Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Zawsze jednak niepokoił mnie fakt, że ktoś pozbawiony nawet odro- biny melyddy potrafi tak łatwo się domyślić, że dręczą mnie jakieś pro- blemy. Nie miałem zamiaru opowiadać mu o swoich kłopotach. Jeśli chodzi o Aleksandra, światło księżyca potwierdzało to, co sugerowały jego słowa. Zbyt często patrzył ostatnio na śmierć i brakowało mu snu. - Nie widzę na tobie krwi i masz wszystkie kończyny - rzekłem. - Mogło być gorzej. - Dopiero po ośmiu dniach jasnego myślenia zdoła łem w to uwierzyć. Książę skinął głową. - Przejdźmy się. Muszę się rozruszać. Jutro jedziemy do Kuvaiu. - Nigdy nie potrafił usiedzieć bez ruchu. Szedł przez pasma księży cowego blasku, które przeszywały noc między kolumnami. Cisza OBJAWIENIE 95 wisiała między nami jak ciężka zasłona, a ja zastanawiałem się, co go tak martwi. - Mam nadzieję, że twoja małżonka miewa się dobrze, panie. - Smoczyca? Uparta jak zawsze. Ostatnim razem, kiedy ją widzia łem, rozbiła trzy lampy i niemal podpaliła komnatę, ponieważ nie chcia łem wysłuchać planu udostępnienia dóbr lennych dzierżawcom. Przez sześć tygodni bez przerwy siedziałem w siodle, nawet jednej nocy nie spędziłem z kobietą, codziennie rozwiązywałem jakiś kolejny głupi, bez sensowny, krwawy konflikt, a ona wita mnie godzinnym wykładem na temat „wykorzystywania ziemi leżącej odłogiem" i „pozwolenia, by ubo dzy nakarmili lud, skoro właścicielom ziemskim na tym nie zależy". - To chyba rozsądny plan. - Ten przeklęty pomysł jest błyskotliwy... oczywiście, że tak. - Alek sander potrząsnął głową i roześmiał się, wyraźnie zmęczony. - To najwspanialsza kobieta w całym cesarstwie. I tak, powiedziałem jej o tym, i pewnie teraz już zdążyła zasiać i zebrać pięć plonów, tak daw no już jej nie widziałem. W Zhagadzie krążą plotki, że wezmę sobie inną żonę, bo jeszcze nie dochowaliśmy się potomka, ale przez te dwa lata nie miałem okazji przespać z nią trzech kolejnych nocy. Lydia mówi, że równie dobrze mógłby j ą zapłodnić wiatr. Na to nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi. - A co z twój ą królową... czy już wszystko sobie wyjaśniliście? -Nie mogę... - Ach tak, wy wstydliwi Ezzarianie. Powinieneś zasłonić twarz, je śli nie chcesz wyjawić prawdy. Chyba nie wszystko poszło tak, jak mia łeś nadzieję. Gdy minęliśmy kolejną kolumnę, znów zamilkł, a ja postanowiłem, że nie będę się dłużej ociągać. - Dlaczego mnie tu wezwałeś, panie? Choć bardzo cieszy mnie twój widok, nie sądzę, by chodziło ci tylko o wymianę rodzinnych plote czek, nawet tak zajmujących. Zatrzymał się i spojrzał na mnie; mógłbym przysiąc, że jego bursz- tynowe oczy kryły w sobie przenikliwość Strażnika, tak dokładnie mi się przyglądał. - Musiałem cię zobaczyć i usłyszeć. Ocenić. Sprawdzić, czy to, co pamiętałem, to prawda, czy też tylko wspomnienie pijackich snów z od ległej młodości. Zobaczyć, czy nie zostałem oszukany. 