Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
- Proszę nie żartować, bo to się może źle skończyć, moja syreno - powiedział. Olimpia zwilżyła wargi i spojrzała na niego spod opusz czonych powiek. - Naprawdę? - Tak. Jared rozsunął jej nogi i zbliżył się o krok. Teraz, kiedy swym członkiem dotknął jej odsłoniętych intymności, Olimpia - ciągle jeszcze w szoku - zamarła w bezruchu. Równocześnie pomyślała, że właśnie tego naj bardziej pragnęła. - Tak, proszę - szepnęła i mocniej ścisnęła go za ramio na. - Mój Boże! -jęknął Jared. Dłonie oparł na pośladkach Olimpii i trzymając ją mocno zaczął powoli zagłębiać się w nią. Olimpia zamknęła oczy. Ogarnęło ją dziwne uczucie, gdy tak stopniowo ją wypełniał. Podnieceniu towarzyszlo lek kie, wywołane niepokojem drżenie. Nie wierzyła, że jej ciało zdoła pogodzić się z tym wtargnięciem, ale tak właśnie się stało. Dreszcz rozkoszy, który wstrząsnął jej ciałem, nie po trafił jednak zatrzeć wrażenia lekkiego bólu i uczucia nie wygody. - Do licha! - Jared znieruchomiał nagle. - Czy coś jest nie w porządku? - Olimpia otworzyła oczy i spojrzała na zesztywniałą, kamienną twarz Jareda. Pomy ślała, że nigdy dotąd nie widziała kamienia pokrytego potem. Pod palcami czuła jego muskuły twarde jak stal. Nic ci się nie stało? - szepnęła. - Olimpio! Powiedziałaś mi, że jesteś kobietą światową! - Jared patrzył na nią z wyrazem niepokoju na twarzy. - Jestem, sir. - Uśmiechnęła się. - Myślałem, że masz pewne doświadczenie w tych spra wach. - Nie mam osobistych doświadczeń. - Delikatnie doty kała palcami jego policzka. - Czekałam na ciebie. Ty mnie 134 PODSTĘP wszystkiego nauczysz. Jesteś w końcu doświadczonym pe dagogiem. - Jestem, madame. -Jared z przejęciem patrzył na Olim pię i zapytał: - Czy jesteś absolutnie pewna, że pragniesz tego? - Bardziej niż czegokolwiek - szepnęła. - Zaufaj mi, a ja, pomimo sztormu, znajdę bezpieczną drogę do portu. Olimpia czuła, że pod wpływem tych gorących słów ogarnia ją szalona czułość. Nic nie powiedziała, tylko moc niej objęła go ramionami i przyciągnęła bliżej do siebie. Palce Jareda zacisnęły się na delikatnej krzywiźnie jej pośladków. Trzymając ją w silnym, uspokajającym uścisku zdecydowanym ruchem zagłębił się w jej delikatną mięk kość. Drgnęła i otworzyła usta do krzyku, ale Jared zamknął je pocałunkiem i na moment znieruchomiał. Po chwili uniósł lekko głowę i zapytał: - Czy nic ci nie jest, kochanie? - Nie. Myślę, że nie. - Olimpia przełknęła ślinę i rozluźniła uścisk, którym odruchowo przytrzymywała jego ramiona. Jared zaczął poruszać się wewnątrz niej bardzo powoli. Powracające, silne podniecenie zatarło chwilowe uczu cie bólu. Przywarła mocno do niego, a on wciągał ją głębiej i głębiej w burzliwe wody namiętności. Narastało w niej bolesne wręcz uczucie pożądania. Czu ła, że zbliża się do punktu kulminacyjnego. Zmienionym głosem błagała Jareda, by doprowadził ją do wyzwolenia, którego nie potrafiła określić. - Zaraz, moja syreno, już zaraz - szepnął cicho. - Teraz, Jaredzie. Już. Musisz coś zrobić! Jared ciągle jeszcze czekał. Zdawało się, że cieszą go prośby Olimpii, a nawet robi