ďťż

Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

1093 Piotr z Józefem do Hôpital Necker,1094 ja do Saint–Sulpice. Schodzim się na mszš do kaplicy Najœwiętszej Panny w Saint–Sulpice. P i e r w s z a s p ó l n a k o m u n i a œ w i ę t a. Udziela mi Bóg żarliwoœci, proszę Go o pomoc, o wyrzucenie ze mnie wszelkiej pychy i próżnoœci dla przyjęcia starszeństwa, które mi bracia ofiarujš. Wracamy do domu po dziesištej. Œniadanie. O dwunastej do drugiej P i e r w s z a r a d a s p ó l n a. (Akt dziękczynienia i oddania się zupełnego na wolš Boga. Œlub dozgonnej braterskiej społecznoœci. Obowišzki w bractwie duchowne i gospodarskie, poza bractwem – misjonarskie.) Miłosierny Bóg udziela mi żarliwoœci ducha i rozrzewnienia. Dzięki Mu nieskończone. Całe moje życie powinno być pokutš i modlitwš. – Szymański przerywa nam, odprawiam go. O drugiej przychodzi Tański.1095 Wyprawiam Hieronima po kupienie ksišżki dla pani Giedrojciowej. Ofiaruje mnie zajęcie się wydaniem jego dzieła z udziałem w dochodzie. Ponieważ ma[jš] w nim dšżnoœci i myœli przeciw religii, nie skłaniam się zupełnie i zostawiam do dalszej rozmowy. Robi mi nadzieję wyjachania do Londynu dla sprzedaży. Mam się poznać z panami Koch i Villermont.1096 Wracam do domu o trzeciej i pół. Przekšska niepotrzebna. Rozmyœlanie o spólnej radzie. Obiad o pištej. Czytam życie œwiętego Wilhelma, księcia akwitańskiego.1097 Odpoczynek w celi i rozmyœlania. Rozmowa z Malińskim. O ósmej d a l s z e p r o w a d z e n i e s p ó l n e j r a d y. (Zebranie postanowień rannych. Warunki naszej społecznoœci: władza, własnoœć. Sposoby wypełnienia naszych celów: modlitwa, praca, urzšdzenie ich.) Pomięszanym nieco w mojej mowie, stšd, żem sam zaczšł decydować rzecz o władzy, nie wysłuchawszy wprzód braci. 350 O dziewištej i pół spólna modlitwa wieczorna podług Ołtarzyka polskiego – i do celi. Piotr œpi ze mnš. Długo się jeszcze modli. Powiadam mu o mojej niespokojnoœci i pomieszaniu na spólnej radzie. Chwali, owszem, mojš otwartoœć. Ale zdaje mi się, że dobrze będzie prosić go o pomówienie z braciš względem posłuszeństwa, jakie mi obiecujš, i praw, jakie mi przyznajš. Chcę jeszcze pisać noty z dni upłynionych i urzšdzenie tygodnia albo listy, ale sen mnie zbiera, idę spać po dziesištej. 362 Roboty na pierwszy tydzień Postu od 21 do 28 lutego Poniedziałek, [22 lutego] Dzień mój służbowy. Odwiedzić Konopkę, Koryckiego, księżnę Giedrojć, Ziomeckiego. List do Szymańskiego. Przypomnieć sobie służbę do mszy. Wtorek, [23 lutego] Do pani Komar. Do biblioteki dla Boœni i Bułgarii. Œroda, [24 lutego] Około trzeciej ma przyjœć do mnie Szymański. Czwartek, [25 lutego] (za dzień służbowy trzeba obrać) D o K o r y c k i e g o. D o D o b r o w o l s k i e g o. W wieczór u Napoleonka katechizm. Gotowanie się na lekcjš u panny Ludmiły [Komar]. Spytać paniš Giedrojć o firanki, o oliwę, o serwety, o powłoczki. Gerbego Chełchowskiemu. Konopce Julisi zanieœć „Université Catholique”. Dowiedzieć się względem masła na place du Panthéon. Pištek, [26 lutego] Przed obiadem do Benoista. Wieczorem o Boœni i Bułgarii. Sobota, [27 lutego] Z rana o ósmej do Tańskiego, potem do biblioteki. Spytać u Karmelitek1098 o spowiednika. Do Guérangego choć bilet [wizytówka]. Gotować się na œmierć, zrzucić co prędzej wszystko, co cišży na sumieniu. Niedopełnione obowišzki, listy. Listy w tym tygodniu popisać: d o H u b e g o, d o A g e n, d o R e t l a, d o W a r s z a w y, d o Z a l e s k i c h. Bieganiny za robotami chlebowymi. Urzšdzenie lektur na przyszły tydzień. Moje rady. Przygotowanie się na naukę w niedzielę Obietnice braci. Pomówić z Edwardem [Duńskim] względem Krakowa i Królikowskiego. 350 Poniedziałek, [22 lutego] Wstajem o szóstej i kwadrans. Wychodzim na mszš o szóstej i trzy kwadranse. Zakrystian zaprasza do służenia do mszy. Obiecuję na jutro. O siódmej i pół do domu – ja służbowy. Gotuję na œniadanie herbatę i daję ser. Nadchodzi Chełchowski, nie przyjęliœmy go doœć serdecznie. Pomywam statki, zamiatam i dziesišta. Spisuję rachunki wydatków, w kasie tylko 3 franki. Wyprawiam Malińskiego (zalecajšc mu przyniesienie paszportu i krucyfiksu), Kajsiewicza do Mickiewicza po nadeszłe już 600 franków,1099 zalecajšc mu cierpliwoœć, pokorę, miłoœć, powagę w spotkaniu się z ludŸmi. 351 O jedenastej do celi i piszę oto te noty i urzšdzenie tygodnia i bawię aż do około drugiej. Około drugiej przychodzi ksišdz Guéranger. Bardzo mi się podobał, ale zdaje mi się, że zanadto zewnętrzny, lekki, fin [wykwintny]. Piotr go odprowadza. Nadchodzi potem Ziomecki. Z nim bardzo dobrze. Potem Konopka, z tym trzeba było serdeczniej. Golę się, ubieram w zamiarze pójœcia jeszcze do księżnej Giedrojć. Wtem już trzecia i kwadrans