Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Tymczasem Bógtak nas stworzył, że tą jedyną osobą potrzebną nam doszczęścia jest On sam. Wszystkie zaś inne wartości będą namsmakować dopiero w Nim, w Bogu. Gdy Bóg nie zajmuje w naspierwszego miejsca, upatrujemy swe szczęś- cie w afektach(dziewczyna, chłopak). Ona pragnie w nim znaleźć dla siebie toszczęście, które on może jej dać i nawzajem. Ro- dziceplanują przyszłość dzieci zgodnie z własnymi ambicjami.Ka- żdy potrzebami jakie ma wiąże drugiego z sobą, chcąc miećjakąś satysfakcję z dobrodziejstw, które świadczy. Chcezagarnąć kogoś wyłącznie dla siebie. To są chore relacje, nie dające wolności, a jedyniezniewole- nie innych i siebie. Jezus to właśnie ma na myśli, gdymówi: "Jeśli kto... nie ma w nienawiści swego ojca,matki, żony, sios- try, brata...". W tym zawierają sięwszelkie chore relacje afek- tywne. Kto jest ślepy na ichfunkcjonowanie, nie może być świat- łem dla innych. Jakwskaże, gdzie znajduje się prawdziwe szczęś- cie, gdy sam jeczerpie z małych zatrutych źródełek, które go nie dają. Odtej miłości wszystkich do wszystkich co szósty człowiek wświecie jest chory psychicznie. Jezus ukazał wolę Bożą kosztem zadania ogromnego bóluswoim rodzicom, gdy mając 12 lat pozostał w świątyni. Tegowymagał Oj- ciec Niebieski. Podobnie uczyniły świętemęczennice Perpetua i Felicyta. Skąd się biorą w chrześcijanach takie postawy? Klasycznaod- powiedź brzmi: Trzeba je sobie wypracować. Otóż nie! Odmomentu chrztu winno się w nas zacząć nowe życie, nacechowanenową miło- ścią --Źwedług słów Jezusa"nienawiścią". To jest treść życia wiecznego,zaczyna się ono już tu i nie kończy się ze śmiercią, leczidzie dalej. Od chwili gdy Bóg woła człowieka do chrztu,obowiązuje go ten styl życia, te wyróżniki, których nie- mają inne religie. Ten rys chrześcijański nie bierze się zpracy nad sobą. "Dążność ciała wroga jest Bogu, niepodporządkowuje się Prawu Bożemu, ani nie jest nawet do tegozdolna" (Rz 8,7). Taka postawa jest owocem wypływającym zpewnego faktu, zachodzą- cego w głębi naszego jestestwa. Co tojest? "Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, niemoże wejść do Królestwa Bożego... trzeba wam się powtórnienarodzić" (J 3,5-7). Ta miłość pochodzi od Boga. Żebytak kochać, trzeba się powtórnie narodzić i to z DuchaŚwiętego. Św. Piotr utożsamia fakt "narodzenia" z chrztem(por. Dz 2,32). Co mamy czynić? Św. Paweł mówi o tym fakcie wielokrot- nie, nadając mu różne nazwy. To jest bazą w nas, zktórej -- jak z nasienia -- wyrasta drzewo wydając tego rodzajuowoce: 1. Współzmartwychwstanie z Jezusem Chrystusem (Ef 2,4-10). 2. Nowe stworzenie (2Kor 5,17; Ga 6,15). 3. Nowe narodzenie (J 3,3). 4. Obrzezanie serca (Kol 2,11; Rz 2,29). 5. Obmycie odnawiające i odradzające (Tt 3,5). To daje możność wyzucia się z człowieka według ciała iżycia nowym życiem. Wszystkie te określenia wskazują nabardzo ważny fakt, wprost rewolucyjne wydarzenie: wskrzeszenietrupa do życia -- z nieistnienia do nowego bytu. Nie było mnie,a teraz jestem urodzony z Boga. Nie jest to coś wmówionegosobie, lecz wydarze- nie obiektywne, którego się doświadcza. Jeżeli jest prawdą, że natura tego wydarzenia -- towspółzma- rtwychwstanie, narodzenie, obrzezanie, stworzenie -- tokto może dać życie samemu sobie, samego siebie stworzyć?Tylko Bóg, to jest Jego dzieło we mnie. Chrześcijanin todzieło Boże, ktoś ko- go Duch Święty wyrzeźbił swymdziałaniem, nie zaś on sam siebie wykuł z marmuru. A co z chrztem dzieci? One we chrzcie otrzymują tęrzeczywis- tość w zalążku, w potencji -- jak w żołędziu jestcały dąb. Wie- lu dorosłych chrześcijan ma w sobie chrzest jakonie rozwinięte ziarno, które czeka... To są niemowlęta wChrystusie. Oni nie są wprowadzeni w istotę i dynamikęchrześcijaństwa. Dlatego mają w wielu wypadkach postawyjeszcze pogańskie. Nie żyją swoją histo- rią, lecz męcząsię własnymi projektami i afektami. Jaką drogą Kościół kiedyś prowadził do pełni chrztu? Kościół pierwszych wieków miał katechumenat. Ludziomdojrza- łym kazał cztery lata czekać na chrzest. Przechodzilioni kate- chezę Misterium Paschalnego. To miało dać fundament,zaczątek wiary. 1. Pierwsze ziarno było wsiane przez słuchanie słowaBożego. Droga prowadziła przez wiarę w moc zbawcząChrystusa Zmartwy- chwstałego, a nie przez pracę nad sobą.Embrion wiary zrodzony przez przepowiadanie wzrasta pod wpływemsłowa Bożego. Pismo św. tojeden ze sposobów obecności Boga w Kościele. Z tym słowemws- półdziała Duch Święty dając mu skuteczność. Ono jestręką rzeź- biącego nas Boga. Ziarno rośnie własnymdynamizmem. 2. Liturgia skrutiniów. Chrzest dawano etapami.Kościół nie narzucał wygórowanych wymagań, liczył się zesłabością ludzką. Powoli odwiązywał macki szatana. 3. Wejście we wspólnotę wierzących. Tutajsłowo się spełnia. Można to sprawdzić. Wiara wzrastaetapami. Na końcu egzamin z postaw. O kandydacie dajeświadectwo najbliższe otoczenie. Kryterium dopuszczenia do chrztu obejmowało doświadczenieBo- ga żywego, który zacząwszy historię zbawienia, idąc z naminadal ją prowadzi. Szybkie wstawanie po każdym upadku. Jeślinasza fo- rmacja ma braki, to trzeba być wyrozumiałym dlasłabości innych. Lepiej być za łagodnym, niż bezwzględnym.Więcej opierać się na słowie Bożym. Głosićchrześcijaństwo jako Dobrą Nowinę, która wyzwala, a nie jakozbiór przepisów