Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Chyba nie potrzebują go, skoro wydaje się, że wiedzą, co każdy z nich myśli. - Nie pojedzie pan ze mną? - zapytał Pitt. - Chyba nie powinienem - odpowiedział Harlan. - Została tylko niewielka porcja antyciał. Postaram się uzyskać więcej substancji; przyda się, gdy twoja przyjaciółka zjawi się u nas. To znaczy, że sam będziesz musiał znaleźć drogę. Myślisz, że dasz radę? - Wydaje się, że nie mam wielkiego wyboru. Harlan wręczył Pittowi fiolkę z resztką antyciał i strzykawkę. - Mam nadzieję, że wiesz, jak wykonać zastrzyk - powiedział. Odparł, iż po trzech latach spędzonych w szpitalu na praktyce powinien dać sobie z tym radę. - Najlepiej podaj dożylnie, ale bądź gotów na wstrząs ana-filaktyczny i zastosowanie sztucznego oddychania. Pitt najwyraźniej z trudem przełknął ślinę, ale skinął głową. - Lepiej weź też ze sobą to - mówiąc to, Harlan wyjął z kabury colta. - Radzę użyć, jeżeli będziesz musiał. Pamiętaj, że zainfekowani będą chcieli za wszelką cenę cię zainfekować, gdy odkryją, że nie jesteś jednym z nich. -A co ze mną? - wtrącił Jonathan. - Pojadę z Pittem. Może mieć kłopoty ze znalezieniem powrotnej drogi, a dwie pary oczu są lepsze niż jedna. - Uważam, że lepiej, jeśli zostaniesz z nami - stwierdziła Sheila. - Znajdziemy mnóstwo pracy dla ciebie. - Podwinęła rękawy. - I będziemy bardzo zajęci. Gdy udało się odszukać Cassy, sprowadzić ją do Instytutu, a następnie zainfekować, prace nad Bramą nabrały wy- 287 raźnego rozpędu. Chociaż nikt z tysięcy pracowników nie był indywidualnie instruowany, co i jak robić, polecenia bez wątpienia pochodziły od Beau. W związku z tym Beau musiał spędzać znaczną część czasu przy konstrukcji. Jego umysł musiał być wolny od wszelkich niepotrzebnych myśli. Wiedząc, że Cassy jest na piętrze, że wkrótce stanie się jedną z nich, Beau z łatwością mógł sprostać ciążącym na nim obowiązkom. Postęp w pracach osiągnął taki moment, kiedy możliwe było krótkie podłączenie sieci pod napięcie. Test okazał się udany, choć wykazał, że część systemu wymaga dalszego udoskonalenia. Beau przekazał niezbędne instrukcje i zrobił sobie przerwę. Stopień po stopniu wszedł na górę, mimo że zdawał sobie doskonale sprawę, iż łatwiej byłoby mu teraz wskakiwać po pięć, sześć schodów naraz. Mięśnie jego nóg uległy ostatnio wyraźnemu powiększeniu. Gdy stanął na szczycie schodów, wyczuł, że coś jest nie tak. Nie czuł tego na dole, gdyż poziom telepatycznie przekazywanych informacji w sprawie Bramy był bardzo wysoki. Ale teraz był sam, sytuacja się zmieniła. Powinien już odczuwać pojawiającą się we wspólnej świadomości więź z Cassy. Ponieważ jednak nie było żadnych jej śladów, wystraszył się, że dziewczyna zmarła. Przyspieszył kroku. Bał się, że Cassy cierpiała na jakieś genetyczne schorzenie, które ujawniło się w nowych okolicznościach. W takich warunkach wirus prowadził do autode-strukcji. W stanie paniki, której nie potrafił sobie wytłumaczyć, starał się szybko otworzyć zamknięte na zamek drzwi. Wyobrażając sobie jej leżące na materacu bezwładne ciało, stanął zaskoczony, gdy stwierdził, że pokój jest pusty. Spojrzał w otwarte okno. Podszedł do niego i popatrzył w dół. Widział chodnik i balustradę. Wtem jego wzrok uchwycił drzewo i zatrzymał się na grubym konarze. Nagle zrozumiał. Uciekła. Wydał z siebie krzyk, który echem