Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

W roku swej śmierci, 632, był nie tylko absolutnym panem Arabii, ale przywódcą armii, które przekraczały granice państw sąsiednich. Błyskawiczna kariera awanturników jest na Wschodzie zjawiskiem dość powszednim, ale ich upadek bywa zazwyczaj równie nagły. Tymczasem Mahomet pozostawił po sobie silną organizację, której trwałość gwarantował Koran. To niezwykłe dzieło, przekazane przez Proroka jako słowo Boga, zawiera nie tylko budujące maksymy i przypowieści, ale także zasady moralnego postępowania w życiu codziennym oraz pełny kodeks praw. Było na tyle proste, że przemawiało w sposób zrozumiały do współczesnych Arabów, i na tyle uniwersalne, iż spełniało wymagania wielkiego imperium, które mieli zbudować następcy Mahometa. Siła islamu leżała bowiem w jego prostocie. Istniał jeden Bóg w niebie, jeden przywódca wiernych na ziemi i jedno prawo, Koran, wedle którego ów przywódca miał obowiązek rządzić. W przeciwieństwie do chrześcijaństwa, które głosiło pokój, ale nigdy go nie osiągnęło, islam bez skrupułów wystąpił z mieczem.15 Miecz ten uderzył w prowincje Cesarstwa Rzymskiego jeszcze za życia Proroka, już wtedy bowiem Arabowie zorganizowali pierwsze, niewielkie i niezbyt dla nich pomyślne 28 najazdy w głąb Palestyny. Za rządów następcy Mahometa, Abu Bakra, dążność do ekspansji ujawniła się bez osłonek. Zakończono podbój Arabii, wypędzając Persów z terytorium podległego im Al-Bahrajnu, a jednocześnie armia arabska szlakiem handlowym, prowadzącym przez Arabię Skalistą, dotarła do południowego wybrzeża Palestyny i pobiwszy w okolicy Morza Martwego namiestnika Palestyny, Sergiusza, podeszła pod Gazę, zdobywając ją po krótkim oblężeniu. Z ludnością cywilną zwycięzcy obeszli się łagodnie, żołnierze garnizonu natomiast stali się pierwszymi męczennikami chrześcijańskimi, którzy zginęli od miecza islamu.16 W 634 roku przywództwo po Abu Bakrze objął Umar, który odziedziczył po nim także niezłomną wolę budowania potęgi muzułmanów. Tymczasem cesarz Herakliusz, który nadal przebywał w północnej Syrii, rozumiał dobrze, że najazdów arabskich nie można lekceważyć. Odczuwał dotkliwy brak ludzi. Straty poniesione w czasie wojen perskich były bardzo ciężkie. Po zakończeniu działań zbrojnych trzeba było ze względów oszczędnościowych zdemobilizować wiele pułków, a zaciąg do wojska nawet w razie niebezpieczeństwa nie budził wśród ludności entuzjazmu. W całym Cesarstwie zapanował ów nastrój znużenia i pesymizmu, który po ciężkiej wojnie tak często ogarnia w równym stopniu pokonanych i zwycięzców. Niemniej jednak cesarz wysłał swego brata Teodora na czele oddziałów z prowincji syryjskiej z zadaniem przywrócenia porządku w Palestynie. Pod Gabathą, czyli Adżnadajnem, na południo-zachód od Jerozolimy, Teodor spotkał połączone siły dwóch głównych armii arabskich i poniósł zdecydowaną klęskę. Arabowie, poczuwszy się bezpiecznie w południowej Palestynie, ruszyli szlakiem handlowym po wschodniej stronie Jordanu, prowadzącym do Damaszku i doliny Orontesu. Tyberiada, Baalbek i Emesa (Hims) dostały się w ich ręce bez walki, a w sierpniu 635 roku po krótkim oblężeniu skapitulował Damaszek. Herakliusz poważnie się zaniepokoił. Nie bez trudności zdołał zmobilizować i wysłać dwie armie na południe. Jedną sformowano po części z kontyngentów armeńskich, dowodzonych przez księcia armeńskiego, Wahana, a po części ze znacznej liczby chrześcijańskich Arabów pod komendą pewnego szajcha z plemienia Banu Ghassan. Druga, którą prowadził Teodor Trityrios, składała się z wojowników różnego pochodzenia. Na wieść o ich zbliżaniu się muzułmanie opuścili dolinę Orontesu i Damaszek, wycofując się w kierunku Jordanu. Trityrios doścignął ich pod Al-Dżabiją w Hauranie, ale poniósł porażkę. Mimo to zdołał utrzymać pozycję nad rzeką Al-Jarmuk, w miejscu położonym na południo-wschód od jeziora Genezaret, broniąc jej aż do przybycia wojsk Wahana. W dniu 20 sierpnia 636, w czasie oślepiającej burzy piaskowej, stoczono nad tą rzeką decydującą bitwę. Mimo liczebnej przewagi wojsk chrześcijańskich Arabowie zdołali je oskrzydlić, a później, w czasie najbardziej zażartego boju, książę ghassanidzki i dwanaście tysięcy Arabów chrześcijańskich przeszło na stronę nieprzyjaciela. Byli to monofizyci, 29 którzy nienawidzili Herakliusza, a w dodatku od kilku miesięcy nie otrzymywali żołdu