Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
- Panie - ze łzami w oczach odezwała się Bina - przykro mi, że nie wzięłam udziału w tej walce. Krzywogębemu zabrakło zimnej krwi, mnie by jej wystarczyło. - Nieraz jeszcze będziesz miała sposobność się wykazać. Sezostris to całkiem wyjątkowy przeciwnik i bronią go różne moce. Jego bogowie przekazali mu niezwykłe zdolności i tylko dzięki wyższości naszego boga zdołamy go zniszczyć. Droga będzie długa, Bino, gdyż mamy do czynienia z nie byle jakim przeciwnikiem. - Tym wspanialsze będzie nasze zwycięstwo. - Na razie Sobek nie potrafi nas wykryć, ale, niestety, nie zawsze będziemy mieli to szczęście. Zachowuj więc ostrożność, królowo nocy, i okrywaj mrokiem wszystkie swoje poczynania. Szab Pokurcz nie czuł się pewnie. Niósł na ramieniu skrzyneczkę i kroczył za Zwiastunem, który powinien teraz wychodzić wraz z wszystkimi innymi z Memfisu, a tymczasem szedł do Libańczyka. Trzeba jednak było słuchać mistrza, jeśli nawet podejmował on nieprzemyślane ryzyko. Szab bez przerwy obawiał się, że zaraz zatrzyma ich patrol policji, natomiast Zwiastun szedł spokojnie jak zwykły, bogu ducha winny mieszkaniec Memfisu. Przez całą drogę nic się na szczęście nie wydarzyło. Weszli do głównego pokoju. Gospodarz i Medes wstali. - Sezostris wciąż żyje! - zawołał Medes. - Wiem o tym, przyjacielu, dobrze wiem. - Wszyscy znajdziemy się za kratkami. - Nie ma obawy. - Sobek przesłucha rannych i zmusi ich do mówienia. - Nie sądzę - odparł Zwiastun. - Skąd taka pewność? - Bo z wyjątkiem Krzywogębego wszystkim tym silnym a głupim, którzy mieli zabić Sezostrisa, podano taki środek, że i tak niedługo by pożyli. W godzinę później byliby już martwi, nawet w razie sukcesu. Medes z osłupieniem spojrzał na Zwiastuna. - Więc... więc zarządziłeś... - Prawdopodobieństwo sukcesu było bardzo niewielkie, gdyż magiczna osłona Sezostrisa wciąż działa nad wyraz skutecznie. Jednakże planowany cel osiągnęliśmy. Ta bezbożna władza czuje się słaba. Egipcjanie nigdy od nikogo się nie dowiedzą, skąd wyszły uderzenia i kiedy nastąpią kolejne. - Czy mam jak najszybciej wracać do swojego kraju? - zapytał Libańczyk. - Nie wolno ci, zacny przyjacielu. Wielu wiernych wyprawiło się już na północ, ale ty zostaniesz tutaj, tak jak członkowie najważniejszej naszej komórki, złożonej z kupców, balwierzy i ulicznych sprzedawców. Będziesz nią kierował w moim imieniu i przekazywał mi informacje. Chyba mogę całkowicie na tobie polegać, nieprawdaż? - Możesz na mnie liczyć, dostojny panie! - zawołał Libańczyk, gdyż zabolały go nagle blizny i przypomniały mu o konieczności bezwzględnego podporządkowania się Zwiastunowi. - Tobie i naszemu sojusznikowi Medesowi powierzam szczególnie ważne zadanie. Będziecie powiadamiali mnie o wszystkim, co wydarzyło się w Memfisie, a także o zamiarach Sezostrisa. - Wywiążemy się jak najlepiej... tylko... czy możemy nadal prowadzić handel z Libanem? - Nie widzę żadnych przeszkód, o ile tylko nasza sprawa też coś na tym zyska. - Tak to właśnie rozumiem, dostojny panie. - Czy przed następną akcją wymierzoną w faraona zamierzasz, panie, zawiesić na jakiś czas działania? - zapytał Medes. - Muszę przegrupować nasze siły, ale o zawieszeniu działań nie ma mowy. Ty postaraj się zdobyć tymczasem jak najwięcej