Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Zaangażowała się bez reszty w swoje małżeństwo i kolejny raz nie udało się jej stworzyć satysfakcjonującego związku. Była gotowa odejść, choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziała. •i ' >:l f 20. Rozpad małżeństwa W czwartek 2 listopada 1989 roku księżna Yorku przyjechała z oficjalną pięciodniową wizytą do Houston w Teksasie, gdzie przy- gotowywano się do obchodów trzechsetlecia opery brytyjskiej w Houston Grand Opera. Gospodynią imprezy była jedna z najbardziej znanych gwiazd amerykańskiej sceny towarzyskiej, piękna Lynn Wyatt, żona Oscara, matka dwóch synów, Steve'a i Douga, przyjaciółka brytyjskiej rodziny królewskiej, Rainiera księcia Monako, a przedtem księżnej Grace, i co ważniejsze, ciotki Andrzeja księżniczki Małgorzaty. Sara, znana już wtedy w Ameryce, nie mogła doczekać się pobytu w Allington, słynnej rezydencji Wyattów w River Oaks, którą, jak dowcipnie powiedziała Małgorzata, zbudowano w stylu regencji Wyatt. Sara rozkoszowała się tam luksusem jednej z najbogatszych prywatnych rezydencji, delektowała nie znaną jej dotąd atmosferą życzliwości, a poza tym doznawała troskliwej opieki adoratora, nie żonatego jeszcze syna Lynn, Steve'a, który towarzyszył jej na każdym kroku. Steve Wyatt mieszkał w Londynie od 1985 roku, gdyż miał zamiar pracować w Delaney Petroleum, jednej z olbrzymich firm ojca. Oscar Wyatt prowadził interesy z prezydentem Iraku Saddamem Husseinem. Znany był jako „król ropy" z powodu znacznych zysków, jakie przynosił mu handel ropą naftową, słynął ponadto ze skłonności do dosadnego wyrażania się. „Gówno" było jego ulubionym słowem. Chociaż Steve nie naśladował języka ojca, dokładał wszelkich starań, żeby wszyscy wiedzieli, kim jest. Prawdopodobnie brało się to z obawy, że nigdy nie dorówna Oscarowi, a także z mrocznego sekretu rodziny, ponieważ Steve nie był 227 rodzonym synem Oscara. Jego biologicznym ojcem był Bobby Lipman, potomek bogatej nowojorskiej rodziny zajmującej się pośrednictwem w handlu nieruchomościami, któremu nic się w życiu nie udawało. Najpierw popadł w alkoholizm, potem żona, zabierając syna, opuściła go dla Oscara Wyatta, aż w końcu Lipman uzależnił się od narkotyków. W 1968 roku, będąc pod wpływem LSD, zamordował w jej mieszkaniu w Chelsea francuską studentkę, osiemnastoletnią Ciaude Delphine Delbarre. Uznano go winnym zabójstwa i skazano na sześć lat pozbawienia wolności. Po wyjściu z więzienia przepadł po nim wszelki ślad. Steve twierdzi, że zginął pod kołami tramwaju w Wiedniu, inni mówią, że popełnił samobójstwo, jeszcze inni, że zrobił to, co już dawno powinien zrobić — zmienił nazwisko. Niezależnie od tego, jak ułożyły się losy Bobby'ego Lipmana, jego synowie żyli w dostatku. Lynn pochodziła z rodziny Sakowitzów, która wzbogaciła Teksas o jeden z najsławniejszych domów towarowych. Doug i Steve tak żywo jednak interesowali się skrajnymi ruchami zajmującymi się parapsychologią, że niektórzy zastanawiali się, czy aby na pewno pozbyli się problemów z okresu ich niespokojnego dzieciństwa. Doug należał do sekty „Wieczne Wartości" założonej przez Fredericka von Mierersa, oszusta, który za kryształowy pierścień, rzekomo odganiający