Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Pierwsze od- działy rekrutowano spośród mieszkańców wsi i miast, nie były one zbyt liczne i odgrywały małą rolę. Muszkieterzy byli słabo wyćwi- czeni, jedyni dobrzy strzelcy to hindusi z Baksaru (okolice Alla- habadu). Artyleria posługiwała się działami produkcji miejscowej i importowanymi, ale w zasadzie ustępowała europejskiej. Korpus artyleryjski w całości opłacało państwo, zatrudniając bardzo licznych cudzoziemców. Poziom artylerii podniósł się wyraźnie pod rządami Aurangzeba. Floty praktycznie nie było, ale utrzymywano na koszt skarbu barki do transportu rzecznego, w tym także do przewożenia słoni. W Dhace stacjonowała flotylla mająca chronić wybrzeża Bengalu od piratów, przede wszystkim Magów i Arakańczyków. Na morzu mogołowie nie posiadali własnej floty, korzystali czasem z cudzych usług. Tak Aurangzeb wypłacał subsydium Sidiemu z Dźindźiry, by używać jego floty przeciwko Marathom. Kawaleria nie reprezentowała wysokiego poziomu z kilku powo- dów związanych z funkcjonowaniem systemu mansabdari. Bardzo często podczas przeglądów dokonywano nadużyć — wypożyczano sobie nawzajem oddziały, okazywano przypadkowych ludzi na byle 422 jakich koniach, wszystko w celu zaoszczędzenia wydatków. Akbar starał się przeciwdziałać przez wprowadzenie dokładnej ewidencji, a także znakowanie koni. Zdaniem wielu współczesnych, przede wszystkim Europejczyków, armia mogolska przedstawiała bardzo niską wartość. Prawdopodobnie nie było to zupełnie zgodne z rzeczywistością, ale z łatwością można wskazać na niektóre słabości. W wojsku brakowało dyscy- pliny i głębszej więzi. Żołnierze różnego pochodzenia byli związani raczej ze swym dowódcą niż z władcą. Oddziały walczyły na własną rękę, a rywalizacje i spory dowodzących dopełniały reszty. Wojska mogolskie ciągnęły na wyprawę z ogromnymi bagażami. Przykład dawał dwór, poruszający się z całym wyposażeniem, haremem i tłumem osób towarzyszących. Przemieszczanie się tej masy ludzi i zwierząt było bardzo utrudnione. Luksusowy tryb życia dowódców sprzyjał demoralizacji w szeregach. W ten sposób oddziały kawalerii Śiwadźiego, choć tylokrotnie słabsze, dysponowały przewagą tak- tyczną. Proces osłabiania siły wojsk mogolskich postępował wyraźnie w ciągu XVII w., objawiając się w pełni podczas kampanii dekańskiej. Według oficjalnych danych z 1647 r. armia mogolska winna mieć 800 mansabdarów, 1000 ahadich, 200 tys. konnych, 185 tys. wojsk posiłkowych prowadzonych przez władców i dachili. Korpus arty- leryjski i muszkieterzy liczyli 40 tys. ludzi. W czasach Aurangzeba rozmiary armii musiały ulec podwojeniu. Trudno jednak powiedzieć, w jakim stopniu liczby te znajdowały pokrycie w rzeczywistości. Śiwadźi zorganizował armię zupełnie nowego typu. Początkowo Marathowie dzielili swój czas równo między wojowanie (w porze suchej) i pracę na roli (w porze mokrej). Teraz jednak zorganizo- wano armię stałą, choć nadal opierającą się przede wszystkim na ka- walerii. W czasie pory deszczowej, kiedy nie toczono walk, wojsko otrzymywało od skarbu wynagrodzenie i kwatery. Armia ta liczyła 30 do 40 tys. konnych i 10 tys. pieszych. Śiwadźi stworzył też flotę złożoną z żeglarzy i piratów z wybrzeża zachodniego. Utrzymywano duży korpus słoni bojowych oraz artylerię. Jeźdźcy maraccy dzielili się na dwie grupy. Bargi, czyli żołnierze, otrzymywali żołd i ekwipunek od państwa. Śilahdarowie wyposażali się sami i opłacali żołnierzy, którzy służyli pod ich rozkazami. W czasie służby w polu otrzymywali dodatkowe wynagrodzenie od państwa. Istniała cała hierarchia stopni oficerskich tak w jeździe, jak i piechocie. Armia Śiwadźiego różniła się znacznie od armii mogolskiej, ponieważ nie ciągnęła za sobą gigantycznego obozu i haremu. Śiwadźi starał się wprowadzić ostrą dyscyplinę, stawiając bariery grabieży. Inna rzecz, że gros hipów wojennych szło do skarbu państwa. 423 KRYZYS IMPERIUM U schyłku XVII w. imperium mogolskie przeżywało głęboki kryzys. Zdaniem wielu, był to kryzys głębszy, obejmujący przede wszystkim stosunki produkcji. Załamanie się politycznej roli imperium w stuleciu następnym i podbój Indii przez Anglików miały być następstwem tego kryzysu. W dyskusji przedstawiono wiele tez, z których żadna nie może w pełni zadowolić. Podkreśla się np. reli- gijny charakter kryzysu, sugerując, że fanatyczny sunnita dopro- wadził do rozbicia państwo zbudowane na tolerancji padyszacha Akbara. Równie dobrze można twierdzić, że to ten ostatni, przez swój indyferentyzm religijny, doprowadził do osłabienia spójni we- wnętrznych. Polityka religijna Aurangzeba wynikała z sytuacji społecz- nej w państwie. Zmiana układu sił wewnątrz imperium nie może być uznawana za kryzys. Z całą pewnością natomiast można mówić o załamaniu się systemu sprawowania władzy. Idea państwa scentra- lizowanego upadła między innymi w następstwie przekupności man- sabdarów, nieuczciwości kazich, gwałtów dokonywanych przez dża- girdarów. Rozważyć trzeba także inną tezę, mianowicie, że imperium mo- golskie zbankrutowało na skutek prowadzenia nieustających wojen. Opiera się oha wyłącznie na świadectwach europejskich i nie zna- lazła dotąd poświadczenia w materiałach indyjskich. Wielu badaczy podało w wątpliwość sugestię o odpływie do Dekanu skarbów zgro- madzonych w Delhi przez poprzedników Aurangzeba. Kryzysowi finansowemu przeczą zresztą dalsze wydarzenia. Tak więc przeciwko najazdowi Nadira Szacha (w 1739 r.) udało się zmobilizować naj- większą armię w dziejach mogolskich. Tenże Nadir Szach po zdobyciu Delhi zagarnął ogromne skarby wydobyte przede wszystkim z pałacu. Parokrotnie wspominałem o próbie przedstawiania dziejów XVII w. w konwencji starcia hinduizmu i islamu. Kluczowym argumentem ma być przywrócenie dżizji w 1679 r. Uważa się, że posuniecie to miało charakter zarówno ekonomicznej, jak i religijnej represji