Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- Obaj musimy się wykąpać - powiedział Tal. - A potem będziesz zmuszony opróżnić ją kubłem. Nie możemy pozwolić, aby ktokolwiek widział krew i sadzę. - Wasza wielmożność, co się tam stało? - spytał służący. - Wyglądałeś tak, jakbyś zobaczył ducha. Talwin podniósł wzrok. - Prawie, Amafi, prawie. - Zdjął przesiąkniętą krwią tunikę i rzucił ją słudze. - Spal to - rozkazał zdejmując pobrudzone nogawice. Wszedł do wanny i usiadł w niej z zamkniętymi oczami. Ale twarz młodej kobiety ciągle trwała w jego umyśle, niczym portret na zawsze wypalony w pamięci. Każdy włosek na jej głowie, smugi brudu na policzkach i ślady na twarzy. Siniaki, niektóre stare, inne całkiem świeże. Pamiętał ją w czasach, kiedy na jej policzkach kładły się promienie zachodzącego słońca, a miodowe oczy zwężały w szparki, gdy na niego patrzyła w taki sposób, że niemal umierał z tęsknoty. Zanurzył głowę pod wodę i umył włosy. Kiedy wynurzył się na powierzchnię, parskając jak źrebię, ukrył twarz w dłoniach, gdyż naprawdę widział ducha. Znał to giętkie, smukłe ciało. Widział ją, jak ścigała się z innymi dziewczętami w wiosce Kulaam, kiedy Talwin Hawkins był jeszcze Kielianapuną, Małą Rudą Wiewiórką, a ona nosiła imię Oko Niebieskoskrzydłej Cyraneczki. - Co się stało, wasza miłość? - zapytał Amafi podchodząc bliżej. Tal poczuł nagle chęć wykrzyczenia z siebie całej tęsknoty. Nie jestem ostatnim ze swego narodu, pomyślał, ale wiedział, że nie może o tym opowiedzieć Petro, gdyż to oznaczałoby wtajemniczenie byłego zabójcy w zbyt wiele sekretów. - Ta dziewczyna w pokojach Leso Varena - rzekł w końcu. - Ta z jasnymi włosami. - Tak, wasza miłość? - Ona... przypomniała mi kogoś, kogo nie widziałem od wielu lat. - Ach - powiedział tylko sługa i zaczął zdejmować z siebie poplamione krwią ubranie. - Uderzające podobieństwo, tak? - Bardzo uderzające. Zamienili się miejscami, a Hawkins zaczął się wycierać. Kiedy już był gotów udać się na spoczynek, wiedział, że sen tej nocy nie nadejdzie prędko. - Jutro, gdy książę będzie mi dawał ostatnie instrukcje przed naszym wyjazdem do Saladoru, chcę, żebyś dowiedział się wszystkiego o ludziach, którzy usuwali ciała i sprzątali kwatery maga. Musi być ktoś, komu zarządca ufa i wierzy, że ten nie zdradzi ani słowa. Dowiedz się wszystkiego, czego zdołasz. - O dziewczynie? Zastanawiał się przez chwilę. - Jeszcze nie. Na razie dowiedz się tylko, gdzie ona pracuje i kto jest jej panem. - Tak, wasza wielmożność. Talwin usiadł przed kominkiem, próbując się ogrzać, lecz przekonał się, że pewnego rodzaju chłodu nie jest w stanie się pozbyć. Rozdział Jedenasty - Salador Karoca toczyła się ulicami miasta. Tal i Amafi jechali do domu, który został wynajęty poprzez jednego z agentów Kaspara w Saladorze. Szlachcic nie występował oficjalnie w imieniu księcia podczas tej podróży. Nie pełnił misji dyplomatycznej, więc nie musiał brać udziału w oficjalnych powitalnych bankietach ani reprezentować Olasko w pałacu księcia Saładoru. Nikt nie miał się dowiedzieć, że jest agentem Kaspara i nosi tytuł barona na dworze Olasko. Dla każdego w Saladorze był tylko kawalerem Talem Hawkinsem, wracającym do miasta, w którym kiedyś mieszkał przez dłuższy czas. Miał plan i wiedział, czego się po nim oczekuje, a także jaki będzie jego los, jeżeli da się złapać, albo zawiedzie w swojej misji. Ciągle zmuszał się do rozważania planu na nowo, od początku, gdyż przez cały czas męczyło go wrażenie, że coś mu umyka. Po raz pierwszy od czasu, kiedy wstąpił na służbę do Kaspara, czaił ogarniającą go niepewność. Miał wszystko opracowane w najdrobniejszych szczegółach, jednakże ciągle był niezdecydowany. I czuł się tak od nocy, gdy spotkał w cytadeli Oko Niebieskoskrzydłej Cyraneczki. Amafi nie odkrył zbyt wiele. Zazwyczaj usuwaniem ciał z cytadeli zajmował się kupiec o nazwisku Bowart. Zabierał gdzieś trapy i nikt nie wiedział, co dalej z nimi robi