Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
— Wybaczy nam pan, mam nadzieję — ciągnął hrabia — że będziemy dalej rozmawiali po francusku. Ostatni raz miałem okazję używać angielskiego dziesięć lat temu, a i wówczas mówiłem marnie, moja synowa zaś wcale nie zna tego języka. — Bush — odezwała się wicehrabina. — Brown. Te nazwiska potrafię wymówić. Ale pańskie, kapitanie, jest trudne. Orrenblor… nie wymówię tego. — Bush! Orrenblor! — wykrzyknął hrabia, jakby sobie o czymś przypomniawszy. — Przypuszczam, że wie pan, kapitanie, co gazety francuskie pisały o was ostatnio. — Nie — odparł Hornblower. — Ale chciałbym wiedzieć, bardzo. — Przepraszam, za chwilę. Hrabia wziął świecę i zniknął w drzwiach; wrócił na tyle szybko, by wybawić Hornblowera od skrępowania żenującym milczeniem, jakie zapadło w salonie. — Oto ostatnie numery „Moniteura” — powiedział hrabia. — Muszę z góry przeprosić, kapitanie, za to, co tam piszą. Podał gazety Hornblowerowi, wskazując odpowiednie ustępy. Pierwszy oznajmiał krótko, że komunikat przesygnalizowany właśnie z Perpignan informuje Ministerstwo Marynarki o wzięciu do niewoli pod Rosas angielskiego okrętu liniowego. W następnym numerze temat potraktowano szerzej, opisując szczegółowo w triumfalnych słowach, jak to studziałowy okręt „Sutherland”, dokonujący pirackich wyczynów na Morzu Śródziemnym, spotkał się z zasłużoną odprawą ze strony floty tulońskiej dowodzonej przez admirała Cosmao. Został wzięty przez zaskoczenie, opanowany i „tchórzliwie ściągnął z masztu flagę perfidnego Albionu, pod którą dokonał tylu nikczemnych zbrodni”. Francuska opinia publiczna została zapewniona, że opór był bardzo słaby, potwierdzeniem czego jest fakt, że w czasie kanonady tylko jeden francuski okręt utracił stengę. Bitwa odbywała się na oczach tysięcy hiszpańskiego motłochu i będzie zbawienną lekcją dla tych nielicznych pośród nich, którzy zbałamuceni kłamstwami angielskimi lub skuszeni złotem brytyjskim żywią jeszcze naiwne zamiary oporu wobec swego prawowitego króla Józefa . Inny artykuł podawał, że wraz z „Sutherlandem” poddał się zbrodniczy kapitan Hornblower i jego równie podły porucznik Bush, który był jednym z niewielu rannych w tej potyczce. Wszyscy miłujący pokój obywatele francuscy, którzy ucierpieli wskutek ich pirackich grabieży, mogą być pewni, że sąd wojenny zbada niezwłocznie popełnione przez nich zbrodnie. Zbyt długo dzisiejsza Kartagina wysyłała swoich pachołków, aby bezkarnie wykonywali jej nikczemne plany! Wkrótce wina ich zostanie ukazana światu, i będzie można bez trudu odróżnić prawdę od podłych łgarstw, które tak uporczywie szerzyły zatrute pióra opłacane przez Canninga . Jeszcze inny artykuł oświadczał, że w wyniku wielkiego zwycięstwa admirała Cosmao nad „Sutherlandem” pod Rosas ustały działania angielskiej marynarki wojennej u wybrzeży Hiszpanii, brytyjska zaś armia Wellingtona, tak nieopatrznie postawiona przeciwko potędze wojsk francuskich, już cierpi poważnie na brak zaopatrzenia. Straciwszy jednego nędznego zbrodniarza w osobie obmierzłego Hornblowera perfidny Albion utraci rychło drugiego, po nieuniknionym poddaniu się Wellingtona. Hornblower czytał te bzdurne słowa z bezsilną wściekłością. „Studziałowy okręt”, zaiste, gdy w istocie „Sutherland” miał tylko siedemdziesiąt cztery armaty i był chyba najmniejszą jednostką swojej klasy! „Bardzo słaby opór”! „Jeden utracił stengę”! „Sutherland”, zanim się poddał, rozbił trzy okręty większe od siebie, że zostały z nich wraki, a czwarty pozbawił zdolności pływania. „Jeden z niewielu rannych”! Dwie trzecie załogi „Sutherlanda” straciło życie lub zostało kalekami i na własne oczy widział krew lejącą się otworów odpływowych francuskiego okrętu flagowego. „Ustały działania angielskiej marynarki wojennej”! Ani słowa o tym, że w dwa tygodnie po wzięciu „Sutherlanda” cała eskadra francuska została rozbita w czasie ataku nocnego na zatokę Rosas. Jego honor został zaatakowany; wypisano też cały stek łgarstw — pobieżna wzmianka o utraceniu jednej tylko stengi nosiła wszelkie cechy prawdopodobieństwa. Europa łatwo mogła uwierzyć, że był zarówno tchórzem, jak i piratem, a on nie miał najmniejszej możności zaprzeczenia temu. Nawet w Anglii muszą dać jakiś posłuch takim doniesieniom — większość komunikatów „Moniteura”, szczególnie dotyczących spraw marynarki wojennej, była przedrukowywana w prasie angielskiej. Lady Barbara, Maria, jego koledzy kapitanowie muszą się w tej chwili zastanawiać, ile jest prawdy w wiadomościach z „Moniteura”. Chociaż świat miał już możność poznać skłonność Bonapartego do przesady, trudno się spodziewać, żeby ludzie zdawali sobie sprawę, iż w tym wypadku wszystko, co zostało powiedziane — z wyjątkiem samego stwierdzenia o poddaniu się — było wyssane z palca. Ręce mu drżały z wściekłości i gdy podniósłszy wzrok spotkał spojrzenia pozostałych, czuł, jak gorący rumieniec oblewa mu policzki. W stanie takiego rozdrażnienia sprawiało mu trudność przypomnienie sobie tych niewielu francuskich słów, jakie znał. — To kłamca! — wykrztusił w końcu. — On mnie znieważa! — On znieważa każdego — powiedział hrabia łagodnie. — Ale to… ale to — zająknął się Hornblower i dał za wygraną. Przypomniał sobie, że podczas pobytu w niewoli w Rosas był świadom, iż Bonaparte opublikuje triumfalne sprawozdania na temat zdobycia „Sutherlanda”, i teraz, gdy je dostał do ręki, wyrazem słabości byłoby dać się przez nie wyprowadzić z równowagi. — Wybaczy pan, jeśli zmienię temat — zapytał hrabia — i zadam panu kilka osobistych pytań? — Oczywiście. — Przypuszczam, że uszedł pan eskorcie wiozącej pana do Paryża? — Tak — odparł Hornblower