Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

.. - By³eœ. Sta³eœ w t³umie, ale by³eœ. Kamera musia³a ciê wypatrzyæ... Bo¿e, gdzie ja mia³am g³owê? - Jonny? - Dziœ rano przywita³eœ siê z rzeczywistoœci¹, Dale. Czy¿byœ jeszcze w¹tpi³, czy to, co siê dzieje, jest robot¹ Jonny'ego Maxwella? Miller zamkn¹³ oczy na d³ug¹ chwilê. ¯a³owa³, ¿e nie mo¿e zacisn¹æ powiek na zawsze. - Nie - odpowiedzia³ wreszcie, spogl¹daj¹c na Ninê. - No w³aœnie. Robbie wróci³ biegiem z kartk¹ w d³oni. - Masz. Dzwoni³ z automatu w City Center. Zapisa³em numer. Herb stan¹³ za jego plecami. - O co chodzi? - spyta³, trzaskaj¹c wymiêtym notatnikiem o udo. 203 Kiedy Nina streœci³a mu sytuacjê, od razu siêgn¹³ po telefon. - Wyœlê techników, ¿eby zdjêli odciski palców - powiedzia³. - A skoro ju¿ o tym mowa - doda³, spogl¹daj¹c na Dale'a - to w mieszkaniu Annie Ma zebraliœmy ich mnóstwo. Tym razem facet nie w³o¿y³ rêkawiczek. Odciski trafi¹ do Biura, wiêc jeœli sprawc¹ jest ten, kogo podejrzewamy, wkrótce zacznie siê cholerna wrzawa i w nasz¹ stronê poleci fura gówna. - Mo¿liwe, ¿e do tego czasu sprawa bêdzie zamkniêta -odpar³ Dale. - Mo¿e. - Herb odwróci³ siê do niego ty³em i wybra³ numer na klawiaturze telefonu. - Nie podoba mi siê to wszystko - mrukn¹³. Po chwili wykrzykiwa³ ju¿ rozkazy do s³uchawki. Nina odprowadzi³a Dale'a do pustego pokoju przes³uchañ i zamknê³a za sob¹ drzwi. - Ods³oni³ siê - powiedzia³a bez wstêpów. - Jak s¹dzisz, dlaczego do ciebie zadzwoni³? - Nie wiem - odpar³ Miller. Rozgl¹da³ siê, jakby ciekawi³o go wszystko oprócz twarzy Niny. - Na pewno masz jakieœ podejrzenia... - Nie. - Dale, co zasz³o miêdzy wami? - Mówi³em ci ju¿: pracowaliœmy razem. - Co dalej? - Byliœmy przyjació³mi. - Wiem o tym. Ale dlaczego pomyœla³, ¿e warto siê z tob¹ skontaktowaæ? Mo¿e s¹dzi, ¿e jesteœ tu po to, ¿eby mu pomóc? A jesteœ? - Myœlê, ¿e chcia³ mnie zawiadomiæ, ¿e wie o mojej obecnoœci. - Hmm... - Nina zastanawia³a siê przez chwilê nad jego s³owami. - Co siê dzia³o, kiedy Jonny zosta³ aresztowany? - Wezwali mnie, ¿ebym zeznawa³. - I zeznawa³eœ? - Tak. - Jak siê z tym czu³eœ? 204 - A jak s¹dzisz? - zirytowa³ siê Dale. - Jak bys siê czu³a, gdybyœ mia³a zeznawaæ przeciwko Herbowi? - Nigdy bym tego nie zrobi³a - odpar³a po chwili wahania. - Nigdy nie mów nigdy, pani detektyw. A gdybyœ siê dowiedzia³a, ¿e jest gwa³cicielem? Prawdziwym bydlakiem. Chocia¿ nie mog³abyœ w to uwierzyæ, chocia¿ pracowaliœcie razem przez lata... a jednak. A gdyby gwa³ci³ dzieci? I gdybyœ mimo swoich rozlicznych policyjnych talentów nic nie zauwa¿y³a, choæ robi³ to niemal na twoich oczach? A mo¿e gdybyœ wiedzia³a, nie powiedzia³abyœ o tym nikomu? - Miller si³¹ woli uspokoi³ oddech i zapanowa³ nad g³osem. - Co wtedy? - W porz¹dku- mruknê³a Nina, spogl¹daj¹c na niego z odrobin¹ wspó³czucia. - Teraz rozumiem. By³o ci ciê¿ko... a jeszcze ciê¿ej jest z tym ¿yæ. Dale wbi³ spojrzenie w grzbiet jej nosa. - „Tak musimy ¿yæ, o tym rozmawiaæ, nasi¹kaæ tym przez ca³y czas. Wszystko, co robimy, jest szkoleniem ³owcy. Dlatego nas wybrano. Bo jesteœmy ludŸmi, którzy w odpowiednim czasie zrobi¹ to, co musi byæ zrobione". - Kto to powiedzia³? - Wracajmy ju¿, detektyw Capushek. Czas min¹³. 