X


Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

M�ody halfling raz jeszcze drgn��, uwik�any w pojedynek umys��w, ale w dalszym ci�gu nie by� w stanie si� odwr�ci� ani nawet przem�wi�. � G�upcze! � rykn�� Ketheryll. Jego g�os zn�w zdawa� si� dobiega� zewsz�d. Migocz�cy p�omyk lampy Pawlda zadrga�, gdy halfling na pr�no usi�owa� opanowa� dr�enie d�oni. Dostrzeg� swoj� szans�, wprawdzie w�t��, rozpaczliw� i ryzykown�, niemniej j jedyn� przedstawiaj�c� jak�kolwiek nadziej� ucieczki. Je�eli jego przypuszczenia oka�� si� s�uszne. Cisn�� sztylet na pod�og� i g�o�no wypowiedzia� s�owo � nie nazw� owego koszmarnego miejsca, bo, jak si� domy�li�, punktem orientacyjnym dla broni nie by� bynajmniej sam Pa�ac Czaszek. Miast tego zakrzykn�� g�o�no jedno nazwisko. I gdy to si� sta�o, sztylet rozp�omieni� si� niczym tarcza s�o�ca. < � Ketheryll! � wrzasn�� Pawldo. Ostrze okr�ci�o si� na pod�odze i zatrzyma�o gwa�townie.-Wskazywa�o w stron� jednej z postaci, stoj�cej nieco dalej J od Pawlda ani�eli pozosta�e i niemal nikn�cej w�r�d otaczaj�cych j� cieni. W tej samej chwili, gdy jego prawdziwa to�samo�� zosta�a zdemaskowana, widmo da�o nura do przodu, wyci�gaj� lodowate szpony w kierunku swego wroga. Zab�jcze z zatrwa�aj�c� pr�dko�ci� mkn�y ku twarzy Pawlda. P�-Ucha warkn�� gard�owo. Ochryp�y d�wi�k przetoczy� si� jak grzmot po przestronnym wn�trzu komnaty. Zwierz� spr�y�o si� do skoku, zmarszczy�o nos i skoczy�o. Z warkotem przeradzaj�cym si� w dziki ryk P�-Ucha zacisn�� szcz�ki na jedne z wij�cych si� ko�czyn Ketherylla. Przekl�ty ksi��� zamachn�� si� z ca�ej si�y, odrzucaj�c wilka w bok, ale odwa�ny atak drapie�nika da� Pawldowi chwil� potrzebn�, by m�g� unie�� d�o�, w kt�rej dzier�y� zapalon� lamp�, wysoko nad g�ow�. Z g�o�nym chrz�kni�ciem cisn�� prowizoryczny pocisk przed siebie. Gliniane naczynie r�bn�o w posadzk� u st�p ksi�cia roztrzaskuj�c si� w drobny mak i zbryzguj�c sycz�c� kreatur� naft�. Gdy knot dotkn�� �liskich, kamiennych p�yt, pomara�czowy p�omie� wystrzeli� w g�r�, by w mgnieniu oka ogarn�� ca�e cia�o Ketherylla, od st�p do g��w. � Nie! G�os brzmia� jak przeci�g�e, j�kliwe zawodzenie, jak ryk huraganu przedzieraj�cego si� przez szeroki w�w�z, wyrywaj�cego drzewa, g�azy, a nawet ca�e p�aty ziemi. W tej samej chwili drgania sta�y si� bardziej realne ni� podmuch nienaturalnej wichury. Pawldo o ma�o nie straci� r�wnowagi, gdy pod�oga pod jego nogami zatrz�s�a si�. Ksi��� rzuci� si� ku niemu, ci�gn�c ze sob� snop p�omieni. Pawldo podni�s� tani sztylet, kt�ry sprowadzi� go do tego pa�acu. Teraz wiedzia�, i� by�a to jedynie nic nie warta b�yskotka, ale z jedn�, kolosaln� r�nic�. Mianowicie sztylet jako jedyny z bibelot�w znajdowa� si� poza murami Pa�acu Czaszek. Legion Przekl�tych i inni poszukiwacze skarb�w zostali przemienieni w tanie cacka, ale ka�dy z nich uleg� transformacji wewn�trz fortecy. To oznacza�o, �e sztylet, �w magiczny artefakt, m�g� by� pozosta�o�ci� po jednym tylko cz�owieku. � No, dalej, Gariusie � wyszepta� Pawldo, unosz�c ostrze przed sob�. � Masz teraz okazj� powr�ci� do swego pana. Cisn�� sztyletem w ksi�cia i zobaczy� � lub by� mo�e, wydawa�o mu si�, �e zobaczy�, jak oczy Ketherylla rozszerzaj� si� w wyrazie przera�enia. Ostrze