Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
.. Ja... - j¹ka³ siê Vile, zakrywaj¹c twarz rêkami. - Kiedyœ musisz do tego przywykn¹æ - warkn¹³ Jon. - Musi siê pan zawsze zachowywaæ jak gbur? - wykrzyknê³a oburzona Siri. - Nie widzi pan, ¿e ten cz³owiek jest chory? Jest przecie¿ zupe³nie blady! - Nic pani do tego - odezwa³ siê niegrzecznie Jon Huus. - No, Torstein! Dalej! Ale Jon i Mads musieli go podtrzymywaæ, po ostatnich g³azach prawie go wlekli. Wreszcie doszli tak daleko, ¿e bagna nie by³o ju¿ widaæ. Wtedy nareszcie Torstein Vile stan¹³ o w³asnych si³ach. Przeprosi³ ich nawet i zaproponowa³, ¿eby poszli dalej bez niego, a kiedy trochê odpocznie, dogoni grupkê. Siri chcia³a z nim zostaæ, ale Huus chwyci³ j¹ za ramiê i poci¹gn¹³ ze sob¹. - Zostaw go! Nied³ugo dojdzie do siebie. - Ale on mo¿e potrzebowaæ pomocy! - oburzy³a siê Siri. - Musi pan byæ taki nieludzki? Jon przystan¹³. Wygl¹da³ na bardzo zmêczonego. - Proszê mi wierzyæ, nie jestem nieludzki! Czy naprawdê nie mo¿e pani poj¹æ, ¿e ten cz³owiek potrzebuje trochê pobyæ sam? Zanim Siri zd¹¿y³a odpowiedzieæ, odezwa³ siê spokojnie Mads: - To w³aœnie tam dosz³o do tragedii, prawda? Chodzi³o o ¿onê czy syna? Jon Huus ¿achn¹³ siê zniecierpliwiony, ale opanowa³ siê i rzek³ ca³kiem ju¿ spokojnie: - Syna. W czasie wojny toczy³a siê tam bitwa miêdzy Niemcami a aliantami. Peder wszed³ na pozostawion¹ na mokrad³ach minê. Siri usiad³a, bo nogi odmówi³y jej pos³uszeñstwa. Mads milcza³. Có¿ by³o do dodania... ROZDZIA£ VIII Karteczka w rêce Karin Vile Tego popo³udnia trójka dziennikarzy „Wiadomoœci” zrobi³a krótkie podsumowanie tego, czego siê dowiedzia³a. Nie by³o tego du¿o. - Kobieta umiera z karteczk¹ w rêce - zacz¹³ Mads. - Ch³opiec wchodzi na minê. Nieskoñczenie wiele ociekaj¹cych krwi¹ dziewiêtnastowiecznych historii, a do tego zaginiony protokó³ z procesu. To nas do niczego nie doprowadzi. - Mamy jeszcze wiêcej nie wyjaœnionych spraw - odezwa³a siê w zamyœleniu Siri. - Na przyk³ad to zerwane ze œciany zdjêcie. Nikt nie chce powiedzieæ, kogo przedstawia³o... - Czy Huus nie mówi³, ¿e by³o to jeszcze jedno zdjêcie Pedera? - zapyta³ Mads. - Owszem, mówi³. Ale nigdy jeszcze nie widzia³am, ¿eby ktoœ tak strasznie nieudolnie k³ama³. - Ylva - powiedzia³ z rezygnacj¹ Mads. - Jesteœ tutaj, czy jest z nami tylko twoja cielesna pow³oka? ZbudŸ siê z transu! Co siê z tob¹ dzieje? Ylva wzdrygnê³a siê. - Co mówi³eœ? Aha, to ty? Przepraszam, by³am trochê nieobecna myœlami. - Trochê? - zapyta³a Siri. - Nie jesteœ sob¹ od czasu naszego powrotu z wycieczki w góry. Czy zdarzy³o siê coœ szczególnego? M³oda dziewczyna uœmiechnê³a siê trochê nieporadnie. - E tam, i tak byœcie mi nie uwierzyli, wiêc zostawmy to. Ale prze¿y³am coœ tajemniczego... - No, gadaj! - zachêca³ Mads. - Wszystko, co mo¿e siê przyczyniæ do rozwi¹zania zagadki... W œmiechu Ylvy pobrzmiewa³a desperacja. - Rozwi¹zania zagadki! To, co prze¿y³am, bije j¹ na g³owê! - No, wiêc co takiego prze¿y³aœ? - zapyta³a niecierpliwie Siri. - Ach - westchnê³a Ylva z rezygnacj¹. - Tego siê nie da opowiedzieæ. Napisa³am wiersz o domach i rozmawia³am z krzewem dzikiej ró¿y, a one podziêkowa³y mi za to, k³ad¹c na tym wierszu kwiat. Mads i Siri spojrzeli po sobie wymownie. - Mo¿e najlepiej bêdzie jak najszybciej wróciæ do domu - mruknê³a Siri. Ylva wzruszy³a ramionami. Uzna³a, ¿e dalsze wyjaœnienia nie maj¹ sensu, a poza tym wcale nie chcia³a niczego t³umaczyæ. Nie mia³a ochoty opowiadaæ o swoich osobliwych odczuciach, jakich doœwiadczy³a na opustosza³ym podwórzu w bezwietrznej ciszy, jak wêdruj¹c miêdzy domami szuka³a odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób dzika ró¿a zesz³a z krzaka i pokona³a drogê wokó³ domu, chocia¿ na ziemi nie by³o ¿adnych innych œladów poza jej w³asnymi, i jak w koñcu z g³êbokim szacunkiem zrobi³a ledwo dostrzegalny ruch g³ow¹ w stronê wysokiego, cichego domu i jak odesz³a stamt¹d, wstrz¹œniêta, ale równie¿ dziwnie przekonana o tym, ¿e w tej smutnej i niesamowitej dolinie by³o coœ piêknego. Mo¿e Siri by zrozumia³a, ale Mads nigdy! - To ta ró¿a w wazonie w twoim pokoju? - zapyta³a Siri. - Tak, postawi³am j¹ tam. Siri westchnê³a. - Cyniczna, twarda jak ska³a Ylva prze¿ywa tu jedn¹ romantyczn¹ historiê za drug¹. A ja, spragniona romantyzmu, zyska³am tylko obola³e nogi! Mads popatrzy³ na ni¹ z politowaniem. - No wiesz! Mówiæ o romantyzmie w twoim wieku! To takie niesmaczne! Siri jakby siê skuli³a. - Idiota! - syknê³a Ylva. - W twoim wieku... A ile ty masz w³aœciwie lat, Romeo? Twarz Madsa stê¿a³a. Porównywaæ go do nastolatka z Werony! - Przestañcie ju¿! - uciê³a Siri. - Mo¿e uda siê nam nak³oniæ Torsteina, ¿eby opowiedzia³ trochê wiêcej o œmierci ¿ony i syna? - Przecie¿ obiecaliœmy... - zaczê³a Ylva. - Ach, bzdury! - przerwa³ jej Mads