Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Tutaj... - Kropla goni krople, lecz paj1k pod liociem jest suchy - Pumus koncz1c zapasy marchwi i agrestnika zajmowa3 sie... myoleniem - ...czyli, jak ja za3o¿e na g3owe taki trójk1tny sto¿kowaty lioa, to te¿ bede suchy. Lecz, liocie s1 ma3e i s3abe. Wiec jeoli ja zrobie coo jak lioa, ale ... z czego? Wodz1c wzrokiem po mrocznej „jaskini”, Pumus odkry3 grube p3aty 3yka wystaj1ce z pod od3upanej kory drzew - ...oto moje liocie! Lecz to by3o z3udzenie. Nawet z u¿yciem no¿yczek, mia3 k3opot w obróbce twardych w3ókien. Napiete p3achty nie da3y sie kroia a co gorsza trzeszczenie w kopule mówi3o, ¿e ca3a jaskinia wrecz wisi na tych zwinietych fragmentach drzew i Pumus przezornie odst1pi3 od pi3owania. Lecz... nie odst1pi3 od pomys3u. - A co bedzie jak ja za3o¿e p3aszcz nie na ramiona a na g3owe? P3aszcz bed1cy zdartym z grzbietu Katzura, obfitym prostok1tem futra siega3 ziemi i nawet po licznych „przystrzy¿ynach” do produkcji rzemieni, nadal by3 czymo wiekszym ni¿ ca3y ma3piak. Lecz za3o¿ony na g3owe i ocioniety pod brod1 kawa3kiem patyka przewleczonego przez wyciete no¿yczkami dziurki, sta3 sie czymo jak peleryna siegaj1ca do kolan, czyli tam gdzie konczy3y sie nano¿niki. Pumus odkrywaj1c nowy ubiór nie zwleka3 i zawijaj1c spakowany worek na plecy wymaszerowa3 odwa¿nie w geste strugi deszczu. Las by3 zacisznym miejscem przez jedn1 noc, lecz g3ód zrobi3 by go mniej mi3ym w ci1gu nastepnych miesiecy deszczowej pory. Pumus nie ufa3 zwodniczej ciszy lasu. Wola3 otwarte trawiaste zbocza wy¿szych gór i wola3 znaleYa sobie w3asn1 jaskinie w której móg3by czua sie naprawde bezpieczny. Takie plany kaza3y mu pi1a sie wy¿ej i wy¿ej, do lini gdzie buczaki kar3owacia3y na litej skale, zao trawy wyrasta3y ponad jego g3owe. Uparta wspinaczka z ma3ym postojem na ogo3ocenie krzaka winogradu doprowadzi3a go do bia3o szarych ska3ek i strumyczka ociekaj1cego w ciemn1 przepaoa. Zbocze na które wszed3 nie mia3o drugiej strony gin1c w szumi1cym wod1 kanionie a jedyna droga wiod3a po grani i wy¿ej. Tej nocy, Pumus spa3 pod w3asnym p3aszczem tul1c sie do plecaka a deszcz ci13 zawziecie i wraz z wiatrem, próbowa3 porwaa ma3ego ma3piaka z zag3ebienia na samym szczycie prze3omu wodnego. Lecz na nic. Pumus zgromadzi3 kilkanaocie cie¿kich kamieni i obci1¿y3 nimi swój p3aszcz. To nie by3o wygodne czy ciep3e legowisko, lecz zdecydowanie suche i bardzo bezpieczne. Nawet Katzur nie weszy3 w czasie burzy po grani. Wiatr, deszcz i pioruny by3y okrutne. Nastepny poranek wsta3 mniej parny i bardziej jasny. Przelotnie, lecz dla ma3piaka nawet odrobina s3onca ociel1cego mosty teczy nad bezkresami majestatu gór by3a powrotem w znane rejony i znany owiat. - Dom? To jeszcze nie by3 dom lub to co mo¿na by3o nazwa s1siedzk1 okolic1, lecz czerni1cy sie na zachodzie szczyt o pokracznej 3ysej kopule by3 znany. To w3aonie tam, po drugiej stronie by3y obszary 3owieckie Rodu, a sam szczyt by3 dachem nad jaskiniami Rodu i podziemn1 rzek1 p3yn1c1 z zachodu na wschód. - Daleko do domu - Pumus by3 gotów biec by znów zobaczya Alla i dzieci i wnuki i przyjació3, ale jego nogi tylko mieli3y trawe, niepewne przywitania. - Pumus umar3. Pumus nie jest Pumus. Jak to dodaa? Jak zrobia by by3? Nag3a ulewa z szybko id1cej chmury oderwala go od ja3owych kalkulacji i zmusi3a do zejocia w najbli¿sz1 dolinke. Znaj1c w3asne tereny, widz1c podobne wapniowe ska3ki, podejrzewa3, ¿e ni¿ej znajdzie jakieo jaskinie. Tam gdzie mieszka3 z Rodem, jaskinie by3y co krok. Jego poszukiwania nie potwierdzi3y starej wiedzy. NajwyraYniej ta czeoa gór by3a uboga w groty i bardziej odporna na dzia3anie wody. Stoj1c na dnie ma3ej dolinki przechodz1cej w wieksz1, Pumus odkry3 strumyk, Yróde3ko, kepe ogromnych buczaków i zagajnik iglaka. W okresie suszy i polowan, to by3oby wymarzone miesce na letni obóz, lecz teraz? - ...jak nie mam jaskini, to czemu nie zrobia w3asnej? Odkrycie wysz3o z obrazu przytulnego schronienia w lesie, tam gdzie stary buczak zwali3 m3odsze drzewa. - Powiedzmy, ¿e ja u¿yje kamieni ze strumyka i z tego osypuj1cego sie skalnego zbocza. Czy¿ nie umiem budowaa kamiennych murów i ocian? Jak robi3em to w jaskiniach, to czemu¿ by nie tutaj? Ta rozmowa z w3asnym odbiciem w wodzie Yród3a, maskowa3a niepewnooa jutra, i nadawa3a sens byciu w owiecie ¿ywych