Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- WmawiaBam sobie, |e przez ciebie nie zaprosili mnie na egzamin do Rockley Park. Wyglda na to, |e pan Watkins miaB racj z tymi gamami. CaBe szcz[cie, |e mnie nie kazaB ich [piewa! Nigdy nie zrobiBabym tego tak dobrze jak ty. Przykro mi, |e ci nie poszBo, ale troch si z tego ciesz. Dalej bdziemy w jednej 103 frOulka szansa klasie. Wiesz co, Chloe? Musz ci si przyzna, |e wcale nie jestem ju| taka pewna, czy chc by piosenkark. - Dlaczego? - nie mogBa wyj[ ze zdumienia Chloe. - Zobacz sama. Wczoraj miaBa[ naprawd straszny dzieD, prawda? A wcze[niej o maBo nie przestaBy[my by przyjacióBkami - wyliczaBa Jessie. - Chyba ci|ko jest by sBawn. I jeszcze jedno. Nie chc chodzi do szkoBy tak" daleko od domu. Beze mnie mama czuBaby si samotna. Nie martw si - u[miechnBa si szeroko do Chloe. - Skoro nie jedziesz do Rockley Park, wystpimy razem w Bugsy. Bdzie fajnie. - Uhm. Jess podbiegBa do szafy i otworzyBa j na o[cie|. - Chodz. Zrobimy pokaz mody! Pokazy mody organizowane przez Chloe i Jess byBy równie [wietn zabaw, co udawanie piosenkarek. Zawsze braB w nich udziaB Ben. Dziewczyny ubieraBy go w chustki i kapelusze i obwieszaBy bransoletkami, które grzechotaBy, kiedy si ruszaB. UwielbiaB to. A najbardziej si cieszyB, kiedy pozwalaBy mu pomalowa sobie nos bByszczc szmink. 104 Oczekiwanie. Dzisiaj jednak Chloe nie miaBa serca do zabawy w pokaz mody. ZastanawiaBa si nad sBowami, którymi po|egnaBa ich pani Sharkey. Nie zapomni nigdy, |e z bByskiem w oku ma wychodzi na spotkanie marzeniom. Za |adne skarby nie porzuci swoich pragnieD i ambicji - niepowodzenie w Rockley Park nic tu nie zmieni. NieBatwo byBo czeka na odpowiedz - tym bardziej, |e miaBa to by odpowiedz negatywna. Jednak Chloe postanowiBa do koDca nie gasi w sobie iskierki nadziei, która wbrew wszystkiemu tliBa si w jej gBowie. WiedziaBa, |e zachowuje si gBupio, bo po kompromitacji podczas rozmowy i na przesBuchaniu nie miaBa szans, ale czekaBa. I dlatego codziennie rano przed wyj[ciem do szkoBy sprawdzaBa poczt. I codziennie prze|ywaBa rozczarowanie. A| nadszedB pitek, w pitek, dokBadnie tydzieD po nieszczsnym egzaminie, Chloe zaspaBa. W wielkim po[piechu jadBa pBatki. Na pewno Jess ju| na ni czeka i martwi si, czy aby nie zachorowaBa. Chloe nie znosiBa chodzi do szkoBy sama i liczyBa, |e przyjacióBka przyjdzie jednak po ni do 105 fòVmòVRò€ò szansa domu. Co wicej, dzisiaj zamierzaBa po drodze zapyta j o prac domow z historii. Czas leciaB, a ona musiaBa jeszcze skoDczy [niadanie, umy zby, zaBo|y buty i pBaszcz i pdzi na umówione miejsce. WBa[nie wtedy usByszaBa szelest listów wpadajcych przez szpar w drzwiach wej[ciowych. JknBa. Dzisiaj naprawd nie miaBa ju| czasu. Zamiast niej poczt pozbieraB Ben, który bardzo lubiB bawi si w listonosza i rozdawa listy wszystkim, nawet swoim pluszowym misiom. Tego ranka Chloe dostaBa od niego kolorowy folder na bByszczcym papierze. - Ben! - ofuknBa brata, kiedy róg folderu znalazB si w jej mleku. - Dzisiaj si nie bawimy. Szybko wstawiBa miseczk do zlewu i pognaBa my zby. Kiedy sznurowaBa sobie buty, Ben przydreptaB znowu. - Dla ciebie! - z powa|n min rzuciB jej na kolana kopert. StrciBa j niecierpliwym ruchem