głowach sybirskich! 295 - Weź sobie tedy z mojej zbrojnicy szablę, jaka ci się najlepiej uda, a pamiętaj wybrać po sercu, która najkrasiwsza. Myślę zresztą, że wzdragać się nie będziesz! Oczy atamana zabłysły radością. - Wielki gosudarze! - zawołał. - Ze wszytkich łask twoich ta jest największa! Grzech byłoby mi wzdragać się z wyborem twojego podarku! Znajdę w zbrojnicy to, co tam jest najlepszego! Tylko - dodał po chwili namysłu - skoro ty, gosudarze, nie żałujesz mi swojej szabli, pozwól, że zawiozę ją w twoim imieniu Jermołajowi Timofiejewowi! - O niego się nie troszcz, o nim też nie zapomnimy. Jeśli zaś lękasz się, że nie potrafię dogodzić jego upodobaniu, wybierz sam dwie szable - jedną dla siebie, drugą dla Jermaka. - Chwałaż tobie, wielki gosudarze! - zawoła} Kolco z zachwytem. -Już my tymi dwiema szablami posłużymy twojemu zdrowiu carskiemu! - Alić szable nie wystarczą - ciągnął dalej Iwan. - Potrzeba wam jeszcze dobrych pancerzy. Na ciebie jakoś po przymierzeniu znajdziemy, ale dla Jermaka jakby to zrobić, żeby na oko dobrze utrafić. Jakiego on będzie wzrostu? - Chyba tak wysoki jak ja, tylko w barach szerszy. Podobny do tego mołodźca - powiedział Kolco zwracając się ku jednemu ze swoich,towarzyszy, tęgiemu dryblasowi, który, przyniósłszy wielkie naręcze broni i zwaliwszy je na ziemię, stał za nim z rozdziawionymi ustami i nie przestawał się gapić z podziwem to na złotą odzież cara, to na ubiory giermków otaczających tron. Próbował nawet wszcząć z jednym z nich gawędę, aby dowiedzieć się, czy wszyscy oni są carewiczami. Ale giermek spojrzał na niego tak srogo, że odeszła go chętka do dalszych wypytywań. - Przynieście tu - rozkazał car - ona wielką zbroję z orłem, która wisi w zbrojnicy na pierwszym miejscu. Przymierzymy ją na tego zucha, co tak wytrzeszcza oczy. Wnet przyniesiono ciężką żelazną kolczugę z miedzianą obwódką koło rękawów i podołka, tudzież ze złotymi orłami dwugłowymi na piersiach :, i Plecach. Kolczuga była mistrzowskiej roboty i widok jej wywołał ogólne podzi-wienie. - Włóżże ją, cielaKu! - powiedział car. Dryblas skwapliwie posłuchał, ale mimo największych starań nie mógł je] włożyć i wepchnął ręce tylko,do połowy rękawów. Jakiś dawno zapomniany obraz mignął na widok tego w pamięci cara. - Daj spokój - powiedział Kolco, który uważnie przypatrywał się kłopotom dryblasa, - Nie gnieć carskiej kolczugi! Jeszcze ją rozerwiesz, niedźwiedziu! Gosudarze! - mówił dalej - to dobra kolczuga i w sam raz będzie na Jermołaja Timofiejewa; ten zaś chłopak wleźć w nią nie może, bo mu pięście przeszkadzają. Takich pięści nikt nie ma, tylko on jeden! - Pokaż no swoją pięść! - powiedział Iwan, ciekawie przypatrując się dryblasowi. Ale ten stał w niepewności, jakby nie rozumiejąc rozkazu, - Słyszysz, durniu? - powiedział Kolco. - Pokaż pięść jego carskiej miłości! - A jeżeli on mi za to głowę każe uciąć? - zapytał dryblas przeciągle i na jego głupkowatej twarzy odmalowała się obawa. Car roześmiał się, a wszyscy obecni z trudem powstrzymali się od śmiechu. -* Oj, głupcze, głupcze! - zawołał Kolco z gniewem. - Zawsze byłeś głupcem i zawsze nim będziesz! Wyswobodziwszy dryblasa z kolczugi pociągnął go do tronu i pokazał carowi jego szeroką dłoń, bardziej podobną do niedźwiedziej łapy niż do ludzkiej ręki