złe duchy, wyciągnął od Lynn siedemdziesiąt tysięcy dolarów. Doug, którego cechowały antysemickie zapatrywania, zmarł na AIDS. Steve, który nie miał aż tak skrajnych poglądów, również sympatyzował z podejrzanymi sektami, wierzącymi w moc spania pod piramidami lub w inne dziwaczne rzeczy. Nie dopuścił jednak, żeby przesłoniło mu to zdrowy rozsądek, wzmagało natomiast ogromnie jego powodzenie. Nie był przystojny w konwencjonalnym tego słowa znaczeniu, lecz miał muskularne ciało i swobodne, nienaganne maniery, no i mógł korzystać z jednej z największych fortun świata, nie wyłączając szybkich limuzyn i prywatnych samolotów. Dziewczęta padały mu w ramiona jak dojrzałe jabłka z drzewa. Miał romans z modelką Denice Lewis, czemu stanowczo sprzeciwiała się jego matka z powodu nieodpowiedniego pochodzenia dziewczyny. Zaręczył się z Dorice Valle Risso, którą poznał w college'u w Arizonie, ale w ostatniej chwili ona 15 kwietnia 1989 roku odwołała ślub, więc nadal pozostał kawalerem. Spotkanie rozgoryczonej, lecz pełnej życia księżnej Yorku ze Stevem Wyattem okazało się ekscytujące. Steve na prośbę matki specjalnie 228 przyjechał z Londynu, żeby zaopiekować się księżną, którą Lynn znała z Palm Beach i Londynu. Nie miała pojęcia, jak bardzo nieszczęśliwa jest Sara, jak cierpiała z braku zrozumienia, za które potrafiłaby się od- wdzięczyć. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że spośród tylu ludzi Sara wybierze właśnie Steve'a i jemu powierzy swoje najskrytsze sekrety. Brytyjski konsulat, chcąc zaprzeczyć istniejącej opinii, że Sara jest darmozjadem, zadbał o szczelne wypełnienie planu jej podróży. W ciągu tych kilku dni obejrzała „Juliusza Cezara" w wykonaniu studentów Wyższej Szkoły Teatralnej i Sztuk Plastycznych, wzięła udział w antynar- kotykowym programie szkolnym, odwiedziła panią burmistrz Kąthy Whitmire, ubrana w purpurowy kostium, zwiedziła Centrum Lotów Kosmicznych NASA im. L. B. Johnsona, kibicowała meczowi polo, z którego dochód przeznaczono na cele charytatywne, uczestniczyła w typwym teksańskim przyjęciu z grillem na ranczu Wyattów położonym niedaleko granicy meksykańskiej. Wszędzie towarzyszył jej Steve. On i jego matka otoczyli Sarę tradycyjną południową serdecznością i gościnnością. Księżną Yorku, która w najważniejszym momencie swojej wizyty, na przedstawieniu „Mikado" Gilberta i Sullivana, pojawiła się w dopasowanej różowo-żółtej koronkowej sukience bez ramiączek, była zupełnie inną księżną Yorku niż ta, która wyjechała z Wielkiej Brytanii. Radosna i promienna, wyglądała naprawdę prześlicznie. Z Teksasu Sara poleciała do Nowego Jorku, gdzie miała promować swoją niedawno wydaną książkę „Helikopter Budgie". Przy okazji zrobiła trochę zakupów na święta Bożego Narodzenia, wzięła udział w zajęciach organizowanych przez Muzeum Dziecięce na Manhattanie. Zyskała podziw Nowego Jorku ośmieszając w spektakularnym stylu Normana Mailera, gdy on wprawił ją w zakłopotanie podczas wieczornego przyjęcia wydanego przez jej agenta Morta Janklową. Wróciła do Londynu, gdzie czekało ją spotkanie z bardzo nieprzychylną prasą. Steve Wyatt też wrócił do Londynu; Sara zaproponowała mu, żeby odezwał się do niej zaraz po przyjeździe. Owszem, dał znać o sobie