Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Krzyków i napadów łkań, przerywanych zduszonym wyciem wściekłości - Cazaril zerwał się i siadł wyprostowany, serce mu waliło; obracał głowę w poszukiwaniu źródła dźwięku. Stłumiony i obcy - czy mógł przepłynąć nad przepaścią od strony Zangre, czy może od strony rzeki pod jego oknem? W całym zamku nikt nie zareagował, nie słychać było kroków, dopytywań straży... Po kilku kolejnych minutach Cazaril uświadomił sobie, że owego przepojonego cierpieniem wycia słuchał nie uszami, tak samo jak nie oczyma widzi te blade smugi, jakie unoszą się dokoła jego łóżka. Rozpoznał także głos. Położył się z powrotem, dysząc ciężko z przerażenia, i zwinął się w kłębek, żeby przez kolejnych kilka minut znosić ten sam hałas. Czy dusza Donda szykuje się, by przerwać cud Pani i powlec go wprost do piekieł? Już miał zerwać się z łóżka i w koszuli nocnej biec do menażerii, załomotać do drzwi, wołać Umegata i błagać o pomoc - czy Umegat potrafi w ogóle coś na to poradzić? - kiedy krzyki ucichły. Uświadomił sobie, że mniej więcej o tej porze Dondo zginął. Niewykluczone, że duch zyskiwał w tym czasie jakąś szczególną moc. Nie wiedział, czy było tak i poprzedniej nocy, był za bardzo pijany. Jeden niespokojny koszmar zmieszał mu się w pamięci z oszalałymi fragmentami wszystkich innych. Mogło być gorzej, powiedział sobie, kiedy serce stopniowo zaczęło mu się uspokajać. Dondo mógł doń wyraźnie przemawiać. Sama myśl o tym, że duch Donda mógłby co noc do niego mówić - czy to w gniewie, czy obraźliwie, czy w końcu podsuwając mu jakieś podłe propozycje - nadszarpnęła jego odwagę tak, jak nie zdołało tego uczynić zwykłe nieartykułowane wycie, załkał więc lekko, przerażony tą wizją. Pokładaj ufność w Pani. Pokładaj ufność w Pani. Szeptał więc nieskładne modlitwy i powoli, krok za krokiem, odzyskiwał panowanie nad sobą. Jeśli dla jakiegoś celu sprowadziła go aż tutaj, to z pewnością teraz nie porzuci. Kiedy powtarzał sobie w myślach kazanie Umegata, przyszła mu do głowy zupełnie nowa okropność. Jeśli bogini wkroczyła w ten świat tylko dlatego, że Cazaril w całości zrzekł się swej woli na jej rzecz, to czy samo pragnienie życia, najbardziej stanowczy z aktów woli, nie wystarczy, by pozbyć się Jej, a wraz z Nią i Jej cudu? Jej ochronna torbiel mogłaby pęknąć jak bańka mydlana, wypuszczając na wolność całą tę mieszankę śmierci i potępienia... Rozmyślanie nad pokrętną logiką wydarzeń wystarczyło, by nie mógł zasnąć przez całe godziny, gdy tymczasem noc zmierzała z wolna ku kresowi. Kwadrat okna zaczynał już szarzeć, kiedy wreszcie udało mu się zapaść w błogosławioną nieświadomość. Późnym rankiem, otoczony gwardią honorową duchów, wspiął się po schodach do swego gabinetu w przedpokojach rojessy. Czuł się ogłupiały i wyczerpany brakiem snu, więc bez szczególnego entuzjazmu zapatrywał się na powrót do tygodniowych zaległości w korespondencji oraz w księgach rachunkowych, jakie leżały w niechlujnych stertach na stole od czasu katastrofalnych w skutkach zaręczyn Iselle. Przekonał się, że jego damy już od dawna są na nogach. W przylegającym do gabinetu saloniku rozpostarto na stole wszystkie jego nowo zakupione doskonałe mapy. Iselle, wsparta na rękach, wpatrywała się w nie z uwagą. Betriz ze ściągniętymi brwiami i rękoma splecionymi na piersiach zaglądała jej przez ramię. Zarówno obie panny, jak i Nan dy Vrit, miały na sobie czarnolawendowe stroje ścisłej dworskiej żałoby, i tę rozważną obłudę Cazaril szczerze pochwalał. Kiedy wszedł, zobaczył obok wspartej na stole ręki Iselle kilka skrawków papieru z nabazgranymi spisami, wśród których jedne pozycje były wykreślone, inne zaznaczone ptaszkiem, a jeszcze inne wzięte w kółko. Iselle ściągnęła gniewnie brwi i wskazała na punkt na mapie, zaznaczony dużą szpilką do kapelusza, i rzuciła przez ramię do swej dworki: - Ale to wcale nie lepsze od..