Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Mniej więcej wiemy, kto tam mieszka i publikuje – choć np. Taborski więcej drukuje w Warszawie niż w Londynie. Zresztą prędzej czy później, a najpóźniej po śmierci danego autora, jego twórczość wchodzi w obieg krajowy. W tej chwili zresztą mamy już tego bardzo wiele, bo niepostrzeżenie ukazywały się to tu, to ówdzie książki pisarzy emigracyjnych bez specjalnych fanfar. A więc będziemy mieli na myśli nie współczesnych kontestatorów, bo wszak i paszporty polskie na ogół mają, i nikt nie wie, czy nie wrócą (omówimy ich we właściwych im grupach i pokoleniach), ale emigrantów dawnych, wojennych, a poza tym twórców, którzy spędzili dzieciństwo na obczyźnie, tam debiutowali i do dziś mieszkają, choć prawie bez wyjątku drukują teraz w Polsce. Mam tu na uwadze przede wszystkim grupę „Kontynenty”. W istocie twórczość wielu jej członków omówiliśmy przy innych okazjach, szczególnie zaś tych, którzy zyskali poetycki rozgłos już przed wojną. Po prawdzie za nestora emigrantów, gdyby rzecz brać formalnie, należałoby uważać Jana Brzękowskiego, który mieszkał poza krajem od 1928 roku, ale zważywszy, że ustawicznie drukował w Polsce, byłoby to chyba nonsensem. Natomiast rzeczywistymi emigrantami byli Lechoń, Wierzyński, Wittlin, Baliński, Hemar, Łobodowski, Czuchnowski, by przywołać na razie najznamienitszych. Dzieje ich są z reguły smutne, niekiedy wręcz rozdzierające. Nędza i nostalgia szły ze sobą w parze. JAN LECHOŃ Wyliczałem już emigracyjne tomy Lechonia i nie będę do nich wracał. W każdym razie ten z wielkim trudem piszący twórca zdobywa się teraz ponownie na poetycką erupcję, być może nawet prześcigając chwilami przedwojenne dokonania. Jak i przedtem, Polska i dusza ludzka są jego tematami zasadniczymi. Ale trzeba koniecznie napisać o dziwnym utworze, jaki powstał w tych latach. Są to Dzienniki, prowadzone od 1949 roku prawie do śmierci (1956), wydane następnie w Londynie w trzech tomach (1967–1973). (Pierwsze wydanie krajowe opublikował PIW – w 1992 roku ukazały się tomy I i II, w przygotowaniu tom III – przyp. red.). Dzieło zaiste przedziwne, książka człowieka ciężko chorego, tworzącego w napięciu, wymuszającego na sobie pisanie. Dziwny obraz mentalności uformowanej w pierwszym ćwierćwieczu naszego stulecia, pełny wspomnień dawnej świetności, w tragicznej dysharmonii z teraźniejszością. Określa to precyzyjnie granicę, do której tak w myśleniu estetycznym, jak i politycznym mógł dotrzeć sanacyjny dyplomata i skamandryta zarazem. Mniejsza o politykę, natomiast np. z Miłosza i Parnickiego nic nie może zrozumieć. O 223 Miłoszu: „nie chcę się kłócić, ale myślę właśnie, że jest to «nikt». Nie widzę nic Miłosza w jakiejś antologii za sto lat” – pisał Lechoń prawie czterdzieści lat temu. O Parnickim (o Srebrnych orłach!): „Nie wyobrażam sobie, aby ktoś za dwadzieścia już lat czytał Parnickiego”. Ale to są śmiesznostki. Ciekawe natomiast, że pochłaniają go takie sprawy, jak precyzyjne określenie poezji wobec muzyki czy rzeźby, w ogóle estetyka i jej poetyckie określniki – domena dzisiaj niemal idealnie martwa. Przy tym jest to niesłychanie ciekawe, właśnie w sferze myśli, poglądów, upodobań, idiosynkrazji. Nie mniej interesująca jest sfera wspomnieniowo–plotkarska, pełna zresztą pikantnych szczegółów – jak cytowane czyjeś porzekadło: „lepsza kurwa w garści niż hrabina na dachu”. Śmieszne nieco, że przy skrajnych poglądach na komunizm (ale i na endecję), o Niemcach mówi tak, że i Gomułka by się nie powstydził. „Kiedy widzi się w aktualnościach kinowych i słyszy przemawiających Adenauera i Schumachera, ma się koszmarne wrażenie, że to jest meeting hitlerowski”. W sumie nadzwyczaj ciekawa, ale i równie smutna, po prostu tragiczna książka. KAZIMIERZ WIERZYŃSKI Powojenne dzieje Kazimierza Wierzyńskiego, który podobnie jak Lechoń znalazł się w Stanach Zjednoczonych, również poznajemy z jego prozy. Z reportażowo–wspomnieniowych książek Cygańskim wozem (1966), dotyczącej Francji, i Mojej prywatnej Ameryki (1966). Wierzyński interesuje się w nich ludźmi, architekturą, malarstwem, literaturą i przyrodą, a przede wszystkim ptakami. W każdym razie po upadku nadziei na taką Polskę, jakiej się spodziewano, Wierzyński przechodzi bardzo ciężki kryzys, z którego wychodzi pisząc książkę o Chopinie (Życie Chopina wyd. ang. 1949, wyd. pol