Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Odwróciła się z miłym uśmiechem na twarzy w kształcie serca. Mary zachichotała, przypomniawszy sobie historyjkę, którą sędzia Todd opowiedział jej poprzedniego wieczoru. Otóż wuj David zasnął w trakcie przydługiej mowy jednego z oskarżycieli. Nagle się ocknął i zawołał: „Panie Clerk, niech pan wystąpi o dziesięć dolarów grzywny dla Davida Todda za lekceważenie powagi sądu. Albo skończę ze zwyczajem sypiania w biały dzień, albo skończę z sądem". Anna usiadła na łóżku całkowicie rozbudzona. — Co cię tak śmieszy, Mary? Mary powiedziała }&], po czym dodała: Pan Lincoln zakochałby się w tej historyjce. Z pewnością dołączyłby Ją do swego repertuaru. rzuciła jej przenikliwe spojrzenie. Podoba ci się pan Lincoln, prawda? 111 *.*»»>--< lliiiit jadł, pił i spał, a przy tym muu Jv na rozliczne zainteresowania. Jednym z nich było drzewo gon^ Toddów. Kiedy sprzątnięto już talerze po kolacji i zapalono wielką lampę na środku stołu, rozłożył swoje wykresy i zaczął opowiadać Mary o przodkach. Założył na nos binokle i krótkim, grubym palcem wodził po planszy, cofając się aż do Szkocji 1679 roku, po czym wskazał na pierwszego Todda, który w roku 1720 osiedlił się w Pensylwanii. — W twoich żyłach płynie krew kilku silnych i walecznych mężczyzn. Mary. Nasi przodkowie walczyli z księciem Monmouth i kościołem anglikańskim. Twój dziadek bił się u boku generała Waszyngtona, a jego brat u boku George' a Rogersa Clarka. Trudno byłoby wymienić wszystkich młodych ludzi, którzy walczyli z Indianami i w wojnie 1812 roku. Ms żołnierze to nie wszystko, co tu mamy. Ten tutaj to pierwszy cyvtttó gubernator Illinois, a to były gubernator terytorialny Michigan, tamten ^ był gubernatorem Pensylwanii. Było jeszcze wielu, wielu innych tof pokoju, którzy sporo znaczyli za swojego życia: urzędnicy, nauczyd senatorowie, sędziowie... Podczas gdy wuj rozwodził się nad historią rodziny, Mary przypom111*' sobie ciszę, jaka zapadła, gdy zapytała Lincolna o jego pochodź^1*1 I jej krótko o swoich przodkach, tak że odniosła wrażenie, ^r niezbyt go obchodzą. Lincolnowie byli kiedyś kwakrami, którzy fzenieśH się z Pensylwanii do Wirginii, a stamtąd na zachód, do Kentucky. Kiedy przeszedł do rodziny swojej matki, usiadł ze spusz-oną głową i po nieskończenie długiej chwili rzekł chrapliwym głosem: __ Należeli do niezbyt dystyngowanych rodzin w Wirginii... Powinienem raczej powiedzieć, że były to rodziny podrzędne... Skarciła się ostro w myślach za to pytanie: Zachowuję się jak pensjonarka. Bez względu na to, co się dzieje, zaraz odnoszę to do pana Lincolna. Czemu właściwie tak ciągle o nim myślę i do czego to prowadzi? Eliza Francis mówiła, że w New Salem przyjaźnił się z kilkoma mężatkami: z żoną pana Bowlinga Greena, która pomogła mu, gdy miał kłopoty, i z żoną pana Jacka Armstronga, która szyła mu koszule i dbała o ubrania. — Mary, pora ubierać się na bal — Anna przerwała jej rozmyślania. Wróciły do sypialni. Mary zapowiedziała, że zostanie u wuja tylko przez pewien czas, lecz Columbia, ruchliwa, licząca siedmiuset mieszkańców stolica hrabstwa, a zarazem centrum produkcji tytoniu, przyciągała nieodparcie. Codziennie urządzano podwieczorki, kolacje, a teraz wybierała się na czwarty w tym tygodniu bal wydawany na jej cześć. Miał w tym swój udział wuj David, który rozpowiadał dookoła, iż Mary myśli o tym, by po wyjściu za mąż na stałe osiąść w Missouri. Kilku młodych mężczyzn, którzy szukali żon, wciągnęło ją w wyczerpujący wir zabaw i spotkań. Dziewczęta włożyły suknie z cienkiego białego batystu. O ósmej zajechały pod ceglany dom na końcu Broadway. Oba halle i cztery pokoje na dole otworzyły swe podwoje dla gości. Grano tradycyjne, pochodzące 1 Wirginii reele, ale w dużo szybszym tempie niż to, do którego Mary przywykła. Pod koniec kotyliona prawie leciała z nóg. Jej dzisiejszy artrier okazał się wnukiem Patricka Henry'ego i najwyraźniej był dla Ja Davida najlepszym kandydatem do ]&} ręki. W dniu, w którym Pojechała, wuj powiedział: ad ~~~ ^0(ty Henry to człowiek łatwy we współżyciu i do tego świetny °*at. Uczciwie mówiąc, Mary, wierzę, że odziedziczył talent po doK Zresztą uważam, że powinnaś poślubić prawnika, masz taką Dr*- głowę do polityki. 113 112 — Ejże, wuju — zażartowała — a co się stało z tym dentystą, które&0 mi obiecałeś? Liczyłam na niego. — Ten idiota zrezygnował z czekania i ożenił się tydzień temu. Ą^ nie martw się, tuzin doskonałych partii tylko czeka, żebyś się uśmiechnęła Nie było wątpliwości, że pan Henry się w niej zadurzył. Po którym reelu z kolei, Mary wykrzyknęła: — Nie nadążam już za panem w tym biegu. Kiedy wrócę dQ SpringfiekL. — Panno Mary, nie zniosę nawet najmniejszej wzmianki o pani powrocie. Nie podoba się pani w Missouri? Nie mogła przecież powiedzieć temu sympatycznemu chłopcu z włosami w kolorze marchewki i lekko wyłupiastymi oczyma, że nie podoba jej się to, iż znowu trafiła do stanu, który toleruje niewolnictwo