Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
.. œmieræ. - Wiem. - Alessandro? - Tak. George przygl¹da³ siê skrytobójcy przez chwilê, kiwn¹³ g³ow¹ i odwróci³ siê do Petersena. - Odnoszê wra¿enie, ¿e powinniœmy z nim zamieniæ kilka s³ów. - Robicie b³¹d. Nie znacie siê na ludziach tak jak ja. Jestem w koñcu lekarzem. Alessandro nie powie ani s³owa - odezwa³ siê Carlos trochê zbyt mocno dr¿¹cym g³osem. George odwróci³ siê w jego stronê, ani na jotê nie zmieniaj¹c wyrazu twarzy. Carlos cofn¹³ siê. - Cicho b¹dŸ, ma³y cz³owieczku. Piêæ minut sam na sam ze mn¹, no, góra dziesiêæ, i nie ma na œwiecie takiego faceta, który nie nabra³by chêci na rozmowê. Jemu wystarczy piêæ. - Mo¿liwe, ¿e do tego dojdzie, ca³kiem mo¿liwe... zgodzi³ siê Petersen. - Ale wszystko po kolei. Oprócz ampu³ek znaleŸliœmy jeszcze kilka ciekawych rzeczy. Ot, choæby ten pistolet z t³umikiem. - Pokaza³ George'owi walthera. - Dwa granaty gazowe, palnik butanowy, czajniczek i ze dwieœcie sztuk naboi. Jak myœlisz, po co ten czajnik? - Jest tylko jedno wyt³umaczenie. Mia³ zamiar nas zagazowaæ, wykraœæ jakiœ prawdziwy czy urojony dokument, otworzyæ kopertê nad par¹ - ciekawe, sk¹d u niego wziê³o siê przekonanie, ¿e znajdzie coœ w kopercie? - zakleiæ j¹, podrzuciæ nam do kabiny, znów wpuœciæ trochê gazu, od³o¿yæ kopertê na miejsce, usun¹æ granaty i wyjœæ. Dajê sobie g³owê uci¹æ, ¿e budz¹c siê rano, nie podejrzewalibyœmy niczego. - Tylko tak mog³oby siê to odbyæ i w³aœnie tak by siê odby³o. Teraz trzy pytania. Dlaczego Alessandro siê nami interesuje? Jakie mia³ dalsze plany? I kto go nas³a³? - Zaraz siê dowiemy - zapewni³ go George. - Naturalnie, ¿e siê dowiemy. - Nie na moim statku - oœwiadczy³ Carlos. George przyjrza³ mu siê z umiarkowan¹ ciekawoœci¹. - Dlaczego nie? - spyta³. - Nie bêdziecie torturowaæ ludzi na statku, którym ja dowodzê. - Ton wypowiedzi Carlosa by³ jednak daleko mniej stanowczy od s³ów. - Carlos, nie utrudniaj nam ¿ycia bardziej ni¿ musisz - odezwa³ siê Petersen. - Mo¿emy ciê ³atwo zamkn¹æ razem z tymi oprychami; nie jesteœ jedyn¹ osob¹, która umie trafiæ do Ploce. Ale my nie mamy takiego zamiaru i nie chcemy tego robiæ. Zdajemy sobie sprawê, ¿e z nie swojej winy znalaz³eœ siê w ohydnej sytuacji. ¯adnych tortur, to ci mo¿emy obiecaæ. - Przed chwil¹ s³ysza³em, ¿e... ¿e George bêdzie siê dowiadywa³... - Czysta psychologia. - Tabletki? Zastrzyki? - Carlos od razu nabra³ podejrzeñ. - Ani jedno, ani drugie. Temat skoñczony. Zadawa³em sobie jeszcze jedno pytanie, ale odpowiedŸ na nie jest oczywista. Dlaczego Alessandro wzi¹³ z sob¹ takie niedojdy? Kamufla¿. Niebezpiecznemu facetowi trudno jest oprzeæ siê chêci dzia³ania w towarzystwie innych niebezpiecznych typów. Alessandro jest na takie coœ za sprytny. Ano tyle. Tak... Nie ma tu ¿adnych ciê¿kich przedmiotów, a przez bulaj tylko kot siê przeœlizgnie. Carlos, zechcia³byœ przys³aæ nam jednego ze swoich ludzi z m³otem kowalskim, albo czymœ, co najbardziej go przypomina? - Na co wam m³ot kowalski...? - Carlos znów sta³ siê podejrzliwy. - ¯eby stukn¹æ Alessandra w g³owê, nim zaczniemy zadawaæ mu pytania - odpowiedzia³ spokojnie George. - ¯eby zablokowaæ drzwi od zewn¹trz. Rozumiesz, te dociskowe bolce. - Aaaa... - Carlos wyszed³ na korytarz, wyda³ rozkaz i wróci³. - Idê rzuciæ okiem na powalonego bohatera, chocia¿ chyba niewiele bêdê móg³ zdzia³aæ. - Jeszcze jedno, Carlos. Kiedy st¹d wyjdziemy, chcielibyœmy zajrzeæ do twojej kabiny, czy jak to siê tam nazywa... Tam, gdzie spotkaliœmy siê pierwszy raz. Co ty na to? - Proszê bardzo. Spytam jednak: po co? - Gdybyœ stercza³ pó³torej godziny w tym cholernym korytarzu, wiedzia³byœ po co. - Oczywiœcie, coœ na rozgrzewkê. Czujcie siê jak u siebie w domu, panowie. Wst¹piê do was i powiem, co z Col¹ - zamilk³ i doda³ sucho: - To da wam du¿o czasu na solidne przygotowanie przes³uchania. Wkrótce po jego wyjœcia zjawi³ siê Pietro z ciê¿kim m³otem. Zamknêli drzwi kajuty i zaryglowali jeden z oœmiu dociskowych bolców. Jeden wystarczy³. George stukn¹³ m³otem tylko raz i to te¿ wystarczy³o. Nie by³o takiej si³y, która wypchnê³aby teraz drzwi od œrodka. Zostawili m³ot w korytarzu i udali siê do maszynowni. Zgodnie z przewidywaniami nie zastali tam nikogo, poniewa¿ wszystkie urz¹dzenia kontrolowane by³y ze sterówki. Znalezienie tego, czego szukali, nie zabra³o im nawet minuty. Potem krótko zabawili na górnym pok³adzie, by wreszcie trafiæ do kabiny Carlosa. - Zupe³nie zasch³o mi w gardle - oznajmi³ George znad drugiego, a mo¿e ju¿ trzeciego kieliszka grappy