odbił się od ścian wielkiego domu, wybiegł z pokoju i zbiegł schodami na parter. Opanowała go złość, a złość nie działała na rzecz wspólnego 288 Wspólna świadomość z rzadka doświadczała uczucia d a i nie wiedziała, jak sobie teraz z nim poradzić. z BGSM wszedł do sali balowej i natychmiast cała praca usta- Spoirzenia obecnych zwróciły się w jego stronę. Wszyscy ieli w oczach tę samą złość, chociaż zupełnie nie wiedzieli dlaczego. Nozdrza Beau rozszerzały się, gdy wzrokiem szu- • kał Alexandra. Dostrzegł go przy konsoli punktu dowodzenia. , . . Podszedł wprost do niego i zacisnął dłoń z wężowatymi palcami na ramieniu swego asystenta. - Zniknęła! Chcę ją mieć! Natychmiast! Rozdział 19 Godzina 12.45 Pitt kopnął kilka kamyków leżących na drodze przy starej stacji benzynowej. Schylił się, podniósł kilka innych i zaczął nimi rzucać w staromodny dystrybutor. Kamienie uderzały w zardzewiałą blachę. Osłonił oczy od słońca, które teraz stało się o wiele groźniejsze, grzało mocniej, z większą intensywnością niż dwie godziny wcześniej, i popatrzył wzdłuż drogi aż do punktu, gdzie łączyła się z horyzontem. Zaczął się niepokoić. Sądził, że już powinna była dojechać. Gdy miał zamiar cofnąć się znowu w cień budynku stacji, zauważył błysk promieni słonecznych odbitych od szyby auta. Samochód zbliżał się. Mimowolnie oparł dłoń na kolbie rewolweru. Ciągle towarzyszyły mu obawy, że osobą, która przyjedzie, może nie być Cassy. Gdy pojazd się przybliżył, rozpoznał w nim nowoczesny samochód z szerokimi oponami i wbudowanym w karoserię koszem na bagaże. Jechał szybko. Pitt przez moment zastanawiał się, czy nie ukryć się w budynku, tak jak to zrobił Harlan, ale zrezygnował z pomysłu. W końcu na widoku stał samochód Jesse'ego. Auto wjechało na stację. Pitt nie był pewny, czy to Cassy przyjechała, dopóki dziewczyna nie otworzyła drzwi i nie zawołała go. Szyby w samochodzie były z przyciemnianego szkła. Pitt pospieszył do samochodu, aby pomóc dziewczynie wysiąść. Bardzo kaszlała i miała przekrwione oczy. 290 _ Może nie powinieneś podchodzić zbyt blisko - przez nos 'wiła Cassy. - Nie wiemy przecież, czy to może się przenosi z człowieka na człowieka. Ignorując jej uwagę, Pitt objął ją serdecznie. Jedynym, co skłoniło do wypuszczenia Cassy z objęć, była chęć jak najszybszego podania antyciał. - Mam ze sobą lekarstwo, o którym wspomniałem - oznajmił. - Oczywiście uważamy, że powinnaś dostać je jak najszybciej, a to oznacza zastrzyk dożylny. - Gdzie to zrobimy? - zapytała. - W samochodzie. Jak się czujesz? - Okropnie. Fatalnie mi się jechało w aucie z napędem na cztery koła, ma twarde zawieszenie. Bolą mnie wszystkie mięśnie. Poza tym mam chyba gorączkę. Pół godziny temu dostałam dreszczy, jeśli to w ogóle możliwe w tym upale. Pitt otworzył drzwi minivana. Pomógł Cassy położyć się na tylnym siedzeniu. Przygotował strzykawkę, założył opaskę uciskową i wtedy przyznał się do braku doświadczenia w wykonywaniu zastrzyków dożylnych. -Nie chcę nawet tego słuchać - powiedziała Cassy, odwracając głowę. - Dalej. Przecież chcesz być lekarzem. ^ Pitt tysiące razy widział zastrzyki dożylne, ale osobiście nigdy nie próbował ich wykonywać. Konieczność przekłucia skóry drugiej osoby przerażała go, tym bardziej że chodziło o kogoś, kogo kochał. Jednak niewykonanie zabiegu mogło przynieść tak fatalne skutki, że zdołał pokonać strach