Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

.. Ochter gwa³townie krêci g³ow¹, prze³ykaj¹c wodê. - Nie, proszê poczekaæ. Czego siê bali? Wszystkiego! Oczy- wiœcie promieniowania i gwiazdy; ale tak¿e i tych uroczych lata- j¹cych liœci, kamer myr Zanneza, ser Vovoki i biednej sparali¿o- wanej damy. W³aœciwie wszystkiego i wszystkich, nawet Dameii. Zw³aszcza Dameii! Yule ci¹gle mamrota³ o "oczach w powietrzu" i wskakiwa³ do œrodka, by sprawdziæ, czy drugie drzwi s¹ zamkniê- te. Tymczasem zd¹¿y³em zauwa¿yæ dwie otwarte butelki, a ich od- dechy wyczuwalne by³y nawet mimo wiatru. - Ale powa¿n¹ stron¹ tego idiotyzmu by³o to, ¿e Yule pragn¹³ sobie zapaliæ. "Aby ich odpêdziæ", powiedzia³. Domyœlam siê, ¿e jest po prostu na³ogowym palaczem, któremu brakuje codziennej porcji nikotyny. - Hiner powiedzia³, ¿e po³o¿y³ temu kres, choæ, jak s¹dzê, nie w czas. Skoro tylko o tym wspomnia³, miêdzy podmuchami wiatru i oparami alkoholu wyczu³em lekki zapach dymu. Przysz³o mi te¿ do g³owy, ¿e to ten epizod móg³ wywo³aæ s³yszane przez was dŸwiêki. - Jestem sk³onny w to uwierzyæ - mówi Kip. Córy przytakuje. Ochter wzdycha ponownie, s¹cz¹c wodê, i dodaje po namyœle: - Nawiasem mówi¹c, choæ Hiner powierzchownie zachowy- wa³ siê normalniej, wygl¹da³o mi to na ten typ pseudokontroli - niew¹tpliwie spotkaliœcie siê z tym fenomenem - który zaprowa- dziæ mo¿e ca³kiem g³êboko w œwiat iluzji, zanim rozsypie siê na ca³ego. - W trakcie tej szarpaniny wymamrota³ coœ o szybie prowa- dz¹cym do baterii i, jeœli to prawda, mo¿e to byæ coœ powa¿nego. Ale to mo¿e poczekaæ. - Cz³owieczek przerywa, by zaczerpn¹æ tchu, po czym kontynuuje: - Ciekawa sprawa, zastanawia³o mnie to przez ca³y wieczór. Ci rzekomo obcy sobie ludzie od niemal¿e jawnej wrogoœci prze- szli do znacznej za¿y³oœci - jeœli nie ca³kiem przyjaŸni - z za- dziwiaj¹c¹ prêdkoœci¹. Sami zaraz zobaczycie - zupe³nie jakby odkryli jak¹œ ³¹cz¹c¹ ich, niezwykle nagl¹c¹ potrzebê, która czyni ich osobiste ró¿nice ma³o znacz¹cymi. - Có¿. Aby szybko wyt³umaczyæ ten ba³agan, powiem tylko, ¿e po po³udniu widzieli, jak robiê sobie zastrzyk, i wziêli mnie za lekarza. Najpierw Hiner chcia³, bym da³ im coœ - nazwa³ to, co dziwne, specjalnym zastrzykiem - co uspokoi³oby Yule'a. Po- tem chcia³ tego samego i dla siebie. Kiedy siê wzdraga³em, zaczêli mi groziæ. Mieli przyjœæ tutaj i, cytujê: "chrzaniæ myr Córy", zde- molowaæ ambulatorium, je¿eli im nie pomogê. Baramji, który podszed³ bli¿ej, by pos³uchaæ, chrz¹ka z³owieszczo. Kip spostrzega to. Ochter jest naprawdê poruszony; Ÿle interpretuje sobie chrz¹kniêcie Baramjiego i pospiesznie dodaje przepraszaj¹co: - Tak, oczywiœcie, powinienem by³ przyjœæ po pana, doktorze Baramji, i po myr Kipa. Ale ba³em siê zostawiæ tych dwóch bez opieki w takim stanie, a szczerze mówi¹c, nie by³em pewien, czy bêdê móg³. Widzicie, w owej chwili wisieli ju¿ na mnie przed moi- mi drzwiami. - I teraz muszê siê do czegoœ przyznaæ, myr Córy. Przypom- nia³em sobie, ¿e moja klinika zaopatrzy³a mnie w kilka zastrzyków na wypadek bezsennos'ci. Tak wiêc zaproponowa³em Minerowi dwa, w cudzys³owie, specjalne zastrzyki, pod warunkiem ¿e od- dadz¹ mi cygara Yule'a. Wiecie co, naprawdê mi ul¿y³o, kiedy siê zgodzili. Uœmiecha siê nieœmia³o. Kip prycha pogardliwie, wyobra¿aj¹c sobie biednego staruszka opadniêtego przez tych dwóch m³odych brutali. Widzi, ¿e na czole Córy pojawiaj¹ siê urzêdowe zmarszczki: takie rzeczy nie powinny mieæ miejsca w jej motelu. - Aby nadaæ sprawie pozory autentycznoœci - ci¹gnie Och- ter - zdo³a³em wykonaæ niepozorny, tajemniczy znak na niektó- rych strzykawkach, podczas gdy je wyjmowa³em. - W jego oczach na powrót pojawi³ siê dawny b³ysk, zabarwiony przewrot- noœci¹, co przekonuje Kipa, ¿e w skrytoœci ducha ta ma³a przygoda sprawi³a mu wiele przyjemnoœci. - Co skwapliwie pokaza³em Minerowi, by udowodniæ mu, ¿e s¹ w istocie "specjalne". Wydawa³ siê tym usatysfakcjonowany. Oczywiœcie ja sprawdzi³em etykiety - koñczy powa¿nie Ochter. - W ka¿dej trzy mililitry dwudziestoprocentowego roztworu wo- dzianu ambezyny. Doktor Baramji lepiej ode mnie objaœni wam w³aœciwoœci tego specyfiku