Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

— Uspokój się, proszę. Nie możesz się denerwować, bo zaszkodzisz maleństwu. Czego się nie dowiem? — Prawdy o mnie i Bartku. — Zaczyna być interesująco — powiedziałam. — Wal! — Ja też przez kilka lat byłam okropnie samotna i myślałam, że zeświruję. W końcu zaczęłam umawiać się na randki w ciemno z facetami z ogłoszeń w gazetach. Bartka poznałam na piątej takiej randce, a po trzech tygodniach byliśmy w sobie zakochani po uszy. Nie śmiej się, idiotko! Tylko spróbuj! — Sama zaczęła się śmiać jak szalona. — Musiałabyś nas widzieć na pierwszym spotkaniu. Krążyliśmy w parku wokół tego samego klombu i nie wiedzieliśmy, że my — to my! W końcu Bartek podszedł i powiedział, że jeśli mnie wystawił facet, tak jak jego dziewczyna, to on mnie zaprasza na kawę. Boże! Jak on mi się nie podobał! — Iwona i Bartek to małżeństwo z ogłoszenia w gazecie! — Umierałam ze śmiechu. — Dlaczego nie przyznałaś się wcześniej? — Wstydziłam się o tym mówić, ale właściwie czego się wstydzić? To też jest jakiś sposób na poznawanie ludzi. A teraz masz na dodatek Internet, a tam aż się roi od takich ogłoszeń. Przestań się śmiać, głupolu, tylko sama spróbuj. — Chyba upadłaś na głowę! Jeśli facet nie umie znaleźć sobie dziewczyny na imprezie albo na wakacjach i musi dawać ogłoszenie, to znaczy, że jest dupkiem, i wolę z takim nie mieć nic wspólnego. — Chyba przesadziłaś. — Zrobiła obrażoną minę. — A jeśli ten facet nie ma wakacji, ale za to ma własną firmę, tak jak Bartek, to musi pilnować interesu. — Może i tak, ale mnie się to nie podoba. — A rób sobie, co chcesz! — rozzłościła się nagle. — Chciałam ci pomóc i zdradziłam coś, o czym nikt nie wie. Zwróć tylko uwagę, że twoje napady melancholii albo złości męczą już wszystkich. Mogę ci to powiedzieć, bo jestem twoją przyjaciółką. Wracając do domu, pomyślałam z przykrością, że Iwona może mieć rację. A jutro w redakcji nie powinno być nikogo przynajmniej do południa. 11.00. Znalazłam w Internecie dwa dość interesujące ogłoszenia. Szukałam przede wszystkim takich z Poznania. Żeby ich szybko sprawdzić. 11.10. Chyba mi odwaliło! Wyłączam komputer! Dość tych wygłupów! 11.12. Ale Iwona ma rację. Sama przecież znam takich facetów, którzy spędzają w swoich firmach po osiemnaście godzin na dobę, bo nie mają do kogo wracać. 11.15. No dobrze. Skoro nie wyłączyłam komputera, to znaczy, że najwyższy czas wziąć swoje sprawy w swoje ręce, a nie czekać na cud. Odpowiedziałam na te dwa ogłoszenia. Pierwsze od informatyka w moim wieku: „Poważny, romantyczny, postawny blondyn lat 28... itd”. Szkoda, że nie zamieścił zdjęcia. Drugie od lektora języka niemieckiego, który ma ochotę „otoczyć kogoś czułością i przyjaźnią”. Na zdjęciu przystojny, niezbyt wysoki brunet, zupełnie nie w moim typie, ale co mi szkodzi sprawdzić. Poza tym, jeśli lektor niemieckiego, to może zacznę rozumieć, z czego tak naprawdę się śmieją w tych idiotycznych niemieckich programach. 11.20. Obaj zgłosili się prawie natychmiast. Z informatykiem umówiłam się w kawiarni „Za Kulisami”. Nie za kulisami, tylko „Za Kulisami” na poznańskiej Starówce — o 17.00. Nawet nie zdziwił się, że już, że tak szybko, że na dzisiaj. Napisał: „OK! Będę”. Lektora zostawiłam sobie na wieczór. O 20.00 „Pod Aniołem”. Chciałam jak najszybciej sprawdzić, jak to działa. 11.30. Komputer wyłączony. Siedzę na podłodze oparta plecami o biurko. Trzęsą mi się ręce. Wydawało się niemożliwe, a jednak to zrobiłam. Umówiłam się na randkę w ciemno z facetami z ogłoszenia w Internecie! I to dwoma! 17.35. Jadę do domu. Muszę się wykąpać i przebrać. Poważny, postawny informatyk okazał się tęgim maniakiem komputerowym bez cienia fantazji. Pojawił się w kawiarni w powyciąganym swetrze i flanelowej koszuli, która nie dopinała się na tłustym brzuchu. Pomyślałam, że musi być chory na jakąś tajemniczą chorobę, bo przecież to niemożliwe, żeby mając 28 lat, tak się zapuścił. Nie to jednak było najgorsze. Zapachu, jaki wydzielał, nie były w stanie zabić nawet kłęby dymu papierosowego snujące się wokół nas