Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Pomyśl: pięćdziesiąt tysięcy zabito! A trzy dni dano, by krew po nich zmyto. Zwał końskich trupów wieje dech zatruty, Przestrach nad głową i piekło pod Tobą I o ulice pokryte żałobą 188 Poezje W marszu zwycięskim ciężkie walą buty. I gdy po domach grabież się zaczyna Chleb wam zjełczały wróg dawać rozpocznie, Co będzie zaraz zdejmował do kina I wszędzie walce rozbrzmiewają skocznie. Fiihrera przecież rozczula muzyka I dźwięk przeciągły jego ucho głaszcze, A więc Chopina zwalono z pomnika I wlano metal w szwabskich armat paszcze, Co wciąż żelazo muszą nowe pić. Zapisz to sobie i wciąż naprzód idź. Zapisz ten cały potworny inwentarz Mordów i kaźni, zbrodni i grabieży, Każdy ich szczegół, póki je pamiętasz, Bo może przyszłość już w nie nie uwierzy. Każdego domu złupione pokoje, Wszystkich bibliotek i każdej wszechnicy, Wszystkie kościoły, wszystkie książki Twoje, Pościel co leży w błocie na ulicy, I ciężkie wozy dudniące o bruk, I trupy wszędzie, trupy krwią zbluzgane, I krew co chlusta strumieniem na ścianę, I przeraźliwy nocą do drzwi stuk. Zapisz te rzeźnie, tych, co padli razem W już wykopany przez nich grób gotowy, Zabitych prądem i zatrutych gazem I zastrzelonych podle z tyłu głowy. Wspomnij ginących jako pies bezpański I krzyk zhańbionych kobiet przeraźliwy, I niebywały cały plan szatański, By żaden Polak nie pozostał żywy. 189 Jan Lechoń Pamiętamy to wszystko, o Polski Narodzie! I wkrótce głos z daleka dźwięki potężnemi Do najdalszych zakątków dotrze Twojej ziemi, Za stalową zasłonę, gdzie trwasz w głodzie, chłodzie, Wśród ciągłej grozy śmierci, okrutnego losu. My, czając się, Twojego nasłuchujem głosu I choć wciąż nowych ofiar słyszycie nazwisko Słuchajcie! Już idziemy! Już jesteśmy blisko! Słychać śpiew wojsk w bojowej idących kolumnie! I przez miłość Jadwigi, przez Jagiełły męstwo, Przez to, co Paderewski w snach swych marzył dumnie I co wielki Piłsudski widział poprzez mrok, Oto już się zbliżają Wolność i Zwycięstwo — I słychać już ich krok! (1945) Dramaty poetyckie (rachowane fragmenty) Z nie napisanego dramatu „Król Stanisław August" Scena w pałacu w Łui^ienkach. Noc % dnia 2 na 3 maja 1791. Okno do parku otwarte. Za sceną muzyka. Król i pani Grabowska Pani Grabowska Skroś okno płynie bzów woń cicha, A w krzach słowika słychać śpiew. Czy słyszysz, Królu? Park oddycha Świeżością kwiecia, ciszą drzew. Czy widzisz, Królu, blask miesiąca, Jak się na sennym stawie lśni? Król Jesień z drzew liście pootrąca Za parę dni, za parę dni. Pani Grabowska Jeszcze kłosiane przyjdzie lato. Jeszcze jesienny przyjdzie skwar. Król A zimą płacić będziem za to, Za wiosny woń, za lata czar. — 193 Jan Lechoń Pani Grabowska Srebrne na brzegach śpią łabędzie, Fontanna cicho rosi bzy. Tak się to życie nasze przędzie W te szare prawdy, złote sny. Król Tak się to życie nasze plecie, Które stroimy w tęczę kras, A razem szarość tę i kwiecie Idący jutro zwieje czas. Pani Grabowska Czy słyszysz, Królu? W lip szeregi Wiosenny z lekka trąca wiew. Król Tak nam o zimie zwarzą śniegi Stojący dzisiaj w kwiatach krzew. Tak się nam jutro w mgły rozwieje To, cośmy śnili w cichą noc, I nasze wiary, i nadzieje, Naszych miłości