Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- W garażu nie ma samochodu - to wolno stojący budynek - ale na betonowej posadzce są ślady oleju. Przy ścianach sporo półek z akcesoriami. - Andover może przecież być w środku. - Nie, chyba że jest martwy. Stojąc przy rozbitych drzwiach, wołałem go, ile sił w płucach. Nikt nie odpowiadał. Pozwól, że ci pokażę. - Myślę, że najpierw powinniśmy obejrzeć teren za domem. To dosyć rozległy obszar. Wczoraj wieczorem Andover był właśnie tam, włóczył się jak duch. - Już sprawdzaliśmy - odparł krótko Butler. - Nie ma nikogo. - Czy poinformowałeś policję, Harry? - Nie. Myślałem, że najpierw ciebie trzeba zawiadomić. - I słusznie. Obejrzyjmy to sobie. drzwi wejściowe, Butler wskazał miejsca, gdzie wsunięto łom, żeby wyważyć drzwi, wyrywając przy okazji pokaźną część framugi. - To dopiero przedsmak tego, co zobaczycie - ostrzegł ich. Tweed z Paulą u boku szedł za Butlerem przez obszerny hol. Pete Nield został na zewnątrz, na czatach. Tweed wszedł do gabinetu. Drzwi stały otworem, a w środku istna jatka. Porozbijane szyby na półkach, powyrywane drzwiczki. Wszystkie książki pozrzucane z półek i porozrzucane po podłodze. - Na górze jest podobnie - stwierdził Butler. - W sypialni materace są porozcinane, dywany porozrywane, kołdry porozszarpywane. - W takim razie ciekaw jestem, czy rzeczywiście znaleźli to, czego szukali, skoro musieli dokonać aż takiego spustoszenia - powiedział w zamyśleniu Tweed. Stanął na środku pokoju. Szuflady, powyrzucane z biurka Andovera, leżały na podłodze, a ich zawartość walała się naokoło. Pozrywano nawet zasłony; leżały w stertach na podłodze. - Nigdy się nie dowiemy, czego szukali - stwierdziła Paula, ostrożnie stąpając po rumowisku. - A to co takiego? - zapytała. Tweed stał całkiem nieruchomo, z rękami w kieszeniach trencza i myślał o Andoverze. Jego wzrok zatrzymał się na starej, starannie oprawionej książce ze złamanym grzbietem. Pochylił się i podniósł ją. Opowieści niesamowite" Edgara Allana Poego. Przerzucił kilka kartek i zatrzymał się w miejscu, gdzie założono róg. Pokazał książkę Pauli. - Ciekawe. - Niestety, nie wiem, o co chodzi. Nigdy nie czytałam nic Poego. - A powinnaś. To był geniusz. Czy widzisz ten tytuł opowiadania, na stronie gdzie zagięto róg? - Skradziony list". Nic mi to nie mówi. - Nie czytałaś, więc nic ci nie mówi. Andover to spryciarz. Możliwe, że to jakiś znak, który mi zostawił. - Jaki znak...? Ale Tweed podszedł już do dużego kominka, pod którym znajdowała się sterta drewna na opał. Na półeczce nad kominkiem stał tylko wiktoriański zegar i dwa lichtarze. Obok zegara, oparta o ścianę, tkwiła brązowa urzędowa koperta z nadrukiem Urzędu Podatkowego. Tweed podniósł kopertę. Za nią oparta o łuszczący się tynk, znajdowała się jeszcze jedna koperta. Była z wysokiej jakości papieru i miała przylepiony belgijski znaczek. - Niemożliwe, żeby zdemolowali cały dom, szukając tego - zaprotestowała Paula. - Zależy, co jest w środku... Tweed wyjął ze środka dwie złożone kartki; podobnie jak i koperta papier był gruby i wysokiej jakości. Tweed szybko przeczytał obie kartki. Kiedy podniósł wzrok, jego twarz przybrała bardzo poważny wyraz. - To jest list, który wiele wyjaśnia. Od Gastona Delvaux z Liege. - Słyszałam już chyba wcześniej to nazwisko, lecz nie za bardzo mogę je sobie teraz skojarzyć. " - Delvaux jest producentem broni, jednym z największych światowych ekspertów w dziedzinie najbardziej skomplikowanych technologicznie rozwiązań. Zajmuje się nie tylko czołgami i działami, ale również samolotami i okrętami. Chciałbym zwrócić twoją uwagę szczególnie na tę ostatnią dziedzinę. - Uważasz, że mógłby coś wiedzieć o tym statku - widmie, który, przysięgam, widziałam bezpośrednio przed śmiercią Harveya? - Tego nie powiedziałem. Delvaux również należał do grona członków MKPS -Międzynarodowego Komitetu Prognoz Strategicznych, o którym ci już wspominałem. - Grono najtęższych umysłów deliberujące nad możliwymi trendami rozwoju sytuacji w świecie. - Delvaux, podobnie jak Andover, jest jednym z takich tęgich umysłów. Spotkałem go przy okazji kilku tajnych posiedzeń tej organizacji, na które mnie zaproszono