Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Kładzie go razem z poduszeczką, obok innych przygotowanych już na kufrze rzeczy. I biedna Mama, prześladowana w swej Latorośli, płacze nad pustą kołyską. Powraca Józef (i pyta): "Czyś już gotowa? A Jezus przygotowany? Czy wzięłaś jego pościel i posłanko? Nie możemy zabrać kołyski, ale niech ma przynajmniej materacyk, biedne Maleństwo, które usiłują zabić!. " "Józefie! " wykrzykuje Maryja schwyciwszy Józefa za ramię. "Tak, Maryjo, zabić! Herod chce jego śmierci... ponieważ drży o swoje ludzkie królestwo. To nieczyste zwierzę boi się Niewinnego. Co zrobi, kiedy się dowie, że uciekł, tego nie wiem. Będziemy już wtedy daleko. Nie przypuszczam, żeby się mścił, szukając Go aż do Galilei... Obecnie trudno byłoby mu stwierdzić, że jesteśmy Galilejczykami, a tym bardziej, że z Nazaretu oraz kim dokładnie jesteśmy. Chyba że Szatan udzieli mu pomocy w podzięce za to, że jest jego oddanym sługą. Jeżeli to się jednak wydarzy... sam Bóg nam dopomoże. Nie płacz, Maryjo! Patrzeć na twoje łzy jest znacznie większym cierpieniem od konieczności udania się na wygnanie!" "Wybacz mi, Józefie! Nie płaczę ze względu na siebie ani nie chodzi mi o te niewielkie dobra, jakie tracimy. Płaczę z twojego powodu... Musiałeś już tak bardzo się dla nas poświęcać! A teraz znowu nie będziesz miał ani klientów, ani domu. Ile ciebie kosztuję, Józefie! " "Ile? Mylisz się, Maryjo! Wcale mnie nie kosztujesz! Pocieszasz mnie! Zawsze! Nie myśl o jutrze. Mamy bogactwa Mędrców. Pomogą nam w pierwszym okresie. Potem znajdę pracę. Uczciwy i zdolny robotnik natychmiast sobie poradzi. Widziałaś przecież, jak było tutaj. Nie starczało mi czasu do wykonania wszystkich zamówień." "Rozumiem, ale kto ciebie pocieszy w nostalgii?" "A Tobie kto ulży w tęsknocie za opuszczonym, tak drogim Ci domem?" "Jezus. Mając Go, mam jeszcze to, co tam otrzymałam." "I ja także, mając Jezusa, mam ojczyznę, tak jeszcze przed paroma miesiącami upragnioną. Posiadam swojego Boga. Widzisz więc, że niczego nie tracę z tego, co mi jest nade wszystko drogie. Wystarczy uratować Jezusa, a wtedy pozostanie nam wszystko. Nawet gdyby nam przyszło już nigdy więcej nie zobaczyć tego nieba, tych pól ani naszych najbliższych w Galilei, to posiadając Go, będziemy mieli zawsze wszystko. Chodź, Maryjo, wschodzi zorza. Pora pożegnać się z gospodynią i załadować nasz dobytek. Wszystko się dobrze ułoży." Maryja wstaje posłusznie. Owija się płaszczem, a Józef robi tymczasem ostatni pakunek i z tym ciężarem wychodzi. Maryja unosi ostrożnie Dziecię, otula Je chustą i przyciska do serca. Patrzy na ściany, goszczące ich przez miesiące i delikatnie dotyka je dłonią. Szczęśliwy dom, który zasłużył na miłość i błogosławieństwo Maryi! (Wreszcie i Ona) wychodzi idąc przez izdebkę, co należała do Józefa i wchodzi do podłużnej izby. Gospodyni, (cała) we łzach, żegna Ją i całuje. Unosi brzeg chusty i całuje w czoło spokojnie śpiące Dzieciątko. (Potem) schodzą po zewnętrznych schodach. Zaledwie przeziera pierwszy blask świtu, a w jego nikłym świetle ukazują się trzy osiołki. Najsilniejszy jest objuczony dobytkiem. Pozostałe są osiodłane. Józef zabiera się do przymocowania na dobre skrzyni i tobołków przy jucznym siodle pierwszego. Widzę ułożone na szczycie worka zawiązane w wiązkę narzędzia stolarskie. Znów pożegnania i łzy, potem Maryja dosiada swojego osiołka, a tymczasem gospodyni trzyma Jezusa w ramionach całując Go raz jeszcze, po czym oddaje Maryi. Józef także umieszcza się w siodle. Związał swojego osła z drugim, obciążonym bagażami, żeby móc trzymać swobodnie wodze osiołka Maryi. Rozpoczyna się ucieczka. Tymczasem Betlejem, śniąc jeszcze o czarownej scenie z Mędrcami, śpi spokojne, nieświadome tego, co je czeka. Na tym kończy się widzenie. * * * 59. "CIERPIENIE BYŁO NASZYM NIEODŁĄCZNYM PRZYJACIELEM. PRZYBIERAŁO NAJROZMAITSZE POSTACI I IMIONA W dalszym ciągu tego samego dnia, A 2817-2830 Jezus mówi: "I na tym kończy się także ta seria widzeń. (Ja i Maryja), przedstawiliśmy je dla dobra i spokoju wymagających uczonych, pokazując kolejno te sceny, jakie poprzedziły, towarzyszyły i nastąpiły po moim przybyciu na świat. (Uczyniliśmy to) nie dla samego ich przedstawienia. Wiele razy są opisane, choć zostały zniekształcone przez dodanie do nich przez wieki (różnych) elementów, z powodu waszego ludzkiego sposobu myślenia albo dla oddania większej chwały Bogu. Jest to więc do wybaczenia, choć uczyniło nierealnym to, co jest tak piękne, jeśli pozostaje prawdziwie. Albowiem zarówno moje Człowieczeństwo, jak i człowieczeństwo Maryi, nie zostało w tych widzeniach umniejszone, jak też nie zostało obrażone moje Bóstwo ani Majestat Ojca, ani Miłość Przenajświętszej Trójcy, przez co można zobaczyć wszystko to, co się istotnie wydarzyło. W tych scenach lśnią także zasługi mojej Matki i moja doskonała pokora. Jaśnieje w nich też wszechmocna dobroć Przedwiecznego Pana. Pokazaliśmy ci te sceny (w widzeniach), żeby móc dać tobie i innym możność zastosowania (w życiu) tego, co w nich jest nadprzyrodzone i dać wam to jako wzór, mający stanowić normę waszego życia. Dekalog jest Prawem; moja Ewangelia jest nauką, która wam to Prawo lepiej wyjaśnia i sprawia, że milej jest się doń stosować. Wystarczyłoby tego Prawa i tej Nauki, by uczynić z ludzi - świętych