złudną moc. Dzisiaj nam pachną bzy w ogrodzie I w blaskach nocy drzemie staw. Popłynie jutro liść po wodzie, Zadzwonią kosy kośbie traw. Pani Grabowska Tak przecież, Królu, wszystko w świecie Śmiercią istnienia znaczy kres, -194- Dramaty poetyckie A wam więdnące w sadzie kwiecie Po twarzy perłą spływa łez. Król Wszystkiemu w świecie kres przychodzi I wszystko spływa jako z mgłą, A przecie każdy, gdy odchodzi, Patrzy, czy plony za nim są. Pani Grabowska Za cóż mieć ziemskie, Królu, plony, Które o zimie zwarzy mróz. Na ścierniach w jesień dziobią wrony Siew, co z twardego siania wzrósł. Toć nic nie kocha nas tu wiernie, Toć wszystkim twardy rządzi los. Król Rad bym ja teraz szedł na ściernie I z moich łanów zbierał kłos. Rad bym ja teraz szedł po łanie W jesienny plonów żrałych czas. Pani Grabowska Także, o Królu, to zbieranie Smuci i smęci czegoś Was? Król Rad bym ja teraz szedł przez pole Jak najpoddańszy, biedny chłop I radość dałby mi w stodole Złożony ciężki żytni snop. 195 Jan Lechoń I zbóż bym upić chciał się wonią I widzieć idąc poprzez łan, Że mi się złote kłosy kłonią I mówią „siewca", szemrzą „Pan". Pani Grabowska Że też tak, Królu, Was to smęci, Gdy wokół wiosna, kwiecie, śpiew? Król Chciałbym ja przecie być w pamięci, Żem jakiś w życiu posiał siew. Pani Grabowska Jednym upływa w znoju sianie, A innym plony znaczy Bóg, Toć za to Wasze królowanie Przyniosą wieniec z poła w próg. Król Przyniosą w wieńcu kwiat z ogrodu, Róże i jaśmin, lilie, bzy, A ja chcę ziarna na czas głodu, Na ogień wielki chocia skry. Pani Grabowska Dla jednych starczą kęsy chleba, A inni inne jadła chcą. Król A przecież wszystkich karmić trzeba, Którzy tej Polski dziećmi są. -196 Dramaty poetyckie Pani Grabowska Gdy wspólne dobro niszczą burze, Wspólna jest troska, wspólny ból. Król A wtenczas przecie nie w purpurze, Jeno w pancerzu chodzi król. Pani Grabowska Tobie dał, panie, Bóg talenta, Jak innym twardą daje dłoń. Król A każdy w kraju tym pamięta, Że mi koroną zdobił skroń. A każdy w kraju tym rozumie, Że mi pospołu z nimi iść. Pani Grabowska W jesiennych wichrów spada szumie Zeschnięty z drzewa w wodę liść. Małości ludzkie, złe zawiści Jak one liście zwieje czas. Król Z mych drzew łańcuchy lecą liści, Którem śnił wiosną w tęczach kras. Pani Grabowska Kobiercem złotym liść się ściele, A zimą tuli ziemię śnieg. 197 Jan Lechoń Król I mnie zadzwoni dzwon w kościele Na ten wołając drugi brzeg, Mnie, com wyminął szlak radosny Dla wymarzonych złudnych snów. Pani Grabowska Tak się Wam ckłiwi od tej wiosny, Od tych kwitnących w sadzie bzów, Tak że Wam za nic te miłości I w tych miłościach szczęsne dni. Król Głuszyłemć nimi me małości, A może właśnie pora mi. Pani Grabowska Pewno Was bolą zło i swary, Małych to ludzi mały ból. Król Widzisz, kochana. Takim stary I taki dziwnie smutny król. Gdybyć mi jakiś głos, tam z dołu, Żem przecie ojciec, żem im rad, A może poszedłbym pospołu Jak niesłuchany starszy brat I może stałoby mi siły Na długi jeszcze życia znój. Pani Grabowska Jak dziecko jesteś, Królu miły, Marzące z wrogiem w polu bój. 198 Dramaty poetyckie Widzisz, to późna taka pora I z utrudzenia w smętkuś legł. Król Gdybyć powrócić można wczora, Jaki by cudny był mój wiek