Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Tak więc Baranek wrócił do Antei; ale Cyganki otaczały ,ich takzwartym kołem, że mały nie przestawał wrzeszczeć. Wreszcieodezwał się Cygan z czerwoną chustką: Ej, ty, Faraon, rozpal ognisko! A wy, kobiety, zajmijcie się garnkami. Dajcie małemu pokój! Cyganki bar-,dzo niechętniewrodły do swoich zajęć, adaeeii Brte,Idemrozsiadły tóę na trawie. Jak słońce zajdzie, wszystko będzie wporządku szepnęła Janeczka. Tylko słuchajcie! Co będzie, jeśliCyganie strasznie się rozzłoszczą, gdyoprzytomnieją? Tobyłoby okropne! Mogą naspobić albo przywiązać do drzewi tak zostawić czy coś w tym rodzaju, Nie,tego nie zrobią rzekła Antea. (Oj, Baranku, przestańże nareszcie, uspokój się, jesteśprzecież zPanteją, kochanie! )Oni są w gruncie rzeczy przyzwoici ludzie,boinaczej nie daliby nam obiadu. Obiadu? spytał Robert. Nie tknę ich wstrętnegoobiadu. Udławiłbym się! Rodzeństwo początkowo myślało tak samo. Ale kiedyobiad był gotów a był to mocno spóźniony obiad, jużwpbrze podwieczorku byli niezmiernie wdzięczni za wszystko, co dostali. A dostali po kawałku duszonego z cebulą królika i jeszcze jakiegoś ptaszka, trochę podobnegodo kurczęcia, ale bardziej łykowatego i o ostrzejszym smaku. Baranek dostał bułeczkę rozmoczoną w ciepłej wodziei posypaną cukrem. Bardzo mu to smakowało i siedząc nakolanach Antei pozwolił karmić się dwom Cygankom. Upalne popołudnie wlokło się w nieskończoność, a przezcały ten czas Robert,Cyryl, Antea i Janeczka musielizabawiać Baranka pod czujnymokiem Cyganów. Zanim cienie zgęstniały i wydłużyły się, Baranekrzeczywiście oswoiłsię z jasnowłosą Cyganką i nawet zgodził się,żeby Cyganiątka pocałowały go w łapkę. A wreszcie podniósł się i ukłonił grzecznie jak dobrze wychowany młodzieniec. Cały obóz był nim zachwycony, a irodzeństwoBaranka z pewną przyjemnością przyglądało się jego popisom wobec tak wdzięcznej i zachwyconej publiczności. Ale cała czwórka nie przestawałamarzyć, by słońce jużzaszło. Todosyćgłupio bez przerwy marzyć o zachodziesłońca szepnął Cyryl. Chciałbym, żebyśmy nareszciechcieli czegoś naprawdę rozsądnego; żebyśmywreszciemieli jakieś pożyteczne życzenie i żeby zachód słońca martwił nas zamiast cieszyć. Cienie stawały się coraz dłuższe, aż wreszcie nie byłojuż poszczególnych cieni, tylko wszystko zlało sięw jeden,,iłagodny i jasny zmierzch, który otulił świat. Słońca niejbyło widać, bo skryłosięza wzgórek, ale jeszcze właściwie jnie zaszło. O tym, kiedy słońce ma zachodzić, decydują ci samiludzie, którzy wydają rozporządzenie o zapalaniu latarekrowerowych. I słońce musi się tego trzymać tak sarno jakwszyscy. 74 aa-. Ale Cyganie zaczynali się niecierpliwić. Słuchajcie, młodziaki rzekł Cygan w czerwonejchustce już czas, żebyście poszli spać! Dzieciak już przyzwyczaił się do nas, więc dawajcie gotutaj, a sami możecie się zabierać. Kobiety i dzieci zaczęły tłoczyć się wokół Baranka, wyciągając ręce i pstrykając zachęcająco palcami; ich twarzepromieniałyzachwytem i uśmiechałysię przyjaźnie. Alewszystko to nie zdołało skusić niewzruszonego Baranka. Rączkami i nóżkami uczepił się Janeczki, która goteraztrzymała, i wydał z siebienajbardziej ponury wrzask, na jaki mógł się zdobyć. Takto nie pójdzie rzekłajedna z kobiet. Niechpanienka namodda małego,a już my same go uspokoimy. Asłońce wciąż jeszcze nie zachodziło. Opowiedz im,jak trzeba go układać do snu podszepnął jej Cyryl. Mów zresztą, co chcesz, byle zyskaćna czasie. I żebyśmy mogli od razu czmychnąć, jaktylkoto głupiesłońce zdecyduje sięwreszcie zajść. Ależ tak,naturalnie, już go wam oddajemy zaczęła Antea starając sięmówić jak najwolniej chciałabym tylko wytłumaczyć wam przedtem, że zawsze wieczorem kąpiemy go w ciepłej wodzie, a rano myjemy gozimną, a do kąpieli najlepiej mu dać gumową laleczkę, choćmoże to być także królik z celuloidu; a kiedy myjemy gow zimnej wodzie, to stawiamy przy nim porcelanowegochłopczyka, klęczącego na czerwonej poduszce; i trzeba muco dzień dokładnie umyć uszka, choć bardzo tego nie lubi; a jeżeli przypadkiem mydło dostanie mu siędo oczek, to Baranek. Ba Janek ma ocki powiedział Baranek,który taky? zasłuchał wsłowaAntei, że ażprzestał wrzeszczeć. 75 Cyganka roześmiała się. Mówi panienka, jakbym ja nigdy w życiu nie kąpała dziecka! rzekła. Już ja sobie poradzę,tylko proszęgo oddać. Chodź do Melii, kochanie. K siobie! zaprotestował natychmiastBaranek. Tak, tak ciągnęła Antea ale to już muszę koniecznie pani powiedzieć, jak jest z jego jedzeniem