Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

A z niejasnych powodów chłopiec próbował ostatnio wykręcić się od hipnotycznych kontaktów. Coś się z nim działo. W głowie Locke’a myśli kłębiły się chaotycznie. Zapomniał, że Absalom na niego czeka i ocknął się dopiero wtedy, kiedy głos Abigail ze ściennego głośnika zaanonsowała wieczorny posiłek. Przy kolacji Abigail Schuler siedziała jak Atropos - pomiędzy ojcem a synem, gotowa przerwać konwersację, ilekroć coś się jej nie spodobało. Locke czuł, że zaczyna go ogarniać długo powstrzymywana irytacja na Abigail, która Zachowywała się tak, jakby musiała bronić Absaloma przed ojcem. Na koniec uświadomiwszy to sobie, Locke sam podniósł temat Baja California. - Widzę, że studiowałeś założenia logiki entropii. - Absalom nie wydawał się zaskoczony. - Czy już się przekonałeś, że to dla ciebie zbyt zaawansowane? - Nie, tato - odparł Absalom - nie jestem- o tym przekonany. - Podstawy rachunku różniczkowego i całkowego mogą się dziecku wydawać łatwe. Ale kiedy dostatecznie się w to zagłębi… Przejrzałem tę logikę entropii, synu, przejrzałem całą książkę i nawet dla mnie okazała się za trudna. A ja mam dojrzały umysł. - Wiem. I wiem, że ja jeszcze nie dojrzałem. Ale nadal nie uważam, że to przerasta moje możliwości. - W tym rzecz - oświadczył Locke. - Gdybyś zaczął studiować ten temat, mogłyby się u ciebie rozwinąć objawy psychozy, a ty nie potrafiłbyś rozpoznać ich na czas. Gdybyśmy mogli nawiązywać kontakt każdego wieczoru albo co drugi podczas twoich studiów… - Ależ to jest w Baja California! - W tym problem. Jeśli chcesz zaczekać na mój roczny urlop, mogę pojechać z tobą. Albo zacznij naukę na którymś z bliższych uniwersytetów. Pragnę postępować rozsądnie. Logika powinna ci wskazać moje motywy. - Owszem - przyznał Absalom. - Do tego miejsca się zgadzam. Jedyna trudność jest nierozwiązywalna, prawda? To znaczy ty uważasz, że mój umysł nie może bezpiecznie przyswoić sobie logiki entropii, a ja jestem pewien, że się mylisz. - Właśnie - potwierdził Locke. - Masz tę przewagę, że znasz siebie lepiej, niż ja mógłbym cię poznać. Przeszkadza ci twoja niedojrzałość, brak poczucia proporcji. A ja mam przewagę większego doświadczenia. - Ale to twoje doświadczenie, tato. W jakim stopniu te wartości dotyczą mnie? - Musisz pozwolić, że ja o tym będę decydował, synu. - Może - mruknął Absalom. - W każdym razie wolałbym mieszkać w żłobku teledzieci. - Nie jesteś tutaj szczęśliwy? - zapytała dotknięta Abigail, a chłopiec obdarzył ją szybkim spojrzeniem, pełnym gorącego przywiązania. - Jasne, że jestem, Abbie. Wiesz o tym. - Byłbyś o wiele mniej szczęśliwy z dementia praecox - stwierdził Locke sarkastycznie. - Na przykład logika entropii zakłada z góry zrozumienie zmian czasowych występujących w zagadnieniach dotyczących teorii względności. - Och, głowa mnie od tego rozbolała - wtrąciła Abigail. - A jeśli tak się martwisz o przetrenowany umysł Absaloma, nie powinieneś w ten sposób z nim rozmawiać - Nacisnęła guziki i wykładane barwną emalią naczynia ześlizgnęły się do przegródki. - Kawa, bracie Locke… mleko dla Absaloma… a ja się napiję herbaty. Locke mrugnął do syna, który odpowiedział mu zwykłym, poważnym spojrzeniem. Abigail wstała i z filiżanką w ręku podeszła do kominka. Podniosła małą miotełkę, odgarnęła trochę popiołu i oparłszy się wygodnie na poduszkach grzała przy ogniu kościste nogi. Locke stłumił ziewnięcie. - Dopóki nie rozstrzygniemy tej kwestii, synu, sprawy muszą pozostać tak, jak dotąd. Nie ruszaj więcej tej książki o logice entropii. Ani niczego innego na ten temat. Zgoda? Nie było odpowiedzi. - Zgoda? - nalegał Locke. - Nie jestem pewien - odparł Absalom po chwili. - Prawdę mówiąc ta książka podsunęła mi kilka pomysłów. Locke spojrzał ponad stołem na syna. Uderzyła go niezgodność pomiędzy tym niewiarygodnie rozwiniętym umysłem a ciałem dziecka. - Jesteś jeszcze młody - stwierdził. - Kilka dni nie robi różnicy. Nie zapominaj, że sprawuję nad tobą prawną kontrolę, chociaż nigdy nie zrobię niczego, co ty uznasz za niesprawiedliwe. - Sprawiedliwość nie musi oznaczać tego samego dla mnie i dla ciebie - powiedział Absalom, rysując paznokciem jakieś wzory na obrusie. Locke wstał i położył dłoń na ramieniu chłopca. - Przedyskutujmy to jeszcze raz, dopóki nie dojdziemy do porozumienia. Teraz muszę poprawiać prace. Wyszedł