Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Ukazał nam się błady i głęboko wzruszo ny pułkown ik Sławek. Szedł na Zamek zawiado mić prezyde nta Mościcki ego."20 Zau ważmy, kto został najpierw zawiado miony o zgonie Marszał ka - Sławek i Beck, dwaj najwiern iejsi i sprawuj ący w tym czasie kluczow e stanowis ka rządowe . Dla obu śmierć Marszał ka była tragedią, zarówno w wymiarz e osobisty m, jak i "polrfyćż hym Obaj byli zszoko wani, a równo- cześnie najgłębi ej wewnętr znie zobowią zani do realizacji testame ntu Pił- sudskie go. Poniewa ż takowy nie został sformuło wany na piśmie, musieli realizow ać to, co w ich wewnętr znym przekon aniu byto tym testame ntem. Ten moralny imperaty w związał im ręce, pozbawił ich działani a elastycz ności konieczn ej dla polityka. Za niemożn ość realizacji testame ntu Pteud- stóego Sławek zapłacił śmiercią samobój czą."21 Beck - gorszą chyba, choć naturaln ą, na rumuńsk im wygnani u. Swoj ą polityczn ą samodzi elność rozpocz ął Beck od wizyty w Berlinie. Częścio wo był to wynik zbiegu okoliczn ości, gdyż odwiedzi ny w stolicy Niemiec zapowie dział jeszcze przed śmiercią PHsudsk iego. Ale taki kierunek pierwsze j podróży dyploma tycznej samodzi elnego szefa polskiej dy ptomacji miał swoją wymowę . Minister zdawał sobie sprawę z tego i - jak notował Szembe k myślał o równocz esnej podróży do Paryża i Berlina. Ostatecz nie jednak zrezygn ował z francuski ej części swojego planu. W Niemcze ch zgotowa no mu przyjęcie pierwsze j kategorii - z kompa- nią honorow ą, dywana mi, rautami eto. - zastrzeż oną zwykle dla szefów państw. Same rozmow y były pełne powtarz anych przez Hitlera pokojo- wych frazesów i deklarow anej woli budowa nia jak najlepsz ych stosunkó w z Polską. Między wiersza mi jednak pojawiły się znowu sugestie o jakimś zbliżeniu , może nawet wojskow ym, o ostrzu antyradz ieckim. Wprost zaś obaj rozmów cy zgodzili się, iż dyktatur a jest najefekty wniejszą formą rządów, a Liga Narodó w - zmursza łym i śmieszn ym teatrem marionet ek. Gda ński baromet r stosunk ów polsko- niemieck ich wykazy wał tymcza- sem, że berliński partner postano wił wypróbo wać odporno ść Polaków , osłabion ych śmiercią Ptłsudsk iego. Spór o reglame ntację waluty i upraw- nienia celne w Gdańsk u dłużył się w nieskońc zoność. Tymcza sem utrzy- manie tej sytuacji przez dłuższy czas - jak notował Beck - "wyrzuc ałoby definityw nie miasto i port gdański poza obręb naszego obszaru celnego" . Na to, oczywiśc ie, Polska pozwolić sobie nie mogła, l chociaż dokume nty wskazuj ą, że sprawa gdańska została, przynaj mniej częścio wo, sprowo- kowana przez ludzi związan ych z tradycyjn ym ruchem nacjonali styczny m (Deutschnattonale) dla osłabienia rzekomo propolskiej tendencji Hitlera, to mamy prawo wątpić, czy wbrew kanclerzowi ciągnęłaby się tak dłu- go.22 Polacy wykazywali jednak konieczną stanowczość i 8 sierpnia, do- słownie na dwie godziny przed odpłynięciem Becka z Gdyni do Helsinek, porozumienie między Rzeczpospolitą a Wołnym Miastem zostało podpi- sane. Należy jeszcze dodać, że latem 1935 r. Polska (i osobiście Beck) sta- nowiła obiekt sporego zainteresowania międzynarodowego. W odróżnie- niu od sytuacji sprzed kilkunastu miesięcy było to jednak zainteresowanie o wymiarze poniekąd negatywnym. Zarówno ZSRR, jak Francja i Wielka Brytania były zaniepokojone widocznym ociepleniem na linii Berlin - War- szawa. Liczono się dość powszechnie, że z chwilą śmierci Prtsudskiego kurs ten, szalenie w Polsce niepopularny, ulegnie zmianie, a przynajmniej złagodzeniu. Repliką Becka był okólnik, wysłany do wszystkich placówek zagranicznych. Stwierdzał on, że już w końcowym okresie życia Marszał- ka twórcą (a nie tylko wykonawcą) polskiej polityki był Beck, tak więc na tym polu nic nie ulegnie zmianie. W jakimś sensie minister czynił się oso- bistym gwarantem stabilności postawy MSZ. Było to o tyle ważne, że z kręgu Generalnego Inspektora Stł Zbrojnych (gen. Rydza - Śmigłego) wy- chodziła coraz ostrzejsza krytyka poczynań Becka, sformułowana przez samego Rydza już we wrześniu 1935 r. Czas rzeczywistych sukcesów ministra dobiegał jednak końca. Silna pozycja Polski wynikała częściowo ze sztucznie utrzymywanej słabości militarnej wielkich sąsiadów, częściowo zaś z chwiejnej równowagi w Eu- ropie, zltórej wypchnięto ZSRR, a sprawy sporne regulowały mocarstwa na forum Ligi Narodów. Początek roku 1536 był okresem wyraźnej ofensywy politycznej państw agresywnych. Hitler po raz wtóry, po wprowadzeniu obowiązku powszechnej służby wojskowej, postanowił zagrać va banąue. 7 marca wypowiedział bowiem układy tokameńskję, a wojska^niemieckie zajęły zdemilitątyzpwaną dotąd Nadrenię. Polska znalazła się w sytuacji, mó- wiąc delikatnie, niewygodnej. "Podstawowym problemem było pytanie, czy pogwałcenie paktu reńskiego i traktatu wersalskiego wywoła stanow- cze wystąpienie mocarstw zachodnich - pisał Jerzy Krasuski - i czy Hitler zostanie zmuszony do cofnięcia się. Gdyby to miało nastąpić, Polska mu- siałaby porzucić politykę współpracy z Niemcami. Dla Becka było jednak od początku jasne, że nie stanie się absolutnie nic..."23 Zagrał więc nie-całkiem uczciwie. Zawiadomił sojusznika francuskie- go, że w razie potrzeby Polska jest gotowa wykonać swoje zobowiązania sojusznicze. Kilka godzin później polecił ogłosić agencji prasowej "Iskra", słusznie uchodzącej za tubę MSZ, że Locamo ma w Polscy ^ s^wę i krok niemiecki został przyjęty w Warszawie ze zrozumienie^ zasugero wano również delikatnie, iż to nie Francja została napadnie^ ^ zacho dzi więc "casus foederis"