X


Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Dwoma susami znalaz�em si� przy otwartych drzwiach. Fala ciep�ego powietrza sz�a z niezg��bionej ciemno�ci, Harden ci�gn�� pakunek po schodach, w d�, bo stamt�d w�a�nie, jak z wn�trza studni, sz�o rytmiczne pobrz�kiwanie. Robi� taki ha�as, �e odwa�y�em si� wej��. W ostatniej chwili naci�gn��em sweter na zegarek, �eby nie wyda�y mnie jego �wiec�ce cyfry. Pami�ta�em, �e stopni jest szesna�cie. Z rozkrzy�owanymi r�kami, sun�c ko�cami palc�w po murze, schodzi�em w d�. Szuranie i kroki ucich�y, wstrzyma�em dech; s�aby trzask � i w czerwonawym pe�ganiu wyst�pi�y betonowe �ciany z majaczej�cym cieniem ludzkim. Brzask przygasa�, oddala� si�. Wyjrza�em zza muru. Harden o�wietla� drog� zapa�k�, wlok�c za sob� worek. Wy�oni�y si� przed nim �elazne drzwi na ko�cu korytarza, potem zapa�ka zgas�a. W ciemno�ci chrobota� �elazem po �elazie; chcia�em ruszy� za nim, ale by�em jak sparali�owany. Zacisn��em z�by z ca�ej si�y i zrobi�em trzy kroki, natychmiast jednak rzuci�em si� wstecz: wraca�. Min�� mnie tak blisko, �e poczu�em mu�ni�cie powietrza na twarzy. Zacz�� wchodzi� ci�ko na schody. Mo�e przyni�s� tylko worek i odchodzi�? By�o mi wszystko jedno. Przyciskaj�c si� p�asko do betonowej �ciany, sun��em wzd�u� niej, jak mog�em najciszej, a� wyci�gni�t� r�k� natrafi�em na zimne metalowe odrzwia. Wychyli�em si� � pustka. Drzwi sta�y otworem. Us�ysza�em, jak wraca. Wida� zamkn�� tylko wej�cie od podw�rza. Naraz potkn��em si� o co� i upad�em, uderzaj�c si� bole�nie w kolano � przekl�ty tob� le�a� tu� przed progiem! Zerwa�em si�, zamar�em � czy us�ysza�? Musia� by� ju� blisko, kaszla�, a� dudni�o. Z wyci�gni�tymi r�kami ruszy�em na o�lep, mia�em szcz�cie, trafi�em na g�adk� p�yt� transformatora. Teraz wszystko zale�a�o od tego, czy jest otwarty jak przedtem. Gdyby nie by�o siatki ochronnej, mog�em zgin�� na miejscu od dotkni�cia przewod�w pod pr�dem, r�wnocze�nie musia�em si� spieszy� � cz�apa� tu�. Poczu�em pod palcami oczka siatki, wymaca�em drzwi transformatora, wcisn��em si� mi�dzy nie a �cian� � i znieruchomia�em. ��Jestem ju�� � odezwa� si� nagle Harden. Wtedy z mroku, jakby z pewnej wysoko�ci, odpowiedzia� powolny, niski g�os: ��Dobrze. Jeszcze� chwila� Sta�em jak skamienia�y. ��Zamknij drzwi. Czy� zrobi�e� �wiat�o? � wyrzek� miarowo g�os. ��Ju� robi�, ju� robi� tylko zamkn� drzwi� Harden t�uk� si� w ciemno�ci, sykn��, wida� uderzy� si�, potem trzasn�� kontakt. Ha�asowa� kluczem, przek�adanym z zewn�trz, gdy spostrzeg�em ze strachem, �e g�rny brzeg drzwi, za kt�rymi stoj�, si�ga mi czo�a; musia�by natychmiast mnie zobaczy�, gdybym si� nie schyli�. Przykucn�� nie mog�em � za ma�o mia�em miejsca. Wykr�ci�em si� ca�y, garbi�c, wci�gaj�c g�ow� w ramiona, rozsun��em nogi, bacz�c, aby nie wysun�� stopy na zewn�trz; by�o to przekl�cie niewygodne, wiedzia�em, �e d�ugo w tej pozycji nie wytrzymam. Harden krz�ta� si� w piwnicy, s�ysza�em pod�wi�kiwanie metalu, kroki, mog�em, zwracaj�c g�ow� w bok, widzie� tylko w�ski wycinek przestrzeni mi�dzy skrzyd�em drzwi a murem � je�liby si� do tego zbli�y�, odkry�by mnie natychmiast. Schronienie by�o nic niewarte � ale nie mia�em nawet czasu, �eby si� nad tym zastanawia�. ��Harden � ozwa� si� g�os, dobiegaj�cy z g�ry. By� g��boki, ale przez jego bas przebija� jak gdyby �wist czy szum. Transformator, do kt�rego si� przycisn��em, hucza� jednostajnie. ��S�ucham ci� Kroki usta�y. ��Zamkn��e� drzwi? ��Tak. ��Jeste� sam? ��Tak � g�o�no, jak gdyby z determinacj�, powiedzia� Harden. ��On nie przyjdzie? ��Nie. On� my�l�, �e je�eli dalej� ��Tego, co masz mi powiedzie�, dowiem si�, kiedy staniesz si� mn� � z niewzruszonym spokojem odpar� g�os. � We� klucz, Harden. Kroki zbli�y�y si� ku mnie i ucich�y. Cie� przemkn�� na �cianie po mojej prawej r�ce i znieruchomia�. ��Wy��czam pr�d. W�� klucz. Huczenie transformatora nagle usta�o. S�ysza�em, jak tu� przy mnie skrzypi� druty � potem metal stukn�� o metal. ��Ju� � powiedzia� Harden. Z g��bi budynku dobieg�o wizgni�cie w��czanego pr�du. Transformator podj�� swoj� nisk� nut�. ��Kto tu jest, Harden? � zahucza� g�os. Zakrywaj�ce mnie drzwi drgn�y. Harden poci�gn�� je � chwyci�em si� ich kurczowo z mojej strony, ale nie mia�em punktu oparcia � poci�gn�� mocniej i znalaz�em si� naprzeciw niego, twarz� w twarz. Drzwi, puszczone z rozp�dem, uderzy�y o framug�, ale nie zatrzasn�y si�. Harden patrza� na mnie oczami, kt�re stawa�y si� coraz wi�ksze. I ja si� nie rusza�em. ��Harden! � zahucza� g�os. � Kto tu jest, Harden? Nie spuszcza� ze mnie oczu. Co� dzia�o si� w jego twarzy. Trwa�o to mgnienie. Potem g�osem, kt�rego spok�j zdumia� mnie, powiedzia�: ��Nikogo nie ma. Zapanowa�a cisza. Potem g�os wolno, cicho, szeptem, kt�ry wibrowa� w ca�ym pomieszczeniu, odezwa� si�: ��Zdradzi�e� mnie, Harden? ��Nie! To by� krzyk. ��A wi�c chod� do mnie, Harden� po��czmy si� � powiedzia� g�os

 
 

Drogi uĹźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.