Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

oczy. Ujrzał jego wzrok skupiony | badawczy, wszakże zaraz skrył oczy pod powiekami, mruknąwszy: r ~ Wierz mi, waćpan, żem o tym przemyśliwał. I to głęboko! No, *asci ruch... - powrócił do gry. Jaksa widział parokroć u Holeszki kałamarz i dzbanek z zaost-onymi piórami oraz papiery rozłożone na stole, czego zresztą ^ sPodarz nie krył. Domyślał się więc, że Holeszko trudni się pisaniem, Par v e'°° ky*° te§° pisama tematem, nie wyjaśnił, mimo że Rudy oc żartobliwie nagabywał go o to. synovv le Czarnego 81 Toteż teraz, kiedy proboszcz zażądał próbki jego pisma, liczył, znajdzie okazję, by ją zdobyć. Wszakże rozważywszy bliżej sprawę uznał za zbyt niebezpiecj zagarnięcie któregoś z zapisanych arkuszy, bo po wykryciu pi Holeszkę ubytku podejrzenie kierowałoby się na jego osobę, gdyż rjj nim i Bukwą mało kto królewskiego błazna odwiedzał. Postanowił więc działać inaczej i jeszcze tegoż wieczora Tomkowi polecenie. - Masz tu złotego talara. Odszukasz Jarka, który posług królewskiemu błaznowi, i dasz mu, by doręczył go swemu pl w zamian za fraszkę. - Przeciw komu? - Bo ja wiem - Rudy zastanowił się. - No, chociażby prza osobie królewskiego skarbnika Andruszki... To chytry sknera i dj grosz, mało kto go lubi, toteż nietrudno będzie przypiąć mu łatkj - Na pewno spyta, kto tę fraszkę zamawia. Co mam rzec? - Słyszałem, że ostatnio spierał się z nim o jakąś zapłatę p podczaszy Strumiłło, to chyba będzie dobre wytłumaczenie tego zai wienia. Niech tę fraszkę Holeszko napisze na byle jakim kawl papieru, a jak Jarek ją dostarczy, przyobiecasz mu takiego sacl talara. - Aż tyle, wielmożny panie? - obruszył się Tomek. - Toć za tj posługę starczy parę groszy! - Nie rezonuj, a rób, co ci każę! Fraszka ma być pisana ręką p| Holeszki, jego w tym głowa, bo inaczej pieniędzy nie dostanie! Już po kilku dniach Tomek doręczył Rudemu nieduży skrai papieru z krótkim tekstem. Zaciekawiony, co Holeszko napisał, p| czytał treść. Fraszka była krótka, bo tylko czterowierszowa: Chcesz Andruszkę mieć za brata Wsadź mu w tyłek choć dukata Daj dukatów całych sześć Będzie wówczas z ręki jeść... - Jarek dał ci to bez zapłaty? - spytał Jaksa z uśmiecherr^ zapoznaniu się z utworem Holeszki. - Umówiłem się z nim na jutrzejszy wieczór, przyjdzie po nfl mojej izby. Ale... - Tomek zawahał się i spojrzał niepewnie na ^ - Przyobiecałem mu tylko szóstaka... Jaksa zmarszczył brwi. - Jak śmiałeś zmieniać moje polecenie?! Chcesz dostać po i z dziesięć bykowców?! 82 _ Wybaczcie panie, ale nie zdołałem przeboleć takiej zapłaty za byle \ z szóstaka był rad, jakby dziewkę w pościeli nalazł! ' , Masz tu tego szóstaka, a na drugi raz moich poleceń nie zmieniaj, . 0 na sucho ci to nie ujdzie! Ksiądz Andrzej zapoznał się z treścią kartki, uśmiechnął się tak jak ludy i s'C§na^ za Pas P° klucze. Wybrał dwa i kolejno otwierał nimi ,tojąCą pod ścianą skrzynię. Wyjął z niej zwinięty w rulon papier, rozwiń^ go na stole i nasunąwszy na brzeg lichtarz, by mu się arkusz nie nviiał, położył na nim kartkę i ze skupieniem zaczął porównywać teksty. po chwili podniósł głowę i spojrzał na Rudego, który z zaciekawieniem przyglądał się tym czynnościom. - Pismo jednak nie to samo... - mruknął z rozczarowaniem. - "Nie to samo? - ze' zdumieniem powtórzył Jaksa. - Zatem nasze