Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Ja jestem ju¿ za stara, ¿eby obœciskiwaæ siê po korytarzach. W sobotê rano patrzy³yœmy na nasze muesli z bardzo ograniczonym entuzjazmem. Czeka³ nas zorganizowany jak w zegarku dzieñ, co zaczyna³o nas coraz bardziej stresowaæ. Nie mia³yœmy nic do roboty, a by³yœmy spóŸnione ze wszystkim. - Ju¿ prawie dziesi¹ta! Powinnyœmy byæ na aerobiku! - mówi³a z jêkiem któraœ z nas, ledwo zaczê³yœmy piæ w k¹ciku kawiarnianym cappuccino. Aerobik na kacu to rzecz, której nikomu nie polecam, a do tego nasz instruktor nie na darmo nazywa³ siê Tarzan. By³ ewidentnie gejem, eksponowa³ imponuj¹c¹ wypuk³oœæ w obciœniêtych spodenkach z lycry i czerpa³ wyraŸn¹ przyjemnoœæ z wyciskania siódmych potów z dam w eleganckich trykotach, które nale¿a³o ukaraæ za spo¿ywanie lunchu. Stanê³am przezornie w ostatnim rzêdzie, obok najgrubszej kobiety na sali, podczas gdy Kate porwana duchem rywalizacji, ustawi³a siê z przodu i ostentacyjnie podkrêci³a stepery, ¿eby zmusiæ siê do wiêkszego wysi³ku. Do jakich granic masochizmu mo¿na siê posun¹æ? O jedenastej przysz³a pora na „zabiegi”. Na salê wkroczy³a ekipa ubranych na bia³o kosmetyczek, z których ka¿da wygl¹da³a i mówi³a jak Samanta, i wy³uska³y z naszej sp³oszonej gromadki przynale¿ne im klientki. Ja zapisa³am siê na thalassoterapiê, k¹piel z alg, poniewa¿ mia³o to byæ cudowne remedium na cellulitis. To równie¿ okaza³o siê nie najm¹drzejszym wyborem dla kogoœ z potê¿nym kacem. Zamiast uci¹æ sobie podczas masa¿u b³og¹ drzemkê (chocia¿ ta perspektywa te¿ napawa³a mnie niepokojem, bo mam tendencjê do chrapania, kiedy zasypiam w niecodziennym miejscu) le¿a³am jak paruj¹cy œledŸ w cuchn¹cych wodorostach. I ja za to p³acê? Po pó³ godzinie tego glonowego doœwiadczenia kosmetyczka wyci¹gnê³a mnie z wanny jak potwora morskiego z b³otnistej zatoki. Potem owinê³a moje obœlizg³e, zielone cia³o w ogromn¹ p³achtê cienkiej srebrnej folii. W którymœ momencie to musi staæ siê przyjemne, myœla³am sobie, le¿¹c na jednym z tych wysokich, w¹skich ortopedycznych ³ó¿ek, poc¹c siê obficie i szeleszcz¹c przy najl¿ejszym ruchu. Wiedzia³am ju¿, jak siê czuje potrawa pieczona w folii. Potem zosta³am poddana szorowaniu szorstk¹ rêkawic¹ i z³uszczaj¹cym piaskiem. Ca³y proces trwa³ prawie dwie godziny i wy³oni³am siê z niego jak ryba oskrobana z ³usek i przesi¹kniêta nie zdrowym, gnilnym odorem. - Co ci siê sta³o? - spyta³a Kate, jaœniej¹ca i wypoczêta po swoim aromaterapeutycznym masa¿u. - By³am nad morzem - powiedzia³am. - 1 wiêcej tam nie po jadê. Na lunch dosta³yœmy smêtny zestaw zielonych warzyw zwieñczony zestawem kolorowych owoców, a potem znów przewidziane by³y „zabiegi”. Odda³am siê teraz w rêce specjalistki od masa¿u twarzy i wprawi³am j¹ w prawdziwy pop³och, kiedy spyta³a, jakich kosmetyków zwykle u¿ywam. - Wody i myd³a? - podsunê³am ostro¿nie. - O mój Bo¿e, mój Bo¿e... - westchnê³a ciê¿ko. - Ma pani ogromnie wysuszon¹ skórê. Moja twarz zrobi³a potem ch³ep, ch³ep, i ³apczywie wypi³a ca³y s³oik bardzo