X


Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Podszed� do tego, przytrzymuj�c si� blatu i odsun�� skraj r�cznika. By�a to sztabka z�ota. Na mia�a wierzchu odci�ni�t� swastyk� i numer. Znale�li okr�t podwodny i z�oto. Najwidoczniej nurkowali i... co zyskali? Kurszyn podni�s� wzrok. Przynajmniej t� sztabk� z�ota. A mo�e inne? O wiele wi�cej z�ota? Kurszyn przeszuka� w ci�gu dziesi�ciu minut ca�� ��dk�, od forpiku a� po rufow� kabin�, i od mostku a� po z�z�. Ale nie znalaz� ju� z�ota, a jedynie sprz�t do nurkowania, par� automatycznych karabin�w kalibru.223, magnetometr i poni�ej, na stole nawigacyjnym obliczenia Jonesa i szkic na wydruku magnetometru. Mapa nawigacyjna zatoki zawiera�a nie tylko schemat poszukiwa� prowadzonych w ci�gu ostatnich trzech dni, ale r�wnie� miejsce, w kt�rym znale�li U-boota. Nadal pragn�� dosta� McGarveya, ale oto otwiera�y si� przed Kurszynem nowe mo�liwo�ci. Po zapami�taniu dok�adnej szeroko�ci i d�ugo�ci geograficznej znaleziska Kurszyn wyszuka� du�y plastikowy worek, do kt�rego w�o�y� owini�t� r�cznikiem sztabk� z�ota, zapis magnetometru i map� zatoki. Po wzmocnieniu pakunku ta�m� zani�s� j� na pok�ad i upewniwszy si�, �e nikt go nie widzi, wyrzuci� go za burt�. Kurszyna nie interesowa�o bogactwo samo w sobie; nigdy nie potrzebowa� wi�cej pieni�dzy ni� wystarcza�o na prze�ycie i zapewnienie sobie skromnych wyg�d. Ale byli tacy, kt�rzy my�leli inaczej. Kiedy ju� McGarvey i ta kobieta zgin�, nikt opr�cz niego nie b�dzie wiedzia� o skarbie. To m�g� by� bardzo powa�ny argument przetargowy, a Kurszyn musia� stawi� czo�o genera�owi Didience. McGarvey b�dzie martwy, a z�oto stanie si� ofert�. KGB potrzebowa�a rozpaczliwie twardej waluty na prowadzenie swoich zagranicznych operacji. Didienk� to zainteresuje. A genera� mia� to, co Kurszynowi by�o niezb�dne do �ycia: zlecenia, cele, zab�jstwa. 28 Sztorm w ci�gu nocy przybra� na sile, wiatr siek� w szkwa�ach falami deszczu o szyby hotelu �Victory� w Puerto Lobos. Bary wzd�u� bulwaru zosta�y ju� zamkni�te, na ulicy nie by�o nikogo. McGarvey i Maria wzi�li na noc oddzielne pokoje. Rano mieli wynaj�� samoch�d i wr�ci� do Viedmy, sk�d zamierzali samolotem wr�ci� do Buenos Aires. Tam, dop�ki nie opuszcz� Argentyny, staraliby si� schodzi� z drogi Esformesowi, chocia� McGarvey nie przewidywa� �adnych k�opot�w ze strony federales. R�wnie� nie spodziewa� si�, by Jones pr�bowa� co� przeciw nim zrobi�. Ten cz�owiek zosta� w wystarczaj�cym stopniu nak�oniony do trzymania buzi na k��dk�. No i mia� w perspektywie zarobienie okr�g�ej sumki na fa�szywych sztabkach z�ota z okr�tu podwodnego. McGarvey nie m�g� spa�. Sta� w ciemno�ciach przy oknie i, pal�c papierosa, spogl�da� na opustosza�� ulic�. Nie trudzi� si� nawet, by spyta� o plany Mari�. Doszed� do wniosku, �e mia�a jedynie dwa wyj�cia � pozosta� w Argentynie i wyja�nia� spraw� zab�jstwa Rothmanna z policj� federaln�, albo kontynuowa� poszukiwanie skarbu. Zak�ada�, �e wybierze raczej to drugie, i przy pierwszej nadarzaj�cej si� okazji poleci do Lizbony. Ciemnoniebieski Chevrolet nadjecha� ulic� od strony bulwaru, zawr�ci� przed hotelem i zaparkowa� przecznic� dalej. W padaj�cym deszczu trudno by�o rozr�ni� szczeg�y, ale