X


Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

I mo�e w�a�nie dlatego, gdy Nina i Rusanow spotkali si� w korytarzu, nie zawr�cili w przeciwne strony, lecz spokojnie przywitali si� i zacz�li rozmawia� o aktorce. i � Tak si� denerwuj�, jakbym to ja "sam mia� wyst�powa� zamiast Wo�oszyny � powiedzia� Rusanow z zak�opotanym u�miechem. � A wie pan, �e ja te� � odrzek�a Nina. � Bardzo dobrze, �e jedzie z nami do Berlina. �� Tak, to bardzo dobrze. Nina przypomnia�a sobie w tej chwili noworoczn� noc, spotkanie w uniwersytecie i kijowsk� pla��. Dla- 383 czego oni przy ka�dym spotkaniu musz� si� posprzecza�? Rusanow te� chyba my�la� o tym samym, bo zarumienili si� oboje, gdy spojrzeli na siebie. � Chyba zn�w si� posprzeczamy? � spyta�a wojowniczo Nina, staraj�c si� ukry� zmieszanie. � Nie, nie trzeba � odpowiedzia� Rusanow, ale nie jego s�owa, lecz ich ton wzruszy� Nin�. Wspomina�a teraz noworoczn� noc, rozmow� z ojcem i histori� z Kosenk�... Jakie� to wszystko niewa�ne wobec tego, �e oto s� znowu razem i przyja�nie rozmawiaj�. � Gdzie pani siedzi? � Z Jaryn�. <� A ze mn� jest Suchanow. Przesadzimy go na pani miejsce. Zgoda? Nina mia�a zamiar oburzy� si�, ale zamiast tego powiedzia�a cicho: � Zgoda. Weszli na widowni�. Wkr�tce rozpocz�o si� przedstawienie. Korszunowa z zapartym tchem patrzy�a na scen�. Tak bardzo pragn�a, �eby Wo�oszyna z miejsca, pierwszym wej�ciem i od pierwszego s�owa, zaw�adn�a sercami i umys�ami widz�w. Ale aktorka osi�gn�a wi�cej. Kiedy wesz�a na scen�, widzowie zapomnieli, �e siedz� w teatrze. Przed nimi rozedrga� si� kawa� trudnego, zanurzonego w krwi rewolucji �ycia � i nie mo�na by�o oderwa� oczu od sceny. To ju� nie by�a Olga Wo�oszyna, wesz�a na scen� autentyczna Lubow Jarowaja, �eby i�� a� do ko�ca trudn�, krwaw�, ale radosn� drog� do swych prawdziwych towarzyszy. Aktorka nie s�ysza�a, czy by�y oklaski na widowni, to nie mia�o teraz �adnego znaczenia. Wiedzia�a, jak� si�� emanowa�a stworzona przez ni� posta�. To wyczuwa si� od razu, po pierwszych s�owach aktora, po pierwszych oddechach widowni. Re�yser, patrz�c z lo�y na gr� Wo�oszyny, powiedzia� do dyrektora teatru: � Nie wiem, co zmieni�o si� w �yciu Olgi Borysow-ny w czasie pracy nad tym przedstawieniem, ale gra po prostu cudownie. Re�yser by� m�drym i utalentowanym cz�owiekiem i wiedzia�, �e ludzie z nieczystym sercem, ze zm�conym sumieniem nie potrafi� stworzy� prawdziwych postaci bohater�w, kt�rzy walczyli, cierpieli i gin�li za idee komunizmu. I nawet dyrektor, stary ju� i do�wiadczony cz�owiek teatru, kt�ry cz�sto zapewnia�, �e wie o swoich aktorach wszystko, pokiwa� tylko g�ow� nie znajduj�c s��w odpowiedzi. Po przedstawieniu, gdy przebrzmia�y oklaski i maszynista, kt�ry ze dwadzie�cia razy podnosi� i opuszcza� kurtyn�, m�g� nareszcie otrze� pot z czo�a � sportowcy czekali w teatrze na Olg�. Odprowadzili j� pod sam dom, nios�c -wszystkie ofiarowane jej tego wieczoru kwiaty. Wo�oszyna rozmawia�a, �artowa�a, �mia�a si�, a jej serce przepe�nia�a mi�o�� do tych wzruszaj�co prostych dziewcz�t i ch�opc�w. � Tak si� na pocz�tku ba�am... � szepn�a jej Olga Korszunowa. � Ja te� � odpowiedzia�a szeptem Wo�oszyna, jakby zwierzaj�c jej wielk� tajemnic�, i za�mia�a si� d�wi�cznym, szcz�liwym �miechem. �. No, a teraz wszyscy spa�! � zawo�a�a, kiedy kwiaty pojecha�y wind� na g�r�. � Jutro Berlin! 