Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
To było szaleństwo - wspomina trasę Dave -działo się mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, było żle i nikomu się nie podobało. Problem - przynajmniej w części - polegał na tym, że Nirvana nie lubiła występować na festiwalach na wolnym powietrzu, gdzie często zespoły pojawiają się za dnia, i gdzie nie słychać tego, co grają w monitorach, bo wiatr roznosi dźwięk z nagłośnienia. Wszyscy w zespole czuli, że już nie jest fajnie - mówił Kurt. Dave wspomniał Keithowi Cameronowi z NME, że po raz pierwszy nie zna ludzi z obsługi technicznej. Korporacyjne gówno trafiło w punkowy wentylator. Ale problemy na tym się nie kończyły. Kurt wciąż brał, a co gorsza, po raz kolejny dał o sobie znać jego żołądek. By przetrwać trasę wielokrotnie łamał prawo, załatwiając metadon u podejrzanych „lekarzy", a nawet u chorych na AIDS, z którymi skontaktował go jeden z „doktorów". 22 czerwca Nirvana grała w Belfaście. Rankiem następnego dnia Kurt przy śniadaniu dostał konwulsji. Zapomniałem wziąć metadon przed pójściem spać - tłumaczył. Obudziłem się na „ wycofaniu ". Wszystko mnie bolało, a przede wszystkim brzuch. Nie mogłem wziąć metadonu, bo wyrzygałbym wszystko, więc kazałem się zawieźć do szpitala, żeby dali mi morfinę. Tym, który poinformował o wydarzeniu wszystkie brukowce, był podobno kierowca ambulansu. Prasa prześcigała się w komentarzach na temat przedawkowania Kurta, nie biorąc pod uwagę faktu (o którym nie zapomniał Cobain), że w Belfaście praktycznie nie można dostać heroiny. Oficjalna wersja z obozu Nirvany mówiła o „wrzodach żołądka", które zaczęły krwawić po „hamburgerach i coli". Po tym wydarzeniu wszyscy uczestnicy trasy patrzyli na Kurta z ukosa. Niczego nie zrobiłem! Zapomniałem tylko zażyć metadon i musiałem jechać do szpitala. Wielka mi rzecz! - mówił Kurt. Dave mógł sobie złamać nogę podczas treningu, a pijany Chris mógł spaść ze sceny tego samego wieczoru! Dlaczego przypierdalają się do mnie? Mimo wyjaśnień Kurta Belfast położył się cieniem na reszcie trasy. Do tej pory Nirvana milczała jak grób w sprawie heroiny. Teraz stało się jasne, że prędzej czy później ktoś wyciągnie tę kwestię. Złe wibracje trzęsły całym otoczeniem zespołu. Courtney była już w szóstym miesiącu ciąży i jej rozchwianie hormonalne wszystkim dawało się we znaki. A poza tym wszyscy byli zmęczeni moim braniem - mćwft feitY - choć nic brałem heroiny tylko metadon. Co miafetn zrobić? Zostało mi tylko nie zwracać na nich uwagi. Mogłem tylko powiedzieć im: «pierdolcie się!» To mój problem i nie musicie się nim zajmować. Czy miałem wskazywać ich po kolei palcem i mówić, że są pijakami? Byli ofiarami histerycznej propagandy antynarkotykowej, która trwała w Stanach od czasów Reagana. Niczego nie rozumieli, nigdy nie brali, więc bali się i stąd te zle wibracje. Kurt i Courtney pozwalali sobie nawet na małe żarty związane z uzależnieniem. W pewnym hotelu przedstawili się jako „Pan i Pani Simon Ritchie". Kto dziś jeszcze pamięta, że tak brzmiało prawdziwe nazwisko Sida Viciousa? Gold Mountain wynajęło parę profesjonalnych „opiekunów", którzy mieli pilnować Kurta i Courtney. Dzień po wypadku w Belfaście Nirvana była już w Paryżu, gdzie miała zagrać