Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Ja akurat wsadziłem palec w drzwi studia i gdyby nie Beno, który je jakoś złapał, to prawdopodobnie byłbym bez palca. Na szczęście okazało się że nie ma złamania i solówki już dogrywałem właściwie normalnie. AO: Alek Korecki też tam grał i też się dobrze spisał. Wesoło z nim było... Przy Giełdzie (studio w którym powstała płyta - przyp. wk) jest knajpeczka - pękło sporo szkła. PB: Zawsze mnie to denerwowało w naszych studiach... Facet, powiedzmy - Jurek, nabija na gitarze utwór, gitara jest czadowa, wchodzi cały zespół i ... wszystko siada. Dlaczego? Dlaczego zachodnie płyty tak brzmią? U nas też wszystko w studiach jest zachodnie, ale realizatorowi ktoś powiedział, że wskazówka nie może się dalej wychylić... Zemsta jest w takim bardziej melancholijnym klimacie - nawet to reggae, które tam jest. ZBIGNIEW SZCZERBIŃSKI: Zemsta nietoperzy najbardziej podoba mi się z całego dorobku zespołu. TZW. PRZEBOJE BO: Popełniliśmy taki błąd jak kiedyś w Brodnicy, gdzie był dzień reggae i dzień bluesowy. Zagraliśmy do północy wszystkie nasze numery reaggae'owe a później - tylko bluesowe. Czuliśmy się fatalnie: nie potrafiliśmy stworzyć dramaturgii koncertu. I to samo jest na tej płycie. Gdyby nie jedna strona reggae, a druga rockbluesowa, gdyby to pomieszać - wyszłaby inna płyta... Muzycznie jest tam wszystko w porządku i tylko ciążyła nam świadomość, że Rysiek tak naprawdę nie może śpiewać. JS: Jest zagrane dobrze, brzmi dobrze, Rysiek ma chrypkę - słychać że jest chory... Ale gdybyśmy odwołali wtedy tę sesję, to do dziś mielibyśmy długi. RR: To były dwa koncerty. Pierwszy nie był rejestrowany, tylko ustawiano magnetofony. I ja po prostu na tym pierwszym dałem za ostro, a że byłem po długiej trasie - wysiadło mi gardło... I drugiego koncertu nie byłem w stanie zaśpiewać. Okazało się, że była możliwość zrobienia takiego wlewu. Musiałem podpisać, że się zgadzam... Po tym wlewie na tyle odzyskałem głos, że coś tam z siebie wydobyłem. Ale gdybym wiedział, jak będzie, to bym nie podpisał... Strasznie długo tej płyty nie słuchałem - uważałem, że to jest dupa... Ale tak sobie posłuchałem niedawno i nie najgorzej było, jeśli chodzi o grani... Jest to jakiś dokument. THE BAND PLAYS ON JS: Wiadomo, że Rysiek był w niezbyt dobrej formie, a my chcieliśmy grać i tak powstał pomysł, żeby pokazać, że możemy zagrać sami. Bo niektórzy mówili, że bez Ryśka nie potrafimy. Ta płyta dała nam więcej wiary w siebie, ale nie uważam jej za zbyt udaną. PB: Marcin Jacobson (wtedy menażer Dżemu - przyp. wk) powiedział, żebyśmy to zrobili, żebyśmy się nie bali. Były to takie robocze rzeczy, które graliśmy sobie na próbach. Nigdy nie myśleliśmy, że z tego będzie płyta... BO: To powstało z rozbiegu przy nagrywaniu Najemnika . Ja tu mam uwagi do perkusji. Marek uparł się przy tym brzmieniu werbla, chciał brzmieć jak Copeland... Ale w sumie to była taka radosna płyta. Nie byliśmy zobligowani tekstami Ryśka, które raczej są dołujące. Pierwsza płyta, którą mogliśmy tak luzacko potraktować. NAJEMNIK PB: Nigdy nie bawiliśmy się w politykę. Wojsko... Większość młodych ludzi przechodzi ten etap. Pisali do nas na ten temat, dużo listów z wojska dostawaliśmy. Ta płyta była zaadresowana do nich. Niektórym chyba pomogło, może spuścili palec z cyngla... Rysiek był bardzo związany emocjonalnie z Najemnikiem II - przeżywał to na koncertach, walczył... BO: Słucham tych naszych płyt od przypadku do przypadku... Z tej Modlitwa bardzo mi się podoba. Wolałem te utwory na żywo: Najemnika II lepiej się grało na koncertach niż w studiu... Na estradzie Rysiek padł jak rażony piorunem na koniec utworu. Zawsze to na nas robiło wrażenie. A za pierwszym razem to było przerażenie - że mu się coś stało... RR: To miała być taka pierwsza całościowa , zamknięta płyta i nie udało mi się tego zrobić. Właściwie miałem teksty, ale niektóre nie pasowały i trzeba je było szybko zmienić. Na kolanie, w studiu pisaliśmy... JS: Numery fajne, aczkolwiek mogłyby zostać nagrane dużo lepiej. Ale dobrze, że taka płyta wyszła. Lubiłem ją przez pierwsze dwa miesiące, a później mi przeszło. DETOX BO: Detox to był początek naszej współpracy z Jurkiem Piotrowskim. Przygotowaliśmy te utwory jeszcze grając z Markiem Kapłonem, a potem przyszedł Piotrowski i przez dwie, trzy próby robiliśmy te numery jakby na nowo. AO: Rysiek wtedy strasznie się zmagał sam ze sobą, nas to trapiło... A ta płyta to kolejny etap. My zawsze krok po kroku, bez zbędnej filozofii. Ktoś przyniesie taki pomysł, ktoś - inny... Wspólna robota, nie ma przepychanek i to jest dobre. Pamiętam, jak po nagraniu wracaliśmy z Poznania. Mieliśmy Detox na jednej kasecie i w pociągu bez przerwy słuchaliśmy. Do Katowic każdemu udało się posłuchać ze trzy razy... JS: Jedna z naszych lepszych płyt. Ale i tak do ostatecznych wniosków doszliśmy po nagraniu. RR: Pamiętam, że coś tam jeszcze w hotelu robiłem, ale to były tylko takie poprawki w tekstach. Już mniej więcej wiedziałem, jak to będzie wyglądać... Lubię i uważam, że jest lepsza od tej, która teraz się ukazała. PB: Płyta jest bardziej zwarta niż poprzednia. Może nam coś nie wyszło z tego, co było założone. Ważne jest jedno: spotkanie z Piotrowskim. Fachowiec na swoim instrumencie, legenda SBB - a my wychowaliśmy się na muzyce tego zespołu. Właściwie mieliśmy grać z Piotrowskim pół roku, a wydłużyło się do półtora, bo nam się dobrze współpracowało... THE SINGLES JS: Po prostu składanka... AO: Ta płyta mi się podoba. Jest różnorodna. Taki przekrój. PB: Jest bardzo świeża. Dziwi mnie, że Paw i Whisky dobrze brzmią do dziś. W Pawiu Apostolis (Antymos - przyp. wk) dograł te swoje kociołki, razem bujaliśmy się przy tym... DZIEŃ W KTÓRYM PĘKŁO NIEBO BO: To był nasz pierwszy koncert, jaki został nagrany. Wznowiliśmy to tylko ze względów archiwalnych