384 WH^^ 25 � Stadion 'W liii ROZDZIA� TRZYDZIESTY CZWARTY Tibor Szabo siedzia� na trybunie i patrzy� na boisko, gdzie zjawili si� ju� pierwsi sportowcy. Na szarych �awkach w kilku miejscach ulokowa�y si� grupy m�odzie�y; to dru�yny poszczeg�lnych kraj�w czeka�y na trening, przygl�daj�c si� przysz�ym przeciwnikom. Mary Garden usiad�a w pobli�u Tibora. Obok niej zjawi� si� jaki� Hindus w ��tym turbanie. Uprzejmy, pow�ci�gliwy Anglik przeprosi� i usiad� przed Tiborem na ni�szej �awce. Z lewej strony zaj�li miejsca dwaj Francuzi i W�och, smagli, czarnoocy, szybko rozmawiaj�c i �ywo gestykuluj�c. Przez chwil� s�siedzi Tibora milczeli, spogl�daj�c na boisko lub dyskretnie obserwuj�c si� wzajemnie. W pewnej chwili Mary Garden zwr�ci�a si� do Tibora. � Czy mo�e mi pan obja�ni�, co to takiego jest? � spyta�a, podaj�c mu arkusz papieru, zadrukowany w po�owie jakim� tekstem. By�a to odezwa do m�odzie�y, wzywaj�ca do walki o pok�j � cz�onkowie Zwi�zku Wolnej M�odzie�y Niemieckiej rozdawali j� wszystkim sportowcom. Pytanie Mary Garden wzbudzi�o zainteresowanie s�siad�w Tibora, kt�rzy z ciekawo�ci� na niego spojrzeli. � Co mam zrobi� z tym papierem? � spyta�a zn�w Mary Garden. � Je�li pani chce, to prosz� podpisa� i wrzuci� do skrzynki przy wej�ciu na stadion. � Mo�na przeczyta�? � Prosz� bardzo � Mary poda�a odezw� Francuzom. � �Nie chcemy wojowa�. Niech �yje przyja�� i pok�j!" � ko�czy� Francuz. � Bardzo s�usznie. Pozwoli pani, �e podpisz�? � zwr�ci� si� do Mary Garden. � Prosz� bardzo � wzruszy�a ramionami. 386 Francuz z�o�y� sw�j podpis pod odezw�, jego kolega te�. � Jakie to ma praktycznie znaczenie? � spyta� Anglik. � Gdy m�odzie� ca�ego �wiata powie ,,Nie!", w�wczas wojny nie b�dzie � odpowiedzia� Tibor. � To prawda � rzek� Hindus, wydobywaj�c g�os jakby z g��bi gard�a, i wzi�wszy z r�k Francuza odezw� te� j� podpisa�. � Pani pozwoli i mnie podpisa�? � spyta� Tibor. � Zdaje mi si�, �e nie jestem uprawniona ani do tego, �eby pozwala�, ani te� zabrania� � odpowiedzia�a dziewczyna zmieszana. � Prosz� si� tym nie przejmowa� � Tibor wyra�nie napisa� swoje nazwisko. � Prosz� da� i mnie �� rzek� oschle Anglik; wzi�� odezw�, uwa�nie przeczyta� i podpisa�. � Wszystko si� zgadza. W�wczas W�och zrozumia�, �e zosta� ju� tylko on, spojrza� wi�c na Mary jakby z pretensj� i te� podpisa� odezw�. Arkusz papieru z sze�cioma nazwiskami le�a� na pomalowanej na szaro �awce, Mary Garden nie mog�a oderwa� od niego oczu. Na jej bladej twarzy pojawi�y si� czerwone plamy. Nie mia�a odwagi spojrze� na swoich s�siad�w. Jej d�o� powoli przesuwa�a si� do d�ugd1-pisu, ale nagle cofn�a si� i zacisn�a w pi��. � Je�li to podpisz�, nie mam po co wraca� do Ameryki � powiedzia�a, jakby prosz�c o przebaczenie, potem wsta�a i odesz�a. Nikt nie odrzek� ani s�owa, wszyscy dobrze j� rozumieli. Stosunek do odezwy podzieli� sportowc�w na dwa obozy. 25* 387 � M�odzie� nie powinna zajmowa� si� polityk� � m�wili jedni. � Dlaczego odmawia si� nam prawa udzia�u w wyznaczaniu los�w �wiata, skoro od tego zale�y nasza przysz�o��? � zapytywali inni. W�r�d rozm�w i sprzeczek up�yn�y ostatnie treningi

 
 

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.