96 Carol Berg Między kolumnami zawył wiatr. -1 co widzisz? - Jesteś tym człowiekiem, którego znam. Co oznacza, że mój pro blem niełatwo będzie rozwiązać. - Wyjaśnisz mi to? Znów zaczął się przechadzać. - Kiedy pozbyliśmy się Khelidów, pomyślałem, że znów wszystko wróci do normalności. Że będę miał trochę czasu, by zastanowić się nad tym, co muszę i co chcę robić... w przyszłości. Kiedy nadejdzie czas. Ale mój ojciec był poruszony... naprawdę poruszony... tym, co wydarzyło się przed dwoma laty. Jak został oszukany przez Kastavana. Jak blisko katastrofy się znaleźliśmy. Nie ma już serca do rządzenia. I dobrze. Nie jestem już dzieckiem. Wiem, jak zachowywać pozory i trzymać język za zębami, i nikt nie waży się kwestionować, gdy mó wię „ojciec powiedział mi, że" albo „cesarz mi nakazał". Przez jakiś czas wszystko szło dobrze. Podróżowałem po cesarstwie i upewniałem się, że wszyscy wiedzą, iż rzeczywiście jestem głosem mojego ojca, jak to obwieszczono podczas mojego namaszczenia. - Przyspieszył kroku. - Ale wkrótce jakby każdy szlachetny ród cesarstwa dowiedział się o słabości ojca i uznał, że pora wyrwać coś dla siebie. Szlachta zaczęła najeżdżać na ziemie swoich sąsiadów, walczyć o granice, które ustalo no wiele lat temu, gwałcić porozumienia handlowe, na których korzy stali wszyscy, woląc wojny handlowe, na których nie korzysta nikt, kraść konie, porywać dzieci w zamian za ustępstwa. Bez przerwy się kłócili, bez przerwy przelewali krew. Jakbyśmy cofnęliśmy się o pięćset lat. Podczas letniego Dar Heged trzech arystokratów zginęło w pojedyn kach, a jeden baron tak otwarcie mi się przeciwstawiał, że musiałem go wygnać. Potem pięć rodzin odmówiło przybycia na zimowy Dar Heged. Czyli to ciężar cesarstwa spoczywał na jego barkach i kładł się ka- mieniem na sercu. - Nie pozwalają, by ich konflikty rozwiązywał cesarz... albo ty? - Jedynie kiedy przybywam z wojskiem i mieczem. Muszę odcią gać ich od siebie i zmuszać, by znów zaczęli ze sobą rozmawiać i zoba czyli swoją głupotę. Czasami nawet wtedy nie słuchają. - Aleksander zatrzymał się i oparł się o jedną z kolumn. - Ale z tym bym sobie pora dził. Większość z nich odzyskuje rozum, gdy pokażę, że nie boję się OBJAWIENIE 97 widoku krwi. Ich ani swojej. Wobec niepewnej sytuacji, gdy panuje niemal niewidzialny cesarz, który wysługuje się młodym dziedzicem, ferment w granicach państwa nie powinien dziwić. Jeśli nic się nie zmieni, a ja będę działać szybko, uda mi się zapobiec rozpadowi... - Ale... - Pojawił się kolejny czynnik. - Znów się we mnie wpatrzył. - Po wiedz mi, Seyonne, co wiesz o Yvorze Lukashu? - Nic. A co to? - Słowa pochodziły z jakiegoś zapomnianego dia lektu Manganaru. - Podobno to imię oznacza „miecz światła" albo coś w tym rodzaju. - Ruszył dalej. - Ten, którego tak nazywają, i jego wyznawcy, tkwią w moim boku niczym cierń. Wyobraź sobie, że ów człowiek postano wił sam jeden w ciągu jednej nocy naprawić całe zło cesarstwa. Chce oddawać ziarno tym, którzy nie mogą sobie na nie pozwolić, odebrać hegedom Derzhich prawo sądu i oddać je miejscowym, zmienić prawa, które mu się nie podobają, ustalić nowe zasady terminów... uwolnić niewolników. Doradcy mojego ojca żądają, bym zmiótł go z powierzchni ziemi. Bydlak cieszy się wśród ludu ogromnym poparciem... jak można się tego spodziewać