Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Opublikowana też została w oryginalnej wersji polskiej i w przekładach na inne języki. Fakt, że Miłosz w połowie lat pięćdziesiątych zarzucił zupełnie twórczość powieściopisarską na rzecz poezji i eseju, spowodował, że o "Zdobyciu władzy" w latach późniejszych stopniowo coraz mniej pamiętano. Dopiero wydarzenia ostatnich dekad ożywiły na nowo zainteresowanie tą książką. Myślę tu nie tyle nawet o przyznanej Miłoszowi Nagrodzie Nobla, ile o przełomowych wydarzeniach politycznych, dokonujących się w Polsce od roku 1980. Wydarzenia te wpłynęły na odbiór "Zdobycia władzy" w sposób dwojaki, czy raczej - kazały odczytywać tę powieść w dwóch porządkach naraz. Przede wszystkim, powstanie "Solidarności" i wymuszone na władzach ograniczenie zasięgu cenzury spowodowały gwałtowny wybuch zainteresowania najnowszą historią Polski. Wiele faktów po raz pierwszy ujawniono; o innych, znanych powszechnie, lecz zbyt dotąd "drażliwych", zaczęto mówić i pisać publicznie. W ten sposób również masowy czytelnik - a nie, jak dotąd, tylko garstka wtajemniczonych - zyskiwał możność odczytywania "Zdobycia władzy" jako "powieści z kluczem". Gdy książkę zaczęły rozpowszechniać niezależne oficyny, w ogólnej świadomości odbiorców istniał już pewien zasób wiedzy historycznej, który pozwalał dostrzec pod fikcyjnymi z pozoru postaciami ich rzeczywiste pierwowzory. Istotnie, wielu bohaterów powieści ma swoje odpowiedniki w realnej historii Polski lat okupacji i okresu stalinowskiego. Postać Michała, na przykład, to dość wierny portret Bolesława Piaseckiego, przywódcy przedwojennej młodzieżowej grupy faszystowskiej i wieloletniego szefa powojennej organizacji prokomunistycznych katolików PAX (nawet rozmowa Michała z Wolinem jest powieściową wersją rzeczywistych pertraktacji, jakie uwięziony po wejściu sowieckich wojsk Piasecki toczył podobno z generałem NKWD Sierowem). Organizator prasy partyjnej Baruga to z kolei portret Jerzego Borejszy, szarej eminencji kultury polskiej w pierwszych latach po wojnie. Podobnych konkretnych odpowiedników można by wskazać jeszcze wiele. Formuła "powieści z kluczem" nie wyczerpuje jednak wszystkich znaczeń "Zdobycia władzy". Jest to powieść sięgająca głębiej: chodzi w niej nie o powierzchowne aluzje do rzeczywistych osób i wydarzeń, ale o analizę ukrytych mechanizmów dwudziestowiecznej historii. Drugi, ważniejszy powód dzisiejszego zainteresowania tą książką bierze się z faktu, że w latach pięćdziesiątych "Zdobycie władzy" było jedyną powieścią, którą stać było na trzeźwą, ostrą, pozbawioną wszelkich złudzeń analizę dokonującej się wtedy tragedii środkowowschodniej Europy. Mówiąc o złudzeniach, mam na myśli zarówno iluzje pisarzy, którzy skłonni byli uwierzyć w dobrodziejstwa nowego ustroju, jak i iluzje tych autorów, którzy - na przykład z emigracyjnej perspektywy - widzieli komunistyczną rzeczywistość jako teren walki wyraźnych, jednoznacznych wartości (patriotyzm przeciw obcej agresji, wolność przeciw uciskowi itd.). Miłosz wydaje się na tym tle twórcą, który najwcześniej zrozumiał, że największe, fundamentalne zło totalitaryzmu polega właśnie na zacieraniu i unieważnianiu tradycyjnego systemu wartości: na tym, że jednostka musi w imię własnego przetrwania nie tylko z nich zrezygnować, ale dodatkowo wykoncypować sobie rozmaite przemyślne racjonalizacje, które tę rezygnację usprawiedliwią. Nawet i dzisiaj, po trzydziestu latach, "Zdobycie władzy" wciąż jeszcze uderza swoją bezlitosną uczciwością w stawianiu politycznych pytań. W dalszym ciągu nie jest to książka łatwa do zaakceptowania. Miłosz nie ma wątpliwości, że system komunistyczny został wniesiony do Polski na ostrzach sowieckich bagnetów - tym różni się od pisarzy, którzy w latach pięćdziesiątych popierali "nową rzeczywistość". Zarazem jednak dostrzega w postaciach swoich bohaterów całą złożoność psychologicznych motywacji, zmuszających ich w ten czy inny sposób do ugięcia karku przed totalitarną potęgą - i to z kolei różni Miłosza od pisarzy przeciwnego obozu, skłonnych do idealizowania Polski i polskiej tradycji jako ostoi oporu przeciw sowietyzmowi. W oczach autora "Zdobycia władzy" Polska roku 1944 była - podobnie jak cały świat cywilizacji zachodniej - nie przygotowana do stawienia totalitaryzmowi skutecznego oporu. Znamienne, że nie ma w książce ani jednej postaci, która byłaby w stanie przeciwstawić jakąkolwiek ideologię miażdżącemu walcowi "historycznej konieczności"