drogiego kremu nawil¿aj¹cego, ¿eby nadrobiæ te wszystkie lata, kiedy odmawia³o siê jej specyfików Estee Lauder i innych godnych polecenia firm. Muszê dawaæ jej wiêcej do picia, nakaza³am sobie w myœlach i zapad³am w b³ogi sen, tylko po to, ¿eby obudziæ siê zawstydzona na dŸwiêk g³oœnego i mocno ¿enuj¹cego chrapania. Po ekscesach poprzedniej nocy, przy dzisiejszej kolacji zachowa³yœmy wstrzemiêŸliwoœæ i muszê przyznaæ, ¿e zaczynam ju¿ nieco têskniæ za domem. Bardzo mi³o jest byæ bez dzieci, ale czêsto samo oczekiwanie na to przerasta póŸniejsz¹ przyjemnoœæ. Kate jest kochana, ale nieco zbyt zajêta sob¹. Ubiera siê i maluje ca³e wieki, a kiedy star³a sobie niechc¹cy lakier ze œwie¿o pomalowanego paznokcia, by³a to dla niej prawdziwa tragedia. Ja nauczy³am siê byæ gotowa do wyjœcia najdalej w pó³ godziny - jeœli zajmuje mi to minutê d³u¿ej, Mike tr¹bi i grozi, ¿e pojedzie beze mnie. I nie s¹dzê, abym udoskonali³a swoj¹ technikê makija¿u od czasu, gdy wraz z siostr¹ zaczê³yœmy malowaæ powieki jasnym b³yszczykiem, który dodawano bezp³atnie do pism dla nastolatek. Zwykle u¿ywam szminki, o³ówka do oczu, tuszu do rzês i ró¿u, a na specjalne okazje dok³adam tylko z³oty cieñ do powiek. Kate rozwodzi³a siê te¿ do póŸnej nocy na temat swoich stosunków z Oliverem. (Trochê œmieszne, zwa¿ywszy na fakt, ¿e - jak z niej wyci¹gnê³am - obœciskiwa³a siê jednak z tym palantem Milesem, który, chwa³a Bogu, zabra³ siê w sobotê rano wraz z Rupertem i innymi kumplami z powrotem do Londynu kawalkad¹ porsche’ów i jaguarów.) Przy bli¿szym przyjrzeniu siê, Kate okazuje siê byæ nieco neurotyczna, o co nigdy jej nie podejrzewa³am, poniewa¿ w pracy jest zawsze taka pewna siebie. Ubiera siê nieskazitelnie i ma wszystko, o czym ja bezskutecznie marzê: czas na d³ugie, pachn¹ce k¹piele, pieni¹dze na stosy drogich ciuchów i dom urz¹dzony jak z ¿urnala. Mo¿e wyjœæ z pokoju ze œwiadomoœci¹, ¿e po powrocie zastanie go w takim samym stanie - dla mnie to czysta abstrakcja, bo z chwil¹ gdy sprz¹tnê, wchodzi Rebeka i tworzy falê ba³aganu, ci¹gn¹c za sob¹ ubranka Barbie, koraliki, mazaki bez nakrêtek i luŸne kartki kolorowego papieru. - Chodzi o to, ¿e nie jestem nikomu tak naprawdê potrzebna - mówi³a Kate, kiedy grzeba³yœmy niechêtnie w liœciach sa³aty, jak¹ zaserwowano nam na niedzielny lunch. Chcia³am siê urwaæ do pobliskiego pubu na befsztyk i piwo, ale Kate mi nie pozwoli³a. - Tobie to dobrze. Masz Mike’a i dzieci, ju¿ to zaliczy³aœ. - kontynuowa³a, nie patrz¹c mi w oczy - Mike jest taki fantastyczny, jesteœ prawdziw¹ szczêœciar¹, ¿e go zdoby³aœ. A ja muszê dopiero budowaæ rodzinê i przy moich trzydziestu czterech latach wydaje mi siê to coraz mniej prawdopodobne. ¯a³ujê, ¿e nie za³atwi³am tego w wieku dwudziestu kilku lat, jak ty. (O ile pamiêtam, dawniej odnosi³a siê do ma³¿eñstwa z pogard¹, jakby by³o czymœ z lekka plebejskim, co nie przystoi kobiecie sukcesu. Kiedy jej powiedzia³am, ¿e Mike i ja siê pobieramy - pracowaliœmy wtedy wszyscy troje w radiu - sprawia³a wra¿enie osoby zdegustowanej