Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

W brudnozielonej wodzie, poœród której ona siê wznosi, p³ywa³ du¿y jaŸ z³oty z grzbietem pokrytym ciemnymi ³uskami. Przesuwa³ siê jak cieñ w g³êbinie, powoli wznosi³ siê ku górze coraz bardziej b³yszcz¹c, a potem ¿arz¹c siê siêgn¹³ powierzchni. W nocy, zapewne pod tym wp³ywem, œni³ mi siê bêd¹cy w moim posiadaniu ekslibris; ukazuje on w³ócznika, który zwinnie, z japoñska, obwiedziony staroz³otym konturem wy³ania³ siê z narysowanego ma-towoczarnym tuszem t³a. Przebudziwszy siê, by³em tak rozradowany obejrzanym widokiem, ¿e chcia³em zamówiæ sztych wed³ug ekslibrisu, ale przy dziennym œwietle to wra¿enie zblad³o. Nasza radoœæ w snach podobna jest do radoœci dzieciñstwa. Po przebudzeniu siê w parê minut wyrastamy na mê¿czyzn. Pary¿, 13 sierpnia 1942 Przeczytane: „Essai de critique indirecte" Jeana Cocteau. W tekœcie wró¿ebny sen, który autor opowiada³ mi ju¿ u Calveta. Co do mnie, to nie mogê sobie przypomnieæ takich snów, natomiast czêsto wydaje mi siê, ¿e to, co prze¿ywam, œni³o mi siê dawno temu. Kiedy doœwiadczy³o siê tych prze¿yæ w ich najwiêkszej g³êbi, w platoñskiej idei - to jest daleko wa¿niejsze ani¿eli dos³owne spe³nienia. W ten sposób powinno siê te¿ rozpoznawaæ œmieræ, oswajaæ z ni¹. Z trafnych uwag odnotowujê nastêpuj¹c¹: „Surnaturel hier, naturel demain "39. Zapewne, bo prawa natury, do których sta³oœci Renan przywi¹zuje tak wielkie znaczenie, zawsze siê dopasowuj¹. Podobne s¹ do ' Surnaturel hier... (fr.) —Nadzwyczajne wczoraj, zwyczajne jutro. muzyki towarzysz¹cej, która przypuszczalnie w ogóle milknie, skoro tylko sprawy nabieraj¹ wagi. W byciu nie ma prawa. Mo¿na by to ostro¿niej wyraziæ tak: Prawa natury to te, których przestrzegamy. We wszystkich momentach, w których podejmujemy rozstrzygaj¹ce decyzje, przestajemy ich przestrzegaæ. Technika jest realizowana na takiej g³êbokoœci, ¿e równie¿ po za³amaniu siê supremacji techników i ich przewodnich myœli trzeba siê liczyæ z jej istnieniem. Przede wszystkim s¹ w ni¹ wmontowane straszliwe ofiary. Tote¿ ona pozostanie, jak po przyjœciu Chrystusa pozosta³o stare prawo -jako jedno z naszych wspomnieñ z podporz¹dkowanym mu ludzkim istnieniem. W³aœciwe pytanie brzmi: Czy na jej rzecz traci siê wolnoœæ? Prawdopodobnie wynika z niej nowa forma niewolnictwa. Mo¿e byæ po³¹czona z komfortem, nawet z posiadaniem w³adzy; okowy jednak istniej¹ nadal. Wolni natomiast znaj¹ siê i s¹ rozpoznawani po nowym blasku, jaki ich otacza. Chodzi byæ mo¿e o bardzo ma³e gremia, które ochraniaj¹ wolnoœæ, przypuszczalnie za cenê ofiar, ale korzyœci duchowe wielokrotnie je rekompensuj¹. Kwiaty, ptaki, szlachetne kamienie, rzeczy o b³yszcz¹cych kolorach i aromatycznym zapachu. Ich widok budzi têsknotê za ich ojczyzn¹. Pary¿, 16 sierpnia 1942 Sobota i niedziela w Vaux-les-Cernay ko³o Rambouillet w goœcinie u g³ównodowodz¹cego, który wykorzystuje to stare opactwo jako letni¹ rezydencjê. Pobyt ma tê dobr¹ stronê, ¿e mo¿na tam robiæ i mówiæ, co siê uwa¿a za stosowne, i nie widzi siê lemurowatych upiorów. Lesiste otoczenie jest wilgotne, zgo³a bagniste, co odpowiada zasadom cystersów, którzy budowali jak bobry. Widzia³em czcigodnie skromny nagrobek opata sprzed wieków, Teobalda, znanego jako Saint-Thi-baut de Marly. Tamtejsza lektura: „Placówka postêpu" Josepha Conrada*, opowiadanie, w którym znakomicie pokazane jest przejœcie od cywilizacyjnego optymizmu do ca³kowitego zezwierzêcenia. Dwóch mieszczuchów przybywa nad Kongo, ¿eby zrobiæ pieni¹dze, i przyjmuje ludo¿ercze zwyczaje. Jest to proces nazwany przez Burckhardta w szerszych kontekstach „przyspieszonym gniciem". Obaj us³yszeli uwertu- 144 10 - Promieniowania 145 rê do naszej epoki. Ostrzej od Kiplinga widzi Conrad anglosask¹ sta³oœæ w sytuacjach postêpuj¹cego rozk³adu. Jest to w naszym œwiecie cecha dziwna i nieoczekiwana, któr¹ prêdzej przypisa³oby siê Prusakom. Ró¿nica polega jednak na tym, ¿e Anglik mo¿e strawiæ znacznie wiêksze kwantum anarchii. Gdyby obaj byli ober¿ystami w podejrzanych dzielnicach, to Prusak chcia³by, ¿eby w ka¿dym pokoju przestrzegaæ regulaminu. Zachowuje w ten sposób pewne pozory porz¹dku, pod którymi wszak¿e ca³¹ budowlê z¿era nihilizm. Anglik z pocz¹tku nie zwraca uwagi na narastaj¹cy nieporz¹dek, spokojnie w dalszym ci¹gu nalewa i inkasuje, a w koñcu, kiedy ba³agan robi siê nie do zniesienia, przenosi siê z czêœci¹ goœci na górê i spuszcza manto pozosta³ym. Charakterologicznie Anglik ma nad Prusakiem przewagê flegma-tyka nad sangwinikiem, a merytorycznie marynarza nad wieœniakiem. Naród ¿eglarski jest nawyk³y do wiêkszych chybotliwoœci. Do tego dochodzi czêsto zauwa¿ana wy¿szoœæ normañskiego dziedzictwa, które bardziej ni¿ dziedzictwo ogólnoniemieckie sprzyja tworzeniu siê warstwy kierowniczej. Na wszelki wypadek lepiej z takimi kuzynami iœæ rêka w rêkê lub staæ ramiê w ramiê, jak pod Waterloo, miast oko w oko. Ku temu te¿ zd¹¿a³y zawsze starania pruskiej polityki, która by³a dobra, póki prowadzili j¹ w³aœciciele ziemscy, nie zaœ wybrañcy plebiscytowej demokracji. Naturalnie kurczy siê wp³yw ziemi, kiedy zwiêksza siê zaludnienie i znajduje punkt ciê¿koœci w du¿ych miastach; a wp³yw morza roœnie. To wa¿na ró¿nica. Przy stole mówiliœmy o tych sprawach, a potem o sytuacji ogólnej