wszystko, by zachęcić ją do nich. Rozbudził jej podniecenie do takiego stopnia, że czuła się jak mechaniczna zabawka, której sprężyna naciągnięta jest do granic wytrzymałości. Potem Jared wsunął dłoń pomiędzy ich splecione ciała i dotknął jej szczególnie wrażliwego miejsca. Tego było już za wiele. Sprężyna pękła! Nie przypuszczała nawet, że można doznać tego rodzaju 135 AMANDA QUICK wrażeń. Dreszcze rozkoszy przebiegały przez nią fala za falą. Chciała krzyczeć z radości, ale Jared nakrył jej usta swoimi. Poczuła, że jeszcze raz zagłębia się w niej, potem drgnął. Mocniej przycisnęła usta do jego ust czując, że teraz ona tłumi jego okrzyk, tak jak on przed chwilą stłumił jej jęk rozkoszy. Kiedy było już po wszystkim, Jared zaniósł Olimpię na sofę i razem opadli na poduszki. Minęła dłuższa chwila, zanim był w stanie unieść głowę i spojrzeć na Olimpię. Leżała przytulona do niego, twarz rozjaśniał jej uśmiech kobiecej satysfakcji. Uśmiech syre ny, która poznała wreszcie swoją siłę, pomyślał. I wiedział, że to on jest tym mężczyzną, który pozwolił jej poznać cały ogrom tej siły. - Jest pan mężczyzną o niepohamowanej namiętności, panie Chillhurst - powiedziała wreszcie. - Na to wygląda, panno Wingfield. -Jared roześmiał się cicho. Był kompletnie wyczerpany. Wyczerpany a zarazem rozradowany. - Muszę jednak zauważyć, że pani namiętność jest równie niepohamowana. Olimpia wdzięcznie zarzuciła Jaredowi ramiona na szyję i szepnęła: - To było tak wyjątkowo ekscytujące. Nigdy nie doświad czyłam czegoś takiego. - Jestem tego świadomy, Olimpio. - Nachylił się i czule pocałował jej kształtne piersi. Owładnęło nim uczucie głębokiej tkliwości. Opinia Olimpii o właściwej jego charakterowi niezwy kłej zmysłowości niezupełnie odpowiadała prawdzie. Nie liczne romanse, które dotychczs przeżył, zawsze podlegały ścisłym regułom podobnym do tych, jakie stosował w swo ich interesach. Wszystko musiało być dokładnie przewi dziane i uporządkowane. Nigdy nie wdał się w romans z dziewicą. Powinienem się chyba wstydzić, pomyślał, ale jedynym uczuciem, jakiego w tej chwili doznawał, było uczucie głę bokiego zadowolenia i satysfakcji. Olimpia powiedziała przecież, że nie jest młodą panienką, która dopiero co opuściła szkolną klasę. Ma dwadzieścia pięć lat i mówi o sobie, że jest kobietą światową. 136 PODSTĘP Nie, nie powinienem się oszukiwać, rozważał. Ona jest niewinną dziewczyną, która całe życie spędziła w odosob nieniu, a ja ją wykorzystałem. Ale przecież takich przeżyć nie doświadczyłem nigdy. Jared pomyślał o lubieżnych zalotach Draycotta, których był świadkiem w bibliotece Olimpii. Zastanawiał się, dla ilu innych mężczyzn z Upper Tudway była obiektem pożą dania i ilu z nich czyniło zakusy na jej cnotę. Olimpia czekała jednak, by zaśpiewać swą syrenią pieśń właśnie dla mnie, pomyślał. Za gardło ścisnęło go uczucie radości na myśl o tym, że wybrała właśnie jego, że to jemu oddała siebie. - Olimpio! - szepnął. - Chciałbym, żebyś wiedziała, że bardzo sobie cenię skarb, którym mnie obdarzyłaś. Będę go troskliwie strzegł. - Przecież ty już od dłuższego czasu troszczysz się o mnie