2.15 Da da da da da £UP! Da da da da da £UP! Da da da da da £UP! Hipnotyczny rytm basu i perkusji podkreœla³ ³omot ciê¿ko obutych ludzi tañcz¹cych na parkiecie. Reflektory zawieszone pod sufitem wirowa³y jak szalone, snopami œwiat³a tn¹c przepe³nione dymem wnêtrze. Pomalowane na czarno œciany ozdobiono grafik¹ rodem z heavymetalowej fantastyki. Noc¹ w First Avenue widywa³o siê czarne stroje, kruczoczarne lub jaskrawobia³e fryzury oraz przek³ute jêzyki, nosy i policzki. Blade m³ode cia³a miota³y siê po parkiecie w zgodnym rytmie. Klucz¹c miêdzy nimi, Jonny czu³ siê stary. Dostrzeg³ te¿ kilka innych osób, które wiekiem zdecydowanie nie pasowa³y do pokolenia wyra¿aj¹cego swój bunt tupaniem w takt muzyki. Jakiœ facet w œrednim wieku zgrywa³ szalenie modnego, ubrany w spodnie do kolan i nierównomiernie farbowan¹ koszulkê. Dwaj inni ³akomym wzrokiem wypatrywali m³odego miêsa, a kobieta o siwiej¹cych w³osach zwi¹zanych w koñski ogon przerzucony przez ramiê sta³a pod œcian¹ z rêkami skrzy¿owanymi na czarnym T-shircie, przygl¹daj¹c siê tañcz¹cej m³odzie¿y. Jonny kluczy³, wypatruj¹c. Ochroniarzy nie brakowa³o. Byli m³odzi i muskularni -bardziej ch³opcy ni¿ mê¿czyŸni- ubrani jak w mundury w czarne koszulki z bia³ymi napisami OCHRONA na piersiach i plecach, czarne lub niebieskie lewisy oraz ciê¿kie skórzane buciory. Niektórzy nosili w kieszeniach no¿e albo krótkie sk³adane pa³ki. Dwaj mieli spray pieprzowy Mace w skórzanych policyjnych futera³ach noszonych na pasie. Wszyscy spogl¹dali na Jonny'ego przelotnie i zaraz odwracali wzrok, trzymaj¹c siê z daleka, jak m³ode rekiny ustêpuj¹ce z drogi wielkiemu bia³emu ¿ar³aczowi, który leniwie sunie przez ich 206 wody. Jeden z ochroniarzy, zapewne szef, obserwowa³ salê, stoj¹c pod œcian¹. Inni podchodzili do niego, zamieniali kilka s³ów i oddalali siê. Jonny podszed³ bli¿ej i rozpozna³ w nim ch³opaka ze zdjêcia Annie Ma, jej przyjaciela Tony'ego. Kupi³ w barze wysokiego budweisera i popijaj¹c z butelki, ruszy³ skrajem parkietu w stronê szefa ochrony. Stan¹³ obok niego pod œcian¹. - T³oczno tu - zauwa¿y³. - Zawsze tak to wygl¹da w œrodku tygodnia? Tony wzruszy³ ramionami. - Czasem. Kapela ma swoich fanów. Jonny poci¹gn¹³ ³yk piwa. Tony stara³ siê go ignorowaæ. Pod jego paznokciami widaæ by³o resztki farby. Mia³ zaskakuj¹co pokaleczone i pokryte odciskami d³onie jak na kogoœ, kto para siê sztuk¹. - Kto malowa³ œciany? - spyta³ Jonny, pochylaj¹c siê w jego stronê. - Ja - odpar³ Tony. - Bez jaj! Wszystkie malowid³a s¹ twoje? - Nie - przyzna³ Tony, otwieraj¹c siê nieco. - To wielkie naprzeciwko i jeszcze to z syren¹ i delfinem... To moja robota. - Moim zdaniem jest najlepsze w ca³ym lokalu. Prawdziwe dzie³o sztuki. - Dziêki. - Mówiê powa¿nie. Zajmujesz siê tym zawodowo? Malujesz, robisz freski i tak dalej? - Trochê tego zrobi³em..