Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Dr Morell dbał, aby potrawy nie były zbyt słone lub korzenne, co mogło fatalnie odbić się na żołądku wymęczonego Hitlera. Zamachowcy przystąpili do realizacji drugiego wariantu swojego planu. Generał-major Henning von Trescow nachylił się do swojego sąsiada, pułkownika Heinza Brandta, i zapytał: Trescow: Rano wylatujecie do Rastenburga? Brandt: To zależy od führera, nie sądzę jednak, żeby zmienił plan. Istotnie, mamy wystartować rano. Trescow: Drogi pułkowniku, mam do pana prośbę, chodzi o drobną przysługę. Otóż ciąży na mnie przegrany zakład z generałem-majorem Stieffem… Brandt: Mam nadzieję, że nie założyliście się o wynik wojny. Trescow: Wówczas stawka byłaby znacznie wyższa, a chodzi jedynie o dwie butelki koniaku. Czy zabrałby pan tę przesyłkę? Stieff dzwonił do mnie, że jest w Rastenburgu, dokąd pan jutro poleci. Brandt: Panie generale, z przyjemnością wykonam tę misję. Trescow: Dziękuję, butelki dostarczę na lotnisko. Siedzący naprzeciw admirał Canaris nie dał po sobie poznać, jak bardzo jest zadowolony z wyniku tej rozmowy. On wiedział, że w paczce jest tylko jedna butelka koniaku. Druga była bombą w kształcie butelki. Sam przywiózł ją z Berlina. Tak, admirał Wilhelm Canaris, szef wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, był największym wrogiem Hitlera, zdecydowanym zabić go, aby uratować Niemcy. Następnego dnia, 14 marca 1943 roku, tuż przed startem samolotu ze smoleńskiego lotniska, generał von Trescow odszukał pułkownika Brandta. Trescow: Mój adiutant, major von Schlabrendorff zaraz odda panu paczuszkę dla generała Stieffa. O, już jedzie… Major Fabian von Schlabrendorff, widząc że Trescow daje mu znak, by przekazał butelki, wykonał ruch, którego nikt nie mógł zauważyć. Zgniótł szklaną kapsułkę zapalnika. Od tego momentu kwas uwolniony z kapsułki zaczął przeżerać miedziany drut podtrzymujący sprężynę iglicy zapalnika. Po 30 minutach drut zerwałby się i sprężyna pchnęłaby iglicę, która uderzając w spłonkę spowodowałaby eksplozję. Zapalnik był produkcji angielskiej, co prowadzącym śledztwo po katastrofie miało zasugerować, iż zamach został przygotowany przez brytyjskie służby tajne. Brandt wziął paczkę i tuż za Hitlerem wsiadł do samolotu. Oficerowie na lotnisku odsunęli się, gdy śmigła wielkiego samolotu zaczęły wirować. Hitlerowi pozostało tylko pół godziny życia. Eksplozja powinna nastąpić, gdy samolot przelatywałby nad Mińskiem, a więc stamtąd powinna nadejść informacja o nagłej śmierci führera. Zbliżało się południe 14 marca 1943 roku. Admirał Wilhelm Canaris, generał Henning von Trescow i hrabia major Fabian von Schlabrendorff z niecierpliwością czekali na wiadomość o katastrofie samolotu, którym leciał Hitler. To oni przygotowali bombę i zamaskowaną, jako butelkę koniaku, przekazali oficerowi z otoczenia Hitlera, który nieświadom jej zawartości zabrał ją do kabiny samolotu. Mijały kwadranse, a wiadomość nie nadchodziła. Wreszcie po dwóch godzinach zameldowano z Gierłoży, że samolot führera szczęśliwie wylądował na miejscowym lotnisku. Admirał Canaris powiedział wówczas do hrabiego Schlabrendorffa: Canaris: Musi pan jak najszybciej lecieć do kwatery Hitlera i odebrać przesyłkę, zanim zorientują się co w niej jest. Jeżeli pan nie zdąży… Nie musiał wyjaśniać, co groziło zamachowcom, gdyby nie udało im się przejąć wybuchowych butelek. Fabian von Schlabrendorff miał szczęście. Odebrał bombę. W nocy w swoim pokoju w kwaterze w Wilczym Szańcu odwinął papier. Widział zgniecioną kapsułkę, z której wyciekł kwas solny. Kwas przepalił miedziany drut, który zwolnił sprężynę. Iglica dotykała spłonki, ale wybuch nie nastąpił. Spłonka nie została zbita. Dlaczego? Bliższe oględziny pozwoliły zauważyć niewielką ilość wody. Tak, to mogło wyjaśniać brak reakcji na uderzenie iglicy. Przewożący paczkę pułkownik Brandt oddał ją do ładowni samolotu. Panujące tam zimno spowodowało zamarznięcie wody, która skropliła się w zapalniku i lód utworzył powłokę, osłaniającą spłonkę przed spadającą iglicą lub spowolniła ruch iglicy do tego stopnia, że uderzenie było za słabe. Wybuch nie nastąpił. Admirał Canaris poznał przyczyny, dla których bomba nie wybuchła, gdy wrócił do swojego gabinetu na piątym piętrze starej kamienicy przy Tirpitzuffer w Berlinie, gdzie mieściła się centrala Abwehry. Powiedział wówczas do szefa swojego sztabu generała Hansa Ostera: Canaris: Opatrzność znowu ocaliła führera. Mam jednak nadzieję, że pewnego dnia się zmęczy. On, szef wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, od wielu lat planował obalenie Hitlera. Trudno powiedzieć, w którym momencie powziął takie postanowienie. Być może w grudniu 1934 roku zgodził się objąć stanowisko szefa Abwehry tylko dlatego, gdyż uważał, iż będzie mógł skutecznie przeciwdziałać planom Hitlera. Był bowiem przekonany, że naziści doprowadzą Niemcy do katastrofy. Planował więc nawiązanie tajnych kontaktów z Wielką Brytanią, aby po uzyskaniu poparcia rządu brytyjskiego dokonać rewolty w Niemczech i obalić Hitlera. W tym celu w 1936 roku wysłał do Wielkiej Brytanii specjalnego emisariusza