Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Zamiast rządzić cudownym aparatem myślowym według swej woli i być jego panem, jest się jego niewolnikiem, jest się we władzy pierwszej lepszej myśli, która niewiadomo kiedy wszczepiwszy się w podświadomość, wypływa następnie często w najnieodpowiedniejszej chwili. Wskutek tego większość ludzi jest niczym innym, jak tylko biernym narzędziem w ręku osobowości zupełnie im obcych, których istnienia nawet nie podejrzewają. A jak bezwzględną i gwałtowną może być tego rodzaju władza — przekonałeś się chyba na sobie... — Czyż tak dużo jest ludzi, którzy potrafią narzucić innym swe myśli? — Niestety, jest dużo i coraz więcej ich przybywa, gdyż jak zawsze, każdą wiedzę człowiek przede wszystkim na złe obraca. Rozpowszechnianie się nauk okultystycznych w naszej dobie sprowadziło tę najnowszą formę niewolnictwa, najcięższą i najtrudniejszą do zwalczania, jaką sobie tylko można wyobrazić. Jeszcze tylko na ogół nie zdaje sobie z tego dostatecznie sprawy, ta niewidoczna tyrania psychiczna wymyka się spod obserwacji, niemniej staje się coraz dotkliwszą plagą naszego stulecia. — Będzie burza, zdaje mi się — rzekłem, gdyż dostrzegłem olśniewające światło błyskawicy przez niedomkniętą okiennicę. — Więc kładź się i zaśnij, Jacksonie, zanim się pioruny rozhulają na dobre. O tej porze burze bywają, bardzo gwałtowne, a trzeba, żebyś wypoczął. — A ty Williamie? — O, ja nie mogę myśleć o spoczynku... Gdybym na jedną chwilę przestał podsycać osłonę tej biednej dziewczyny, ten sęp w jednej chwili schwyciłby ją w swe szpony. Odczuwam bez przerwy jego wściekle żarłoczne ataki, które się odbijają od wału ochronnego moich myśli. Mam wszelką nadzieję, że powracają ku niemu, gdziekolwiek miałby się znajdować i wloką ku niemu z oceanu eteru tyle brudu i plugastwa, co się naczepiało jego wstrętnie chciwych myśli, że wreszcie zadusi się pod tym brzemieniem. — Więc i ja się nie położę, Williamie, wolę porozmawiać z tobą, tym bardziej, jeżeli ci to nie przeszkadza w tej niesamowitej walce. Czy ta tyrania psychiczna, o której mówiłeś, nie jest spotęgowanym hipnotyzmem? — O nie, to zupełnie co innego. Hipnotyzm jest niewinną zabawką w porównaniu z tym. Jest łatwy do rozpoznania, działa tylko na bliską odległość, prawie bezpośrednio, hipnotyzer zna zawsze swój obiekt, hipnotyzowany prawie zawsze swego rozkazodawcę i zatraca swą wolę, przez co nie cierpi. Władza zaś psychiczna polega na zaszczepianiu myśli i może się odbywać nawet na niezmierzonych przestrzeniach kosmicznych, człowiek podległy takiemu wpływowi nie wie nic zgoła o jego istnieniu, nie może odróżnić zaszczepionych myśli od swoich własnych i często wynika tu bardzo bolesna sprzeczność. — O tak! — wstrząsnąłem się na wspomnienie męki, jaką przeżyłem — a czy jest możliwość walki z tym? — Tylko jedna: wzmocnienie i skonsolidowanie swego “ja", tak doskonałe opanowanie swego mechanizmu psychicznego, aby żadna myśl obca nie zdołała doń przeniknąć. To jest właśnie dzisiejsze zadanie ludzkości. Zwrot na zewnątrz zrobił już swoje, zwłaszcza, odkąd wspaniały rozwój techniki doprowadził do masowej produkcji sztucznych wytworów organicznych, przez co kwestia chleba powszedniego raz na zawsze została rozstrzygnięta, a wraz z tym znikły dawniejsze, plagi ludzkości, jak: nędza, brak pracy lub .też przepracowania, rywalizacja handlowa narodów, wynikłe przez to wojny, wreszcie — tak zwana dawniej kwestia socjalna. To wszystko należy już do historii i teraz na wewnątrz powinien się zwrócić cały wysiłek twórczy do walki z nowymi, nieznanymi dawniej biczami, jak ten, o którym mówimy i ten drugi, którego przykład zastraszający widzimy... — Wampiryzm? — Tak. Dawnej życie ludzkie było czymś prawie bez wartości. To też w rzadkich wypadkach było bezpośrednio przedmiotem, o który szło w walce, jeżeli wyłączymy motywy polityczne, osobistej zemsty i tym podobne. Ludzie tracili życie i to nieraz masowo, w obronie lub przy zdobywaniu dóbr materialnych. Dziś, skoro te ostatnie już nie wzbudzają specjalnie niczyjego pożądania, tak, jak dawniej na przykład, powietrze, woda — samo życie ludzkie, jako takie — staje się coraz częściej przedmiotem niewidocznego rabunku. Nie darmo przez wieki strzeżono tajnych źródeł wiedzy. Dziś zbrodniarz nie uzbraja się w sztylet, ani w browning, aby odebrać komuś trochę kruszcu, czy też papieru. Liznąwszy nieco wiedzy spija czyjeś życie, jak kwiat i żaden kodeks karny nic tu poradzić nie może... Podczas naszej rozmowy wspaniała, nocna burza rozszalała się na dobre. Po skwarnym dniu nagromadzona elektryczność wyładowywała się obficie. Pioruny uderzały coraz bliżej i wzmagał się szum nadciągającej nawałnicy. Było przyjemnie być w pokoju zacisznym, przy jasnym świetle lampy, palącej się na stole. W całym domu panowała cisza niezmącona