Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
- Bili, załóż ręce za głowę i powoli się odwróć. McCarthy zachichotał. - Myślisz, chłopcze, że uda ci się zaprowadzić mnie tak po prostu na policję? - Nie masz za dużego wyboru. - A ja myślę, że jest kilka możliwości. - Na dziobie „Bostona Whalera" pojawił się Carter Bullock. Strzelbę na dwanaście naboi celował w Jaya. - Wrzuć tę zabawkę do wody - rozkazał. Jay zastanawiał się. - Ale już! - Bullock krzyknął. Pistolet uderzył o powierzchnię wody i szybko wylądował na dnie zalewiska. McCarthy z uśmiechem obserwował, jak pistolet znika pod powierzchnią. Mimo że Bullock trzymał Jaya na muszce, stojąc od niego w odległości kilkudziesięciu centymetrów, McCarthy nie czuł się całkowicie bezpieczny. Chłopak mógł mieć jakiegoś asa w rękawie. - Jay, oto Seamus Dunn, znany również jako Carter Bullock - powiedział. - Seamus jest dowódcą amerykańskiej części operacji Donegall Volunteers. I moim wspólnikiem w McCarthy-Lloyd. Bullock wszedł na pomost i stanął obok McCarthy'ego. - Witaj, Jay. Dzień dobry, mam nadzieję - powiedział ironicznie. - Dobrze, panowie! - krzyknął. Z chaty wyszło czterech mężczyzn w moro. Przez ramiona mieli przewieszone karabiny maszynowe. Na widok żołnierzy Jay poczuł, że brakuje mu tchu. To nie była jakaś paramilitarna zabawa. Jay bez swojej wiedzy został wplątany w poważną operację wojskową. Nagle jego przekonanie, że wyjdzie z tego cało, załamało się. Spojrzał w oczy Bullocka. - O co chodzi z tą farmą w Wirginii? Kogo planujecie zabić, Borsuk? Bullock uśmiechnął się. - Brytyjskiego premiera, kiedy jutro będzie siedział przed ratuszem na Manhattanie - odpowiedział z dumą Bullock. - Od tej pory Północna Irlandia nigdy nie będzie tym samym. Angole i ci cholerni protestanci otwarcie wypowiedzą nam wojnę. - Uśmiech rozjaśnił mu twarz. - Ale my tylko na to czekamy. - Dostaliście już sporo pieniędzy ze Stanów Zjednoczonych, co? - Wystarczająco dużo, żeby sfinansować poważną wojnę - odparł Bullock. - A mnie zagwarantować długie i spokojne życie w luksusie - wtrącił McCarthy. - Jasne, że tak - powiedział Bullock. Wkrótce McCarthy stanie się pokarmem dla aligatorów. - Wcześniej czy później ktoś zorientuj e się, jaki udział ma w tym wszystkim McCarthy-Lloyd, i rząd zamknie firmę - zauważył Jay. - To i tak by się wkrótce stało - powiedział McCarthy ponuro. - Kwestia czasu. - Mamy tyle pieniędzy, ile się dało z tego wycisnąć - dodał Bullock. - Przez ostatni miesiąc oszukiwaliśmy państwo bawiąc się w ciuciubabkę, w wyniku czego firma jest na skraju upadku. Chcieliśmy prowadzić działalność dłużej, ale z powodu dochodzenia musieliśmy uruchomić plan B i wycofać się. - Odwrócił się i skinął głową w kierunku mężczyzn stojących przed drzwiami domku. To wszystko jest niewiarygodne, pomyślał Jay, patrząc na ludzi idących w stronę pomostu. W ciągu pięciu lat trzymilionowa inwestycja Donegall Volunteers urosła do setek milionów dolarów, wystarczającą ilość pieniędzy, żeby prowadzić wojnę terrorystyczną przez jakiś czas i bez trudu zniszczyć pokój w Irlandii, o którego ustanowienie inni starali się latami. - To ty zabiłeś Abby Cooper? - zapytał Jay otwarcie. Bullock podszedł do niego. - Tak, zrobiłem to. Oliver powiedział Abby o naszej siatce podczas jednej z ich kokainowych randek w Plaża. Nigdy nie potrafił trzymać języka za zębami. I zawsze uważał, że Abby jest wobec niego całkowicie lojalna. Ja nie byłem taki naiwny. Nie mogłem liczyć na to, że Abby będzie siedzieć cicho. Gdyby wkurzyła się na Olivera i poszła na policję, popsułaby wszystko. Mogliśmy kontrolować O'Shea, ale nie kogoś spoza układu. Zabiłem ją i wysłałem jej list z prośbą o rozwiązanie umowy do Olivera. - Zawahał się. - A propos, miałeś rację, rzeczywiście próbowałem wtedy zepchnąć Olivera z dachu. - Bullock uśmiechnął się. - A to za nasze ostatnie spotkanie na parkiecie. - Uderzył Jaya w brzuch końcem strzelby. West upadł na deski pomostu, łapiąc się za żołądek. Nie mógł oddychać, czuł intensywny ból. Nagle usłyszał silniki helikopterów lecących nad zalewiskiem, prześlizgujących się między wierzchołkami drzew. Tak jak go pouczono, sturlał się do wody. O drugiej w nocy w swoim pokoju motelowym Jay został brutalnie wyrwany ze snu