Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Pi¹tek. Dziœ ko³o po³udnia jeden z urzêdników ambasady przys³a³ mi do gabinetu telegram przeznaczony do wys³ania przez wydzia³ szyfrów, z proœb¹ o jego akceptacjê. Telegram by³ prze³adowany szczegó³ami i przesz³o dwa razy d³u¿szy, ni¿ potrzeba. Od czasu gdy ten urzêdnik zacz¹³ u mnie pracowaæ, by³ to ju¿ pi¹ty wypadek wysy³ania przez niego d³ugich, szczegó³owych telegramów w sprawach czêsto zupe³nie niewa¿nych. Niektóre z nich kosztowa³y przesz³o 100 dolarów. Kilkakrotnie pokazywa³em mu, jak nale¿y je skróciæ i zmniejszyæ dziêki temu ich koszt o po³owê. Przyznawa³ mi zawsze racjê i zapewnia³, ¿e post¹pi zgodnie z moim zaleceniem, ale czêsto s³owa nie dotrzymywa³. Napisa³em wiêc ten jego dzisiejszy telegram na nowo. Opuœci³em wszystkie niepotrzebne zdania, skróci³em tekst o po³owê i odes³a³em z powrotem, polecaj¹c wys³aæ go jako mój telegram z moim podpisem. Po czym, jak zwykle w po³udnie, wyszed³em na spacer. Gdy wróci³em po po³udniu do biura, dowiedzia³em siê od mego sekretarza, ¿e ów urzêdnik by³ na mnie z³y i roz¿alony. Postanowi³em jednak, ¿e bêdê mu pisa³ jego telegramy, skoro on sam tego nie potrafi. Oto przyk³ad mentalnoœci ludzi zatrudnionych w s³u¿bie dyplomatycznej. S¹ wychowankami Harvardu, Princeton i jeszcze paru innych uniwersytetów. S¹ synami bogatych ludzi, wiêc mo¿e tylko jeden na dziesiêciu z nich wie, co to jest jasny, zwiêz³y styl, a o historii maj¹ jeszcze s³absze pojêcie. Uwa¿aj¹, ¿e maj¹ pe³ne prawo braæ z kasy pañstwowej tysi¹c dolarów miesiêcznie za to, ¿e przyjd¹ do biura o 10-ej czy 11-ej rano, posiedz¹ w nim przez dwie godziny (robotê robi za nich personel pomocniczy), a potem wyjd¹ sobie gdzieœ na lunch i wróc¹ dopiero o 4-ej. Jeszcze godzina czy dwie w biurze i z czystym sumieniem id¹ sobie na przyjêcie z kartami, a potem na obiad, który trwa do 12-ej czy 1-ej w nocy. Próbowa³em to wszystko jakoœ uporz¹dkowaæ, ustaliæ godziny pracy, domaga³em siê prowadzenia bardziej uregulowanego trybu ¿ycia. Wiêkszoœæ cz³onków ambasady posz³a ze mn¹ na wspó³pracê, wydaje siê jednak, ¿e nikt z nich nie traktuje pracy w ambasadzie zbyt powa¿nie. Chocia¿ personel ambasady w obecnym sk³adzie, aczkolwiek z wielkim trudem, nauczy³ siê ju¿ przychodziæ punktualnie do pracy i stara siê pisaæ telegramy jak nale¿y, obcowanie z nim jest ciê¿arem nie do zniesienia dla cz³owieka dbaj¹cego o swoje zdrowie. 18 stycznia 1936. Sobota. Dziœ po po³udniu przyszed³, ¿eby ze mn¹ porozmawiaæ, pewien dziennikarz z amerykañskiego koncernu prasowego Hearsta. Gdy by³ u mnie poprzednio, prosi³em go, aby mnie informowa³ o przeprowadzonych ewentualnie wywiadach z wa¿nymi osobami urzêdowymi w Niemczech, oczywiœcie w tych granicach, w jakich bêdzie uwa¿a³ to za mo¿liwe. Nie jest to dziennikarz o wyraŸnym nastawieniu pronazistowskim, jest jednak wzorowym dziennikarzem koncernu Hearsta. Opowiedzia³ mi dzisiaj o rozmowie z Ribbentropem, który jest specjalnym doradc¹ dyplomatycznym Hitlera i w tym charakterze doprowadzi³ do podpisania w czerwcu zesz³ego roku paktu morskiego z Angli¹. Ribbentrop jest sprytny, ale Neurath i Bülow bardzo go nie lubi¹. W toku wywiadu oœwiadczy³: „Istnieje porozumienie miêdzy Niemcami a Mussolinim; wojna abisyñska zakoñczy siê dla niego pomyœlnie; wówczas Niemcy za¿¹daj¹ zwrotu przedwojennych niemieckich kolonii". Pokazuj¹c dziennikarzowi mapy tych kolonii, Ribbentrop stara³ siê go przekonaæ, ¿e obfituj¹ one w bogactwa mineralne i inne surowce. W rozmowie ze mn¹ dziennikarz doda³: „Je¿eli Liga Narodów nie zwróci Niemcom tych kolonii, wojna jest murowana". Odpowiedzia³em: „Nie tak prêdko. Niemcy nie s¹ jeszcze do wojny gotowe, choæ za dwa lata bêd¹". Informuj¹c go o rozwoju stosunków niemiecko-japoñskich od czasu mojego przyjazdu do Berlina, powiedzia³em mu, ¿e moim zdaniem pomiêdzy tymi pañstwami istnieje niepisana umowa w sprawie wspólnego zaatakowania Rosji w odpowiedniej chwili. „A teraz — doda³em — pan mi mówi, ¿e jest pakt miêdzy Niemcami a W³ochami. A wiêc spe³ni³o siê to, co przepowiada³em przesz³o rok temu: dyktatorzy utworzyli wspólny front, który mo¿e sprawiæ œwiatu wiele k³opotu." 21 stycznia 1936. Wtorek. Dziœ rano mia³em pó³godzinn¹ rozmowê z dr. Schachtem. W okresie œwi¹t by³ przez dwa tygodnie we W³oszech