informacji o Abydos. Dopóki w akacji Ozyrysa kołatać 332 333 się będą resztki życia, żadne nasze zwycięstwo nie będzie ostateczne. Jednakże najbliższy cel osiągniemy. Chodzi o to, żeby ani jeden Egipcjanin nie mógł spokojnie spać. Generał Nesmontu wchodził właśnie do pokoju przesłuchań głównych koszar w Sychem, gdy wręczono mu pismo od Sehotepa. Strażnik pieczęci królewskiej donosił o krwawych wydarzeniach w Memfisie. Wiadomość ta wzburzyła starego generała i tym bardziej się uparł, że musi wykryć prowodyrów rewolty w Kanaanie. Udało się ją co prawda stłumić, ale Nesmontu czuł, że pod popiołami wciąż żarzy się ogień. Naprzeciwko niego siedział na stołku młody chłopak. Ręce miał związane z tyłu, z oczu wyzierała mu nienawiść. - Za co go zatrzymano? - zwrócił się generał do żołnierza, który pilnował jeńca. - Chciał wbić nóż w plecy jednemu z wartowników. Było nas trzech, a ledwie zdołaliśmy go obezwładnić. - Ile masz lat? - zapytał Nesmontu, patrząc chłopcu prosto w oczy. - Trzynaście. - Rodzice wiedzą o tym, co robisz? - Rodzice nie żyją. Zabili ich żołnierze egipscy. Ja będę zabijał Egipcjan, a całe Sychem zerwie się do powstania, bo mamy wodza. - Jak się nazywa? - Zwiastun. - Już go skazano, a wyrok został wykonany. - Bzdury! My, Kananejczycy, wiemy, że to nieprawda. Przekonacie się. - No, no... A kiedyż to? - Już teraz. Zwiastun napadł właśnie na karawanę w pobliżu Sychem. - Jesteś, zdaje się, dobrze poinformowany, mały gnojku, ale kłamiesz jak stary oszust. - Zobaczysz, panie, że wcale nie kłamię. - Posiedzisz sobie za kratkami, to od razu nabierzesz trochę rozumu. - To jeszcze dziecko - zwrócił uwagę żołnierz. - Dziecko, a już rwie się do zabijania. Zgodnie z prawem egipskim osoba, która ukończyła dziesięć lat, w pełni odpowiada za swoje postępowanie. Generał wrócił do siebie na kwaterę. Tu adiutant wręczył mu pismo. - Był napad na karawanę na północ od miasta. - Są ofiary śmiertelne? - Niestety, tak, ale kilku ludzi uszło z życiem. - Daj mi ich tutaj. Jak najprędzej. Po przybyciu do Memfisu Nesmontu zwrócił się do faraona z prośbą o audiencję. Sezostris niezwłocznie go przyjął. Potem ze względu na wagę przywiezionych przez generała informacji wezwał do siebie wezyra Chnum-Hotepa, strażnika pieczęci królewskiej Sehotepa, wielkiego podskarbiego Se-nancha, Sobka-Obrońcę, Ikera oraz swojego człowieka do specjalnych poruczeń, czyli Sekariego. - Śledztwo prowadzone przez generała Nesmontu ujawniło pewien niepokojący fakt - oznajmił. - Oddaję głos generałowi, niech przedstawi nam szczegóły. Potem będziemy musieli podjąć odpowiednie decyzje. - W pobliżu Sychem dokonano napadu na karawanę - zaczął Nesmontu. - Osłaniający ją żołnierze bronili się dzielnie, ale ulegli przewadze liczebnej. Z pomocą przyszedł im patrol wojskowy i zdążył jeszcze uratować dwóch ludzi, żołnierza i kupca. - To nowe nieszczęście dowodzi, że w Syrii i Palestynie musimy wszędzie zwiększyć liczebność naszych wojsk -uznał Senanch. - Proponowałbym również wzmocnić ochronę karawan -dodał Sobek. - Odstraszy to zbójów pustynnych, którzy chętnie przyłączają się do organizowanych przez Kananejczyków napadów i rzezi. 334 335 - Kroki te są konieczne - przyznał Nesmontu - ale w świetle tego, co powiedział mi uratowany, mogą okazać się niewystarczające