pogr��y�o si� g��boko w piersi upiora, kt�ry niezdarnie run�� do ty�u w chmurze g�stej, sycz�cej pary. Pawldo nie czeka�, by zobaczy�, co sta�o si� p�niej. Rzuci� si� naprz�d, chwytaj�c Stefanika za ko�nierz i obracaj�c go gwa�townie. Rudow�osy m�odzieniec, mrugaj�c oczyma i otwieraj�c usta ze zdumienia, przygl�da� si� przez chwil� agonii Ketherylla. � Chod�! � rykn�� Pawldo. � Jeste�cie Moi! � wrzasn�� przekl�ty ksi���, zbli�aj�c si� powoli, jakby z wysi�kiem, wyci�gaj�c p�on�ce ramiona w stron� dw�ch halfling�w. P�-Ucha rzuci� si� naprz�d w zaciek�ym ataku i ignoruj�c p�omienie zatopi� z�by w torsie czarnej postaci. Istota b�d�ca Ketheryllem smagn�a z ca�ej si�y d�ugimi szponami, ale wilk w ostatniej chwili uchyli� si� przed zamaszystym ciosem. W migocz�cym �wietle Pawldo dostrzeg� rany na boku P�-Ucha i zrozumia�. To by�o stworzenie, mog�ce u�mierci� ca�e wilcze stado i o ma�y w�os nie zabi�o tego dzielnego zwierz�cia, kt�re, powodowane pragnieniem zemsty, w odwecie sprowadzi�o tu dw�ch halfling�w. W komnacie czarny kszta�t i warcz�cy wilk, zaciekle walczyli, zapominaj�c na kr�tk� chwil� o dw�ch intruzach. Stefanik upad� na kolana, gdy pod�oga pod jego stopami zapad�a si� nieoczekiwanie, ale natychmiast zdo�a� si� podnie��. Doszed� do siebie w momencie, gdy monstrum utraci�o zdolno�� koncentracji. Pawldo popchn�� go w kierunku drzwi i m�odzieniec co si� w nogach wybieg� z komnaty, a w chwil� p�niej to samo zrobili lord burmistrz i gnaj�cy wielkimi susami wilk. Ogarni�ci przejmuj�c� do szpiku ko�ci groz� biegli korytarzami Pa�acu Czaszek, uciekaj�c przed zagro�eniem, kt�re bardziej wyczuwali, ni� byli w stanie dostrzec. Pokonawszy kolejne korytarze, zbiegli po d�ugich, stromych schodach i pomimo �e zaczyna�o brakowa� im oddechu, �aden z nich nie odwa�y� si� zwolni� kroku. Pawldo p�dzi� ile si�, a z jego sakwy wysypywa�y si� kolejne �wiecide�ka. Szklane bibeloty i tanie metalowe figurki odbija�y si� z brz�kiem, b�d� roztrzaskiwa�y o kamienn� posadzk� za jego plecami, ale halfing nawet si� nie odwr�ci�, by spojrze� na utracone skarby. Wreszcie na wprost nich pojawi�y si� otwarte szeroko wrota okolone framug� z trzech ogromnych ko�ci. Z p�ucami gor�czkowo domagaj�cymi si� tlenu i stru�kami �ez p�yn�cymi z oczu dwaj halflingowie wybiegli za bram� zamczyska i ci�ko opadli na le�ne poszycie, po�r�d szarych mgie� nadchodz�cego �witu. Wilk r�wnie� wybieg� na zewn�trz, ale nagle odwr�ci� si� gwa�townie i zacz�� warowa� przy bramie, wpatruj�c si� ��tymi �lepiami w g��b pa�acu. �ciskaj�c obola�e boki halflingowie �ypali z niepokojem w stron� warowni, ale nie dostrzegli �adnych oznak ruchu czy zbli�aj�cej si� pogoni. Ich oddechy z wolna powr�ci�y do normy, a mi�kkie w kolanach nogi odzyska�y dawn� si��. Pawldo, ogarni�ty gniewem i frustracj�, chwiej�cy si� jeszcze i przytrzymuj�cy drzewa, cisn�� sk�rzan� sakw� na ziemi�. � Wszystkie by�y bezwarto�ciowe? � zapyta� Stefanik. � Iluzje � mrukn�� zdegustowany Pawldo � omamy maj�ce wci�gn�� intruz�w w g��b pa�acu � aby koniec ko�c�w mogli spotka� si� tam z Ketheryllem. � Sp�jrz! Tu jest co�, co nie zmieni�o si� w tandetny z�om � zawo�a� Stefanik

 
 

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.