Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Obwodowe mury uszkodziły wielce okolice Paryża, gdyż dla przeprowadzenia ich musiano mnóstwo domów, ogrodów, willi przeistoczyć. Ludność stolicy od 1793 roku, w którym nie przechodziła ośmiuset tysięcy, dosięgła przeszło dwóch milionów, lecz fortyfikacje zatamowały swobodne rozszerzanie się dalsze. Ludwikowi Filipowi winien bonapartyzmus sprowadzenie popiołów Napoleona, którego sądził umarłym, gdy właśnie z tej trumny miał w karykaturze zmartwychwstać. Pogrzeb zwłok tych odżywił wspomnienia dni krwi i chwały. Za Napoleona III Paryż do reszty się odmłodził, przeistoczył, wyrównał, przyozdobił, nie zawsze z najlepszym smakiem, ale kosztem ogromnym. Całe kwartały burzono i przestawiano na nowo, nie przez , miłość porządku ani dla próżnej pychy, aby zasłużyć na imię restauratora, lecz z przyczyn daleko praktyczniej obmyślanych. Paryż stary mógł w swych zaletach zrodzić i podtrzymywać rozruchy, nowy, szczególniej pod względem strategicznym, był zbudowany tak, aby w nim ani się ruszyć, ani ruszywszy utrzymać nie było podobna. Rozkładano w pośrodku umiejętnie koszary, zamieniono niebezpieczne bruki na macadamy, sprostowano linie, aby działa wygodnie celować i daleko sięgać mogły. Zresztą bulwarami, gmachami nowymi ozdobiono też Paryż znacznie, uczyniono go świeżym, eleganckim. Paryż średniowieczny znikł doszczętnie, tak że oprócz Cluny i kilku kościołów nic prawie z niego nie pozostało. Dziwna rzecz, dziwne przeznaczenie, Napoleon III, który się tak lękał i tak zapobiec starał rewolucji w stolicy, został obalony jednym tchnieniem pogardy narodu. Najmniej skłonni do przyznania Paryżowi nazwiska stolicy Europy wyznają przecież, iż wiele europejskich miast przewyższa go w pewnych względach, ale żadne z nim równać się nie może ogromem, wykończeniem, rozmaitością, pełnością życia.” Obok tego rzutu oka suchego i zimnego na historią Paryża, który spisaliśmy, chcąc zbliżyć się do jego przeszłości, jakże nie dodać dla uzupełnienia choć kilku wyjątków z żywej karty tych dziejów, kolorowanej przez Wiktora Hugo. „Paryż — powiada on — jest rodzajem niezgłębionej studni. Historia jego, mikrokosmos historii powszechnej, chwilami rozwagę przeraża. Historia ta, więcej niż każda inna, jest próbką, jest wzorkiem. Fakt miejscowy nabiera w niej znaczenia powszechnego. Krok w krok w tych dziejach znaczony jest postęp. Co gdzie indziej jest, wszystko się tu znajdzie. Jest to treść popodkreślana. Łamią się promienie i odbijają, wszystko się tu skrócone ukazuje, ale wyrazistsze. Nie ma studium, które by bardziej pojmującym być mogło. Historia Paryża, odkopując je, jak odkopywano Herkulanum, nieustannie zmusza powracać do pracy. Są na niej pokłady napływowe. Są w niej konchy i muszle wyschłego morza. Rozczłonkować tę ruinę do głębi zdaje się niepodobieństwem. Oczyszczony loch jeden odkrywa zasypane lochy. Pod dobrym mieszkaniem znajdujesz kryptę, niżej od krypty pieczarę, pod nią grób, pod grobem przepaść — przepaścią tą są nieznane celtyckie czary. Wszystko przeszperać zdaje się niepodobieństwem. Gilles Corrozet próbował to uczynić przez legendę, Malingre i Piado Bonfons przez podanie; Du Breul, German Brice, Saural, Bequillet, Piganiol de la Force przez erudycją, Hartaud i Marigny metodą, Juliot krytyką, Fellibien, Lobineau et Leboeuf ortodoksją, Dulaure filozofią, a wszyscy na tej opoce połamali narzędzia. Spojrzawszy w głębiny Paryża, dostajesz zawrotu. Nic fantastyczniejszego, nic wspanialszego w świecie. Dla Cezara jest miastem hołdów, dla Juliana miejskim schronieniem, dla Karola Wielkiego szkołą, do której powołuje doktorów z Niemiec i śpiewaków z Włoch, którą papież Leon II zowie Soror bona (Sorbona, z przeproszeniem Roberta Sorbon), dla Hugona Capeta pałacem rodziny, dla Ludwika VI portem opodatkowanym, dla Filipa Augusta twierdzą, dla Ludwika le Hutin szubienicą, dla Karola V biblioteką, dla Ludwika XI drukarnią, dla Franciszka I gospodą, dla Richelieu'go akademią, dla Ludwika XIV łożem sprawiedliwości i izb gorejących, dla Bonapartego wielkim rynkiem wojennym. Początek Paryża schodzi się prawie z końcem Rzymu. Posąg marmurowy damy Rzymianki zmarłej w Lutecji, jak Julia Alpinulla, w Avenches, spał dwadzieścia wieków w starej glinie paryskiej, znaleziono go grzebiąc się w ulicy Montholon