Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
A wiadomo nam stąd, że kogoś spośród nas zagadnął pewien wyższy oficer i obiecał awans, jeżeli on przysięgnie, że będzie przez najbliższych kilka dni posłuszny bez żadnych zastrzeżeń. - Umilkł i popatrzył na swoich dwóch kolegów, jak gdyby prosząc o potwierdzenie. - Ogromne łapówki - podjął - wprost fortuny proponuje się armii, to również wiemy. Tamci oficerowie przytaknęli, czarne ich oczy były ponure nad zakrzywionymi nosami. 278 Shirley Conran - I uprzedzono nas, że Pierwszy Pułk Pancerny wkrótce zostanie odkomenderowany na długi marsz, jakieś tajne nocne manewry. - Znów zaległo milczenie i znów ten oficer rozejrzał się, jak gdyby szukał poparcia, zanim powiedział: - Wasza Królewska Mość, obawiamy się, że dostaniemy rozkaz otoczenia stolicy i zamknięcia wszystkich wyjść. Gdyby się do czegoś takiego dopuściło, w Sydonii może by wybuchła wojna domowa albo jakieś siły z zewnąttz takie, jak te psy Saudyjczycy, mogłyby szybko zająć Semirę, a więc opanować radiostację i w ten sposób cały kraj. - Na zakończenie wciągnął głęboki oddech. - Podejrzewamy, że wszędzie w armii są zdrajcy. Wątpimy nawet w lojalność naszych dowódców, pragniemy więc byc pod rozkazami bezpośrednio Waszej Królewskiej Mości. Poza tym, że jęczał ostry wiatr pustynny, zrobiło się zupełnie cicho, gdy ci czterej czekali na to, co król powie. Świadom, jak dalece oni ryzykowali nawiązując kontakt z Sulimanem, żeby doszło do tego spotkania, Abdullah wysoko podniósł głowę. Nawet w mundurze polowym, przycupnięty, z nogami skrzyżowanymi, prezentował się wspaniale i emanował brutalną energią. Powiedział stanowczo: - Pamiętajcie bracia moi, że Allan mnie wyznaczył, abym wam przewodził. Nasz cały naród będzie oklaskiwać wasz postępek, kiedy się o nim dowie. - Złożył ręce na torsie i nieco głośniej dodał: - Sprawiedliwość jest po naszej stronie! Teraz zaczniemy posuwać się szybko, żeby zmieść to niebezpieczeństwo z powierzchni naszej ziemi! Znów zaległa cisza, po czym oficerowie potwierdzili, że pozostaną wierni. Zaczęli omawiać możliwe spiski, podejrzanych spiskowców i daty ich stracenia. Zostało postanowione, że każdy z tych trzech oficerów przyjmie wszelkie propozycje spiskowców i postara się osobiście czy przez telefon ostrzec Sulimana. Całe to spotkanie trwało niespełna kwadrans. W mroku małe fale uderzały o kadłub statku wycieczkowego na kotwicy, w odległości trzech mil na północ od portu Semira. Wychylając się z mostka i nasłuchując kapitan, Grek, ledwie dosłyszał plusk wioseł dwóch gumowych czółen. Potem, gdy one jedno za drugim odpłynęły od sznurowej drabiny, która z głównego pokładu zwisała do wody, migały mu od czasu do czasu fosforyzujące błyski, srebrzysta jak śledź pienista smuga za nimi. Nawet tak daleko na morzu zbyt ryzykowne byłoby włączenie ich zewnętrznych silników. Na szczęście, noc zapadła ciemna, bez księżyca. Pod osłoną ciemności KORONKA 279 niewidocznie i cicho oba czółna powinny dopłynąć do portu i wsunąć się między łodzie rybackie, szeregiem tańczące na wodzie przy północnym molo. Powinny zdążyć przed brzaskiem. Kapitan mrużąc oczy, popatrzył przez nocną lornetkę na miasto. Wydawało się, że panuje tam cisza i spokój. W porcie paliły się światła, ale nieliczne o tej późnej porze. W czółnach było dość materiałów wybuchowych, żeby wysadzić ten port w powietrze. Dzięki Bogu, pomyślał kapitan, wreszcie się ich pozbyłem. Chyba nic nowego nie wydarzyło się od wczorajszego popołudnia, kiedy to z nadmorskiego pałacu Dinada dostał rozkaz odpłynięcia za dwadzieścia minut. Jego Królewska Mość wpadł na pokład ze swoim gorylem i kazał mu wziąć kurs na północny zachód - port przeznaczenia Kair. Ale gdy tylko odpłynęli dostatecznie daleko od wybrzeża i zmrok zapadł, zgasili światła, popływali trochę w kółko, a potem, kierując się kompasem, wzięli w ciemnościach kurs na północ od Semiry. Teraz w pierwszym czółnie było ośmiu uzbrojonych gwardzistów Abdullaha