po chwili �wiat�a samochodu zgas�y i wysiad�a z niego samotna posta�. By�o w niej co� znajomego i McGarveyowi �o��dek podszed� do gard�a. Zdusi� papierosa w popielniczce i obserwowa� posta� id�c� w stron� hotelu. By�o w niej co�... to niemo�liwe, powiedzia� sobie. Niemo�liwe. Z�apa� telefon i obserwuj�c zbli�aj�c� si� do hotelu posta�, wykr�ci� numer pokoju Marii. I w ko�cu zast�py z twojej przesz�o�ci przyb�d�, aby ci� powali�. Agent, kt�ry dzia�a� w terenie, reszt� swoich dni sp�dzi ogl�daj�c si� bez przerwy za siebie. To pewne. Posta� zatrzyma�a si� i spojrza�a w g�r�. McGarvey z bij�cym sercem cofn�� si� od okna. Chryste! To by� Arkadij Kurszyn! �ywy! Tutaj! Po drugiej stronie korytarza w pokoju Marii zacz�� dzwoni� telefon. To przecie� niemo�liwe. A jednak McGarvey nie mia� �adnych w�tpliwo�ci, �e cz�owiek na dole jest Arkadijem Kurszynem. Wiedzia� to od momentu, kiedy tamten wysiad� z samochodu. Spos�b chodzenia, postawa. Wiedzia� to ju� w Pary�u, kiedy Carley opisa�a mu cz�owieka, kt�ry przyszed� do ambasady z fa�szywym paszportem. To Kurszyn szed� za nim ca�y czas. W Pary�u, we Freiburgu i potem w Buenos Aires. Telefon w pokoju Marii zadzwoni� ponownie. � No, odbierz � niecierpliwie szepn�� McGarvey. Zn�w spojrza� w d�, ale na ulicy nie by�o nikogo. Kurszyn wszed� do hotelu. Ten cz�owiek przyby� tu dla zemsty. To by�o jasne. Ale co z Pary�em? Dlaczego musia� przej�� przez to wszystko? I co jest z Mari�? Czy jest mimo wszystko jaki� zwi�zek pomi�dzy nimi? Telefon zadzwoni� po raz trzeci. Dla ka�dego agenta terenowego nadchodzi taka chwila, kiedy musi stan�� twarz� w twarz z w�asn� przesz�o�ci�. Im bardziej drastyczne jest jego dossier, im brutalniej dzia�a�, tym bardziej b�dzie to przera�aj�ce. Dla jednych to sprawa honoru lub ha�by. Dla innych bilans �ycia wypada ujemnie. Dla pozosta�ych jest to przypomnienie tragedii, z kt�rej trzeba si� rozliczy�. Ten skurwysyn trafi� za nimi a� do hotelu. Jak? Telefon w pokoju Marii zadzwoni� ponownie. Odebra�a go wreszcie. � O co...? � wymamrota�a sennie. � Wyno� si� natychmiast ze swego pokoju! � Co? � spyta�a, ju� rozbudzona. � Kirk! � Mamy k�opoty. Wyjd� z pokoju. Id� na trzecie pi�tro i czekaj na mnie w damskiej toalecie. Ale ju�! � Jakie znowu k�opoty? � Rosjanin � powiedzia� McGarvey. Od�o�y� s�uchawk�, z�apa� marynark� i pistolet, uchyli� drzwi i wyjrza� na korytarz. Na tym pi�trze by�o jeszcze pi�� pokoi. Na razie nic nie by�o s�ycha�, ale Kurszyn z pewno�ci� wchodzi� ju� na g�r�. Musia� jako� odnale�� ich �lad w Viedmie i tam m�g� dowiedzie� si� od kogokolwiek w kapitanacie, dok�d si� udali. Zorientowa� si�, �e nie zostan� w czasie tak silnego sztormu na morzu, doszed� do logicznego wniosku, gdzie mog� by� i sprawdza� hotel po hotelu w mie�cie. Co oznacza�oby, �e by� ju� w dokach, na �Yankee Girl�. Jones jest z pewno�ci� martwy. McGarvey wy�lizgn�� si� na korytarz i podbieg� do schod�w. Pytanie si� o numery ich pokoj�w zajmie Kurszynowi oko�o minuty. Maria zjawi�a si� w chwili, gdy kto� zacz�� wchodzi� schodami z holu. � Kirk � zawo�a�a, a on odwr�ci� si� i gwa�townie da� jej znak, �eby siedzia�a cicho, ale by�o ju� za p�no. Ten, kto szed� teraz po schodach, zatrzyma� si