w Le Zenith. Kurt wyszedł ze swojego pokoju w hotelu i zauważył, że po sąsiedzku mieszka jakiś goryl, który siedzi w otwartych drzwiach i wyraźnie nie chce pozwolić mu wyjść. Nasłali na mnie dwóch bandytów - mówił. Szedłem, kurwa, kupić sobie rybę na obiad! Nie miałem zamiaru szukać heroiny. Miałem metadon. Nic mi nie było. Nawet przez myśli mi nie przeszło, żeby dać sobie w kanał, a potraktowali mnie jak pierdolonego gówniarza! Robili z tego zespołu wszystko to, czym nie miał być! Oburzeni Kurt i Courtney spakowali swoje rzeczy, wymknęli się chyłkiem z hotelu i zamieszkali w innym, nie mówiąc o tym nikomu aż do następnego dnia. O mało się nie zesrali ze strachu - ciągnie Kurt. Nie wiedzieli co się z nami stanie. Kurt miał także problemy zjedzeniem, choć doświadczenie nauczyło go, by zabierać ze sobą płatki i inne zakonserwowane przetwory. W Europie nie ma dobrego jedzenia -utrzymywał - mimo że bywał zarówno w Paryżu, jak i w Rzymie. W tamtym okresie wszyscy myśleli, że bierzemy tony heroiny, że Courtney wstrzykuje sobie końskie dawki prosto w brzuch - mówił Kurt. / nikt, kurwa, nie miał odwagi zapytać nas jak jest naprawdę? Wiedząc, że Dave przynajmniej słucha i nie wydaje pochopnych sądów, Kurt otworzył się przed nim i opowiedział mu co się dzieje. Dave jest chyba jedyną osobą, z którą rozmawiałem o tym gównie - wspominał. Chris wiedział już wszystko z góry. Przez cały czas wysyłał złe wibracje i patrzył na mnie tak, jakbym mu zabił matkę. Fani wszystkich zespołów na świecie żyją w przekonaniu, że ich ulubione grupy są takie jak The Monkees - mieszkają razem, bawią się razem, razem przeżywają kryzysy i wiedzą o sobie wszystko. Rzeczywistość bywa jednak bardziej skomplikowana, a w przypadku Nirvany w ogóle nie było mowy o duchowym pokrewieństwie i wzajemnej bliskości członków. W każdym razie już nie wtedy. Kiedy dla dobra Chrisa, Shelli zaczęła towarzyszyć mu podczas tras, Novoselic przestał zwracać uwagę na pozostałych Nirvanowców. Potem pojawiła się Courtney. Przestaliśmy być razem - mówił o Nirvanie Kurt. Przedtem wszędzie chodziliśmy we trójkę, spędzaliśmy razem każdy wieczór, bo byliśmy najlepszymi kumplami i nie znaliśmy nikogo innego. Potem jednak każdy załatwił sobie partnerkę i nie mieszkaliśmy już w tych samych pokojach hotelowych i w ogóle. Przedtem było inaczej... Ponieważ nikt nie pytał Kurta wprost co się z nim dzieje, nawet w najbliższym otoczeniu Nirvany huczało od plotek, które doprowadzały go do szału i jeszcze bardziej odsuwały od reszty. Nie znoszę ludzi, którzy nie potrafią stawić czoła przeciwnościom - mówił, jakby zapominając o swoich zaniechaniach. Jeśli mam z kimś jakiś problem, mówię mu o co chodzi. A oni nie. Wsiadaliśmy do autobusu i znów te same złe wibracje... było widać jak z nich promieniują! Pomyślałem wtedy, że w ogóle nie mają kręgosłupa, że o niczym, kurwa, nie wiedzą, ale zakładają, że jest tak i tak i mają czelność grać w moim pierdolonym zespole! Chris uważa, że Nirvana znalazła się wtedy w błędnym kole, z którego nie było wyjścia. Z winy obu zainteresowanych stron. Kiedy się izolował, ludzie na to reagowali, a potem izolował się jeszcze bardziej, żeby zareagować na czyjeś reakcje — mówi Chris. To wszystko zamieniło się w dom wariatów