podejrzenia nie były słuszne? - Chyba tę fraszkę pisała inna ręka... W doniesieniu litery są nieco pochyłe, tu proste i inaczej kreślone... - A więc daliśmy się zwieść fałszywym śladom? - Albo też jest na tyle przebiegły, że zachował ostrożność. - Tym bardziej jeśli już wie, że jeden z jego donosów do Zakonu tnajduje się w naszym posiadaniu... - Tego chyba jeszcze nie wie, bo nie stało czasu, by ta wiadomość do niego dotarła - zastanawiał się głośno ksiądz Andrzej. - Gońcy zakonni krążą teraz często między Malborkiem a Świd-rygiełłą, a przy nim są dostojnicy krzyżaccy. Ci mogli podesłać wiadomość do Parczewa, a stamtąd przez kogoś z otoczenia naszych posłów trafiła do Holeszki. - Może istotnie tak się stało, ale nie wydaje mi się, by tak się pospieszyli. Raczej mamy tu jeszcze jeden przykład, z jak ostrożnym przebiegłym przeciwnikiem mamy do czynienia. ~ Mimo to sprawy nie poniecham! - rzucił z zawziętością Jaksa. [ Może mi się poszczęści zdobyć inne pismo! Ta zażyłość z Bukwą nie 1 jeno z potrzeby serca! ~ Być może o zażyłość dbał jeno Bukwa - zauważył ksiądz Andrzej Zruszając ramionami. - Ale próbuj, warto sprawdzić, czy pisze tak samo i dla siebie... j., ^mówionego wieczoru Jarek nie przybył po swoją nagrodę, o czym ,' sa dowiedział się od Tomka następnego ranka. Początkowo nie B na tę wiadomość uwagi, ale kiedy pocztowy zgłosił mu, że nie i w ciaau dnia, wydało mu się to dziwne, polecił mu więc 83 i nie/ S^ * W c^§u dnia, wydało mu się to nacznie przepytać o niego wśród służby. ¦i to sie fe od d»6* dni "Wf^^poludf »W""^"o S, znó» ^^JSi w ręka?T*S „„^i Ho Holeszki. len pi j • - _mietasz... . , ;. .„tv r Jednak okazało się, że od dwóch dni nikt go nie widział. Mocno tym zaniepokojony. skorzystał z wolr i zaszedł do Holeszki. Ten przywitał go z wyraźnym - Cieszę się, że waćpan.o mnie pamiętasz... Wstał od stołu z rozłożonymi papierami, gdyż właśnie zajęty 1 pisaniem. Odsunął na bok rozłożone papiery oraz kałamarz i sięgnął razu po szachownicę. - Dość już pisaniny, jeśli zatem wola, chętnie zasiądę do partii - Poto właśnie do waćpana przybyłem!-rzucił wesoło Rudy, za] swoje miejsce i dorzucił: - A cóż waćpan piszesz takiego, żeś się t| utrudził? . • ¦ . - E, tam. ..-mruknął zdawkowo Holeszko. -Na stare lata przysi człowiekowi chęć wspomnienia kreślić... Niejedno przecież na dwój się widziało i niejedno słyszało! - To pięknie, że o potomnych waść pamiętasz - rzucił z uznani Rudy pomagając gospodarzowi rozstawiać figury. - Raczej dla własnej uciechy to robię. Dzięki temu jeszcze i ^cnnip,tvm pr; pomagając gosp - Raczej dla własnej uciey wszystko przeżywam. Rozpoczęli' grę- ale Jaksa co i raz zerkał ku odsuniętym pr gospodarza papierom, przemyślając, jak wykorzystać tak pomyś okazję. Dostrzegł bowiem pomiędzy względnie porządnie ułożon; arkuszami kawałek wysuniętej, jakby naderwanej kartki pokr k agiętej że słów nie potrafił odczytać. k i łżonych arkuszy m owiem pomiędzy wzgę arkuszami kawa wysuniętej, jakby naderwanej k pismem, ale tak zagiętej, że słów nie potrafił odczytać. Nie spodziewał się, żb jej treść jak i złożonych i iszami kawaicis. . ;iem, ale tak zagiętej, że słów nie potom ou^j^. Nie spodziewał się, żeby jej treść, jak i złożonych arkuszy moi zawierać jakiś tajny materiał, bo przy tym Holeszko nie siedziałbjl dnia